Marzy mi się wielkie muzeum

Na początku lutego br. przyjeżdżają do Warszawy przedstawiciele rządu Niemiec, by przekonać polskie władze do współpracy przy budowie muzeum upamiętniającego tzw. wypędzenia – podaje wczorajszy tygodnik „Wprost”. Zaiste byłby to majstersztyk niemieckiej polityki historycznej, gdyby to ofiary wojny dołożyły do budowy pomnika krzywd swoich oprawców. Podkreślmy – krzywd, których oprawcy nie doznaliby, gdyby nie rozpętana przez nich wojna, która pochłonęła 55 milionów ofiar na całym świecie. Na dodatek pomnika fałszywego – Niemcy po II wojnie światowej nie zostali wypędzeni, lecz przesiedleni, co z prawnego punktu widzenia czyni ogromną różnicę. Jakby tego było mało, to nie Polska „wypędziła” Niemców, lecz zwycięskie mocarstwa, więc powstaje pytanie, dlaczego mielibyśmy brać udział w tym przedsięwzięciu.

W myśleniu Niemców dokonuje się przewrót – zapominają o swoich winach a coraz częściej zaczynają postrzegać się w roli ofiar. Służy temu m.in. ich kinematografia. „Upadek” spychał całą winę na oszalałego Hitlera i jego otoczenie, wybielając jednocześnie cały naród. Teraz mamy „Gustloffa” – obraz o tragedii pasażerów zatopionego przez radziecką łódź podwodną statku. Pani .Steinbach miała kolejną okazję do brylowania i szerzenia swojej idei.

Zgadzam się z opinią publicystów „Wprost”, że niemieckich emisariuszy powinniśmy odełsać z kwitkiem. Jeśli historia może być argumentem w polityce, to powinniśmy zdać sobie sprawę, że dysponujemy potężnym orężem. Guenter Grass przestrzegał kiedyś swych rodaków przed eskalacją roszczeń wobec Polski, gdyż Polska może wystawić Niemcom rachunek, jakiego nie spłaciliby przez stulecia. Najwyraźniej Niemcy nie wzięli do serca nauk swojego noblisty-esesmana.

Tusk nieśmiało wspominał kiedyś o muzeum II wojny światowej w Gdańsku, jako alternatywie dla „widocznego znaku wypędzeń”. Pani Merkel zdystansowała się od tego. Wygląda na to, że Niemcy wybudują swoje muzeum „wypędzeń” niezależnie od opinii Polski. Moim zdaniem to świetnie – będziemy mogli wybudować swoje kontrmuzeum bez poprawnie politycznych wstawek. Aż dziw, ze takie muzeum dotąd nie powstało w Polsce – kraju, dla którego ta wojna była dziejową katastrofą.

Nie powinniśmy żałować pieniędzy. Marzy mi się wielka budowla, arcydzieło architektury współczesnej, zaprojektowane przez architekta o światowej sławie. Muzeum, które stanie w szeregu z najsłynniejszymi muzeami świata – Yad Vashem, muzeum Guggenheima, Metropolitan Museum of Art, British Museum czy centrum Pompidou. A najlepiej za unijne pieniądze – niech i Niemcy się dołożą.

Średnia ocena
(głosy: 0)
Subskrybuj zawartość