Trollosfera czyli Wojna Informacyjna

Czy każdy troll jest zwykłym upierdliwcem? Czy każdy wrzaskliwy polityczny agitator jest tylko nawiedzonym i zafiksowanym maniakiem na emeryturze?

Owszem, pewnie większość z nich to podręcznikowi pożyteczni idioci. Nieszczęśnicy, jak szafa grająca odtwarzający podrzucone płyty. Ale chyba nie wszyscy? Na pewno nie wszyscy, bo ktoś te płyty musi podrzucać przecież. No, powiedziałby kto, też mi nowość, prawda.

Nowość czy nie, dziś polecam ciekawe opracowanie pod tytułem “Wojna informacyjna” – tu link do PDF-a znalezionego w nieocenionej Wikipedii, z którego to PDF-a parę cytatów:

Jeśli Kali palnąć kogoś maczugą, zgruchotać mu czaszkę i zabrać jego krowy, to jest to wojna energetyczna, ale jeśli Kali przekonać kogoś, żeby sam mu przyprowadził swoje krowy, to jest to wojna informacyjna.

W opinii rosyjskich analityków wojskowych informacjonnaja wojna, to w szerokim znaczeniu „środki stosowane głównie w czasie pokoju i skierowane nie tyle przeciwko siłom zbrojnym, co przeciwko ludności cywilnej i jej świadomości, przeciwko systemowi administracji państwowej, systemowi nadzoru produkcji przemysłowej, nadzoru nauki, kultury, itd.”

Manipulacja ludźmi polega zazwyczaj na takiej inspiracji ludzi, żeby wyobrażali sobie, iż działają samodzielnie i niezależnie, bowiem są wówczas znacznie bardziej efektywni. Ludzi nieświadomi swej roli, marionetki, przekonani, że działają w najlepszej wierze i realizują własny pomysł, walczą skuteczniej o zadaną im przez manipulującego „sprawę” niż najlepsi agenci skaptowani honorarium. Ponadto w przypadku zdemaskowania manipulacji, „kukiełce” trudno jest wiarygodnie zdyskredytować manipulującego, natomiast agent może go po prostu zdradzić, ujawniając fakt i mechanizm werbunku. „Spalony” agent staje się bezużyteczny, natomiast umiejętnie manipulowaną marionetkę można wykorzystać ponownie, gdy ucichnie, lub zostanie wyciszona afera wywołana ujawnieniem manipulacji.

Manipulacja informacją polega najczęściej na wykorzystaniu prawdziwych informacji, ale w taki sposób, żeby wywołać fałszywe implikacje. Np. drogą pomijania niektórych, istotnych, ale niewygodnych informacji, lub poprzez taki dobór informacji, żeby budziły fałszywe skojarzenia.

Specyficznymi rodzajami agentury, istotnymi z punktu widzenia wojny informacyjnej, są agenci wpływu oraz kategoria znana powszechnie w sowieckich służbach pod mało pochlebną nazwą „gównojady”. Kto wymyślił ten termin, nie wiadomo. Używano go zarówno w KGB jak i w GRU. Mianem tym obdarzano obywateli krajów zachodnich, którzy dobrowolnie, za darmo, niczym nie kaptowani, ani nie straszeni, byli gotowi zdradzać swój kraj i współpracować ze Związkiem Sowieckim. Byli to różnej maści zwolennicy jednostronnego rozbrojenia, postępowi radykałowie, pacyfiści, internacjonaliści, itp. Trudno ich było kwalifikować jako agentów, gdyż nikt ich nie werbował, ale wykorzystywano ich w możliwie najszerszym stopniu, gdyż ochotnie robili to, co im kazano. Z punktu widzenia wojny energetycznej, czy prowadzenia dywersji zbrojnej, „gównojady” nie były wielce przydatne, ale ich rola w wojnie informacyjnej jest nie do przecenienia. Trudno bowiem znaleźć bardziej podatny materiał do manipulacji i medium bardziej żarliwie rozpowszechniające wszelką dezinformację i informację niszczącą. Co więcej „gównojady” są wspaniałymi roznosicielami plotek i pogłosek oraz krzykliwym mięsem armatnim każdej demonstracji, którą można później nagłośnić i wykorzystać we własnych celach. Ponadto łatwo odciąć się od nich bez ryzyka dekonspiracji, gdyż skruszony „gównojad” nie jest w stanie udowodnić, że został zwerbowany np. w drodze szantażu lub za wynagrodzeniem. Wręcz przeciwnie, łatwo jest wiarygodnie przekonywać, że czynił to, co czynił dobrowolnie, samodzielnie, bez podszeptów.

W sytuacji, gdy brakuje formalnych zapór dla dezinformacji, rośnie gwałtownie znaczenie samoobrony obywateli, indywidualnego oporu przed zalewem kłamstwa. I w tej sferze można wyróżnić następujące czynniki obronne:

OK, wystarczy na razie cytatów. Jeśli ktoś ma ochotę spojrzeć na rzeczywistość przez dobry filtr i szkło powiększające, a jeszcze tego nie próbował, polecam całość – razem 17 stron.

Średnia ocena
(głosy: 7)

komentarze

-->Sergiusz

Myślałem, że to tekst o “pijarze” rządu. Prawie wszystko się zgadza ;)

Pozdrawiam,
referent

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


Jasne

Wiadomo już, że PO jest wprost ajencją KGB & GRU.

A tak naprawdę, do kogo ta mowa?

Nikogo nie obchodzi, przecież, racja i argumenty.

Liczy się wrzask. Tym razem wrzask blogerskiego tłumu i kiboli pisowskich ( ci zastąpili zupełnie pogubionych jełopów od Korwina ) i kiboli antypisowskich.

W księgowości bilans sie zgadza.
Różne sponsorowane i organizowane, pod durniów portale, mają się dobrze, co więcej wrzask na tych portalach likwiduje zupełnie dyskurs, bo spycha do narożnika każdego, kto zachował jeszcze resztki rozsądku i nie został partyjną Marylą & RRK lub innym nienawistnikiem.


Panie Referencie,

Ba! Tam jest więcej takich smaczków na tych 17-stu stronach. W sumie zgroza, zwłaszcza, że PDF z 2006 roku, więc nie jakiś nowy, prawda.

Pozdrawiam


Igło,

Odwal się w końcu od Maryl, Mireksów, RRK i innych, bo w Twoim ujęciu Ty sam jesteś lustrzanym odbiciem ich obrazu.

Stajesz się tym z kim walczysz takimi metodami. To bez sensu. Płyta Ci się zacięła? Nie widzisz, że to jałowe, te Twoje wytykanie palcami, ten program negatywny, gadanie kim i jakim nie chcesz być?

Ja tam uważam, że o wiele prościej napisać kim/jakim chce się być, a jeszcze lepiej, po prostu być.

Sobą.

I robić. Swoje.


Doprawdy?

Panie Sergiuszu?

Wystarczy być sobą?
No jakie to proste?
Prawda.

Tak samo, jak odsbony koment referenta, człeka wolnego.
Przenikliwy wielce.

Wystarczy się napiąć,ujjjjj tak zacisnąć szczęki, kucnąć, podskoczyć...

..i wyzwolić energię.

I już.


Nie ze mną te numery, Panie Kolego.

Kota ogonem to sobie możesz odwracać wiesz, no, swojego lub ew. sąsiada.

Owszem, wystarczy być sobą.
To bardzo proste, wbrew pozorom.
Trza tylko parę deko odwagi.
I to działa.

No i to lepsze niż chowanie się w wygodnym cieniu negacji i szydery.

Moim zdaniem, oczywiście. Bo każdemu smakuje inna kuchnia, prawda.


Sergiuszu

Manipulacja informacją polega najczęściej na wykorzystaniu prawdziwych informacji, ale w taki sposób, żeby wywołać fałszywe implikacje.

oraz

Specyficznymi rodzajami agentury, istotnymi z punktu widzenia wojny informacyjnej, są agenci wpływu oraz kategoria znana powszechnie w sowieckich służbach pod mało pochlebną nazwą „gównojady”.

Jakieś to podobne bardzo do tego (czyli do wypowiedzi und zaleceń przedstawicieli bardzo ważnych organizacji wszech- i mniej-światowych), o czym napisałam dzisiaj. :)

Pozdrowionka.


Magio,

ano, taka jakaś koincydencja ;-)

Pozdrawiam!


cytuję

“Wiarygodność informacji bada się na kamieniu probierczym
posiadanej wiedzy, wiarygodność posiadanej wiedzy ocenia się w
konfrontacji z przestrzeganymi zasadami moralnymi, wiarygodność
zasad moralnych sprawdza się w oparciu o prawdy odwieczne, np. w
oparciu o 10 przykazań.”

stąd moralność jest passe


Stare prawdy

stare sprawdzone metody
starej rosyjskiej szkoły
Noo :))
_____________________________
wiedzieć rzecz ludzka, podobnie jak błądzić
nie wiedzieć też można, nic to złego
jednak tkwić w fałszywym przekonaniu jest błędem


-->Sergiusz

sergiusz

Ba! Tam jest więcej takich smaczków na tych 17-stu stronach. W sumie zgroza, zwłaszcza, że PDF z 2006 roku, więc nie jakiś nowy, prawda.

Zerknąłem sobie ‘dogłębnie’ i nie ma tam w sumie niczego nowego, panie Sergiuszu, no nie ma ;) Jak świat światem ludzie stosowali wobec siebie takie manipulacje. Jedni je stosowali, drudzy im ulegali. Pożyteczni idioci, czy ci inni, nazwani brzydkim słowem, to chyba też nasz chleb powszedni. I dalej też tak chyba będzie… bo niby jak inaczej ma być. Grunt, żebyśmy to “my” (“nasi”) okazali się skuteczniejsi, bo działamy w dobrej sprawie, cokolwiek tak znaczy ;) Nie ma zresztą takich, którzy nie działają w żadnej sprawie; zawsze jest jakaś sprawa, mniej lub bardziej uświadomiona. Dobra, powymądrzałem się i starczy ;) Pozdrowienia,

referent

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


Panie Referencie,

ależ oczywiście, że tam nie ma czegokolwiek, co byłoby nowe pod słońcem. I to jest dodatkowa okoliczność obciążająca, powiedziałbym, bo jakim cudem dowolnego koloru pelikan/leming może w tych czasach uważać się za wymówionego?

Co by nie mówić, ciekawe jakie fikołki nowe musieliby wymyślać spece od reklamy wszelkiej, w tym ideowej i politycznej, gdyby w ramach obywatelskiej samoobrony reguł sztuki manipulacji ludźmi uczono już w gimnazjum, niczym tabliczki mnożenia?

To dopiero by były jaja, tak sobie myślę :-)


Subskrybuj zawartość