Przewodnik po kinie niemieckim - "Und am Ende kommen Touristen" (A na końcu przyjda turyści) - ( cz. I)

Ponad rok temu, gdzieś w listopadzie zacząłem pisać mój najdłuższy cykl, znaczy cykl miał 14 części (oki, jeden z najdłuższych, bo Historia jednej piosenki chyba więcej odsłon miała) i opowiadał o najważniejszych dla mnie filmach.

Początek był tu, po pewnym czasie przyszedł czas na suplement, znaczy film “Smażone zielone pomidory”, w międzyczasie napisaliśmy też o kinie taki dwugłos z Mindrunnerem, no i teraz znowu czuję, że czas powrócić do tematyki filmowej, szczególnie, że na TXT jej prawie nie ma ostatnimi czasy.

Planuję opisać kilka filmów z Niemiec, może jakiś austriacki, myślę, że więcej niż 10 tego nie będzie, ale obaczymy, pożyjemy.

A teraz do roboty:)

Aaaa, zanim do roboty, to oczywiście chciałem zaznaczyć, ze zadaniem cyklu jest pokazać, że w ostatnich kilku czy kilkunastu latach w Niemczech powstało dużo dobrych filmów albo wartych uwagi, które niekoniecznie są znane u nas.
Ogólnie mam wrażenie, że kino niemieckie nie cieszy się zbyt dużą estymą w Polsce, więc trza tu pokazywać to co dobre.

Film powstał w 2007 roku, nakręcony przez reżysera o nazwisku, które mi nic nie mówi:), pan nazywa się Robert Thalheim, film jest koprodukcja niemiecko-polską, grają w nim polscy aktorzy choćby Piotr Rogucki, wokalista zespołu Coma czy wcielający się w rolę Stanisława Krzemińskiego Ryszard Ronczewski.
Film zaczyna się mocnym akcentem, bo piosenką Niemena “Dziwny jest ten świat”, takie było to dla mnie dziwne acz pozytywne usłyszeć w niemieckim filmie tę piosenkę, zresztą o ten motyw zahaczałem tu:

http://tekstowisko.com/tecumseh/56156.html

O co chodzi w “Turystach”? (upraszczam tytuł, bo nie chce mi się pisać całego, zresztą właściwie nie wiem, jak brzmi polski tytuł, bo te co je w internecie napotkałem, wszystkie wydają mi się błędne)?

Jak dla mnie to najważniejsze jest zetknięcie się kultur i ludzi, ich spostrzeżeń, przemyśleń, stereotypów, uprzedzeń, wizji itd
Do Polski przyjeżdża Sven (Alexander Fehling), który ma w Muzeum w Oświęciumu odrabiać służbę zastępczą, właściwie nic więcej o nim nie wiemy, trochę taki jedermann, zwyklak znaczy, zwykły Niemiec, który pojawia się na sobie nieznanym terenie, który ma historię taką jak ma. W dodatku ten Niemiec musi skonfrontować się z wrogimu lub nieznanymi lub obcymi mu ludźmi. Najciekawsze jest pokazanie tu dwu postaci: właśnie owego Svena i Stanisława Krzemińskiego, byłego więźnia obozu koncentracyjnego w Auschwitz,ich skomplikowane, trudne, a jednak z czasem pełne szacunku relacje są osnową filmu.

W którym dzieje się oczywiście wiele więcej, mamy więc obowiązkowy wątek miłosny, a raczej odnalezienia się (krótkotrwałego?) dwu osób, które niekoniecznie pasują do rzeczywistości małomiasteczkowej i trochę beznadziejnej Oświęcimia. Sven jest tu obcy, Ania (Barbara Wysocka) chce się jak najszybciej stąd wyrwać i uciec do Europy. Ciekawy jest też kontrast, to Niemiec reprezentuje tu zatroskanie o przeszłość, pamięć, to on przeżywa to, Polacy zaś żyjąc w cieniu obozu muszą właściwie zajmować się walką o byt, nie mają czasu ni ochoty żyć wiecznie w cieniu martyrologii, w cieniu Holocaustu, wolą się wyrwać na dicho (Ania),pójść na piwo z kumplami, zagrać w zespole rockowym. itd

“Na końcu przyjdą turyści” jest na pewno opowieścią o historii, o pamięci, o zbrodni, o tym jak to co teoretycznie ważne, co powinno nami wstrząsać, jest tylko pozorem, jest tylko w programie do odbębnienia, ładnie ma wyglądać, ale nie ma w tym treści, a ludzie jak Krzemiński, jak byli więźniowie, świadkowie tamtych czasów są właściwie zbyteczni i niepotrzebni (symboliczny motyw z walizkami)

Zaleta filmu jest na pewno, że pozwala na oddech, nie jest to dydaktyczna, nudna i tragiczna historia o Holocauście, po której nie tylko nastolatki mają dosyć tematu, jest to wieloaspektowy film o Polsce i Niemczech, o historii, o pamięci, o wartościach, o przeszłości, o stereotypach, tez o dojrzewaniu ale i o zagubieniu, o niepewności, o młodości i starości.

A tu mają Państwo 28 stron po niemiecku o filmie:)

http://www.bpb.de/files/1AUZJI.pdf

A tu po polsku do poczytania (acz tłumaczenie)

http://polish-jewish-heritage.org/Pol/07-09_W_koncu_przyjda_turysci.html

To tyle na dziś, cykl nie będzie ukazywał się jakoś regularnie, następna część raczej nie przed świętami, najprawdopodobniej w styczniu.
W każdym razie kilku dobrych filmów proszę się spodziewać:), czy teksty będę dobre, to inna sprawa, od pisania o filmach i w ogóle od dobrego pisania się odzwyczaiłem ten tekst pisał mi się strasznie źle i nie tylko dlatego, że zasypiam i przytłacza mnie perspektywa wstania o 5.20 jutro:(

W każdym razie zapraszam na dalsze odsłony cyklu i jako przerywnik pojawi się też kiedyś wpis o Lasse Hallstroemie.

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

>grzesiu

zachęcające … na pewno to obejrzę

ale przede wszystkim dzięki za linka fo Fundacji … mają tam fajną i inspirującą do zakupów bibliografię :) nie których pozycji nie znam

=moje nudne i banalne foty=


Doc, to dobrze:)

ja w sumie jestem tym filmem lekko znużony, bo oglądałem go 3 razy:), w tym dwa razy puszczając na zajęciach, ostatni raz dzisiaj.

A tę stronę Fundacji to przypadkiem znalazłem, aż sobie sam przejrzę tę listę książek, ostatnio czytam sobie różne rzeczy w tym na tematy żydowskie Marii Janion i patrząc na bibliografię sie dołuję, że ja to nic nie znam i nic nie czytałem.

Tu pewnie będzie podobnie, ale przejrzę, a co:)

Pozdrówka.


są tam naprawdę fajne rzeczy

w większych bibliotekach powinni mieć

obczaj te:

Jerzy Ficowski. REGIONY WIELKIEJ HEREZJI I OKOLICE. BRUNO SCHULZ I JEGO MITOLOGIA – fenomenalna rzecz

Chone Shmeruk. ŚWIAT UTRACONY. O TWÓRCZOŚCI ISAAKA BASHEVISA SINGERA. Przeł. Monika Adamczyk-Garbowska, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2003

Konrad Zieliński, Nina Zielińska. JESZYWAS CHACHMEJ. LUBLIN. UCZELNIA MĘDRCÓW LUBLINA, Wyd. Mędrców, Lublin 2003 – niedawno przeczytałem. znakomita pozycja

Władysław Panas, OKO CADYKA, wyd. UMCS, Lublin 2004 – wybitna pozycja. gorąco polecam!

Chaim Icel Goldstein. BUNKIER. Z jidysz przełożyła Sara Arm, Ośrodek Karta, Warszawa 2006 – wstrząsające

=moje nudne i banalne foty=


Docencie, dajże spokój :p

Mam po dzisiejszej Rajskiej przesyt bibliografii i naukowości wszelkiej.

W ogóle, to czy mi pozwolisz, żeby następny wpis muzyczny był bardzo nie halo?... Numer osiem zobowiązuje… Właśnie sobie słucham Romper Stomper, jakie to jest słodkie :D

Kino niemieckie? Nic nie wiem. Good bye Lenin było fajne, ten film Tykwera, co kobieta niechcący wysadziła sprzątaczkę w windzie, do niczego.


Pino, e tam,m Good Bye Lenin, takie sobie

trochę nie rozumiem zachwytów tym filmem, mnie lekko wynudził.

A TYkwer?
Chodzi ci “Biegnij, Lola”? (“Lola rennt”)?

Mi sie podobało, Tykwer na pewno będzie tylko nie wiem, jak jeszczefilm, czy może omówie całokształtu twórczości jego.

pzdr


Pino

ok ale Ci powiem zawczasu że Skrewdriwer to fajans i jeszcze rżnęli Z ace piorun dece :P

z kina niemieckiego lubię wszystkie filmy Herzoga z Kinskim … w ogóle relacja H-K to jest fascynujący temat na film …

=moje nudne i banalne foty=


Nie Lola,

tylko Niebo…

Spoko, myślałam o jakimś ska czy rocksteady… plus jakieś kawałki RAC, Iana zostawię, bo jest oklepany… kurde, kiedyś miałam parę piosenek takiego francuskiego zespołu, naturalnie paskudnego ideologicznie, teksty były straszne, ale jak to zajebiście brzmiało… ale ja nawet Horsta lubię słuchać i chóru Armii Czerwonej, skojarzenia mi nie przeszkadzają

Anni di torpore anni di appiattimento
una generazione senza sentimento
non ci sono slanci non c‘è più tensione
per il combattimento non c‘è più una ragione.

Il cancro consumista le menti ha devastato
giovani senz’ossa il solo risultato
giovani perduti quanti anni buttati
signori del sistema non ci avete piegati…

;)


o ISD a konretnie o jego

marnym końcu najlepiej wypowiedzieli się MxDxCx

“nazis shouldn’t drive”

:D

=moje nudne i banalne foty=


O widzisz,

przecież to paskudne, prawie jak Majdanek :>


e tam

Angelic Upstarts zrobili to 100 razy lepiej … darłem sie na ich koncercie … “As the Polish workers fight to make their stand/And behind them every honest working man “ ... bez porównania … nawet to kiedyś potrafiłem zagrać :)

=moje nudne i banalne foty=


No a to?


nie-e

kurde była tubka na której byłem na scenie z Mensim, ale cholera chyba zapadła się pod ziemię

=moje nudne i banalne foty=


Grzesiu,

jestes boski, własnie przerabiamy film na PNie.
No to ja poproszę o “Goodbye Lenin” i film pt. “Shoppen”. O więcej nie pytaj, ja nie wiem, co to jest, dziś oglądałam ostatnią 1/3 i nic nie zrozumiałam.
Więc byś mi pomógł, jakby co. Gdyby ci się chciało.


PIno, "Nieba" nie znam,

“Księżniczki i wojownika” nie znam, w ogóle z Tykwera znam tylko “Lolę”, “Pachnidło” i nowelkę niezłą z filmu “zakochany Paryż”.

Ale pewnie będę musiał coś więcej poznać i wybrać,ale to z czasem:), na razie innych kandydatów do recenzji mam,


Doc, czytałeś

biografię, znaczy autobiografię Kinskiego, podobno świetna rzecz.

Herzoga to znam kilka rzeczy, “kaspara Hausera”, “Nosferatu”, “Aguirre, gniew boży”, nie znam niestety “Stroszka”, po którym podobno Ian Curtis popełnił samobójstwo:)

Jak już o Herzogu gadamy, to dwa nawiązania więc:)

Bruno stroszek, zbędny paproszek


Doc&Pino,

kurde, kiedy ja posłucham to wszystko co wy wrzucacie?

Chyba trza mi pójść na odwyk:) i zająć się słuchaniem waszej muzy:), a tyle planów i innych zaległości filmowych i książkowych mam.

Ja chcę już tę przerwę świąteczną w końcu, a tu jeszcze do wtorku praca i wyjazdy i inne sprawy.

Więc apeluję o umiar i rozsądek:)


Mido,

o, no to fajnie, bo sobie możesz skonfrontować moją opinię ze swoją, a to zawsze pomaga w wyrobieniu se zdania i póxniej łatwiej się uczyć czy gadać o czymś.

:“Goodbye Lenin” nie przewiduję w cyklu zbyt szybko, zresztą nie zachwyciło mnie

Ale jakbyś coś potrzebowała, to mam jakieś materiały (ćwiczenia na zajęcia o Good Bye Lenin”) i gdzieś jakieś teksty o tym filmie, więc jakby co to mógłbym poszukać i ci zeskanować:), acz nie wiem czy ci się to przyda.

No i znam to znajde, to trochę czasu minie, jakby co to pisz:)

To wy tak filmy różne po kolei na praktycznych zajęciach przerabiacie?

fajnie wam:)

W takim razie zrobię konkurencję twoim wykładowcom i postaram się cykl kontynuowac regularnie i do końca letniego semestru z nim wyrobić.

seminarium filmowe made by Grześ.

Kurde, a dochtórem się mi nie chciało zostać...


"autobiografię Kinskiego"

“Ja chcę miłości” ... tak. dawno temu na studiach to przeczytałem. megalomańska pornografia, z kupą konfabulacji, ale świetnie się czyta. i podobno jest wartościowa pod względem językowym … znaczy w oryginale. ale to ja już tego nie wiem :)

=moje nudne i banalne foty=


No własnie ja kiedyś miałem w oryginale dorwać, bo znajoma miała

ale się nie wyrobiłem z dorwaniem a teraz nie mam skąd jej wziąć.


Subskrybuj zawartość