Aby zrobić rokosz, potrzebna jest wpierw konfederacja – i zalążek takowej konfederacji właśnie powstał, zatem pierwszy krok został wykonany.
21 lutego na Jasnej Górze, podczas Konferencji „Powstań Polsko!”, powołany został Ruch Kontroli Wyborów zrzeszający 76 organizacji społecznych. Jego powstanie jest istotne nie tylko ze względu na monitorowanie przebiegu głosowań w obu tegorocznych elekcjach – to również świadectwo krzepnięcia obozu patriotyczno-niepodległościowego, który wyciągnął wnioski z lekcji ubiegłorocznego przekrętu samorządowego. Prawda jest bowiem taka, że jeśli sami nie dopilnujemy w komisjach uczciwego procedowania, szczególnie podczas liczenia głosów, nikt za nas tego nie zrobi – ani zaprzedane reżimowi media, ani sądy oddalające „na bezczela” wnioski dowodowe, jak miało to miejsce niedawno w Katowicach, gdzie wyparowało 130 tys głosów, ani struktury partyjne, o czym świadczy fiasko podejmowanych przez PiS prób kontroli podczas dwóch ostatnich wyborów w 2014 roku.
Wśród sygnatariuszy porozumienia znaleźli się m.in. Solidarni2010, Krucjata Różańcowa za Ojczyznę, Stowarzyszenie Polska Jest Najważniejsza, Kluby „Gazety Polskiej”, Akademickie Kluby Obywatelskie, Kongres Mediów Niezależnych, Klub Ronina i wiele innych podmiotów. Obecni byli również przedstawiciele komitetów poparcia m.in. Andrzeja Dudy, Pawła Kukiza, czy Grzegorza Brauna. Pierwszą inicjatywą Ruchu jest petycja o przysłanie do Polski międzynarodowych obserwatorów OBWE, którą można podpisać w internecie (http://citizengo.org/pl/signit/19312/view). Czytamy w niej: „Domagamy się by liczni i fachowo wyszkoleni obserwatorzy OBWE wzięli udział w kontroli wyborów na skalę masową. Kontrola samej Państwowej Komisji Wyborczej i tylko w dniu wyborów, czy też kontrola nielicznych wybranych komisji okręgowych przez kilka minut nie wystarczy by stwierdzić, iż wybory przebiegły prawidłowo. Zlekceważenie naszego apelu i brak reakcji będzie jedynie legitymizował fałszowanie wyborów w Polsce i kompromitował OBWE (...)”.
Oczywiście, wyniki mogą zostać sfałszowane na poziomie systemu informatycznego, na to wpływu nie mamy, lecz odpowiednia liczba danych cząstkowych z poszczególnych komisji powinna dać nam do ręki mocne argumenty podważające oficjalne ustalenia PKW – czyli coś, czego zabrakło zarówno wiosną, jak i jesienią ubiegłego roku. Nie mniej istotne jest, na co zwrócił uwagę Jerzy Targalski, ustalenie na ile liczny jest tak naprawdę patriotyczny elektorat (niezależnie na którego z kandydatów szeroko rozumianej prawicy głosowano), jakie jest realne zaplecze społeczne, bo dotychczasowe fałszerstwa i lipne sondaże takie rozeznanie uniemożliwiały. Ta wiedza pozwoli na ustalenie dalszej strategii działania.
Prof. Andrzej Nowak w swym liście na Konferencję przyrównał zawiązaną na Jasnej Górze inicjatywę do Konfederacji Tyszowieckiej z 1655 roku, do której impuls dała obrona Jasnej Góry. I tu, szczerze mówiąc, widzę największy długofalowy potencjał Ruchu Kontroli Wyborów. Chodzi o to, by konglomerat rozproszonych inicjatyw, określony przez prof. Zybertowicza mianem „Archipelagu Polskości” zaczął się konsolidować (nie tracąc autonomii poszczególnych części składowych), tak by powstał efekt synergii wytwarzający wartość dodaną – większą, niż proste zsumowanie siły oddziaływania współtworzących Ruch organizacji. Potencjał jest, bowiem aktywność społeczna z której erupcją mieliśmy do czynienia po zamachu smoleńskim i w trakcie kampanii prezydenckiej 2010 roku, przeszła przez liczne próby ognia, okrzepła, przetrwała rozczarowania związane m.in. z odpychaniem oddolnych inicjatyw przez struktury partii opozycyjnej upatrujące często w sojusznikach konkurentów zagrażających ich pozycji.
Podkreślana silnie przez założycieli Ruchu bezpartyjność przy jednoczesnym otwarciu się na partnerską współpracę z komitetami wyborczymi kandydatów jest niezaprzeczalnym atutem, uwalnia bowiem jasnogórską konfederację od garbu agitacyjno-propagandowego. To nie jest partyjne wojsko, lecz świadomi swych praw obywatele, którzy są zdeterminowani, by owe prawa wyegzekwować od przeżartego zgnilizną, skorumpowanego na wszystkich możliwych poziomach państwowego aparatu.
Na koniec sprawa kluczowa – jak zareagować na prawdopodobne fałszerstwa wyborcze. To, moim zdaniem, będzie newralgiczny moment dla dalszego funkcjonowania Ruchu. Protesty wyborcze składane w sądach mają jedynie znaczenie symboliczne, bo z góry znamy ich efekt – obowiązuje linia ustalona podczas spotkania przedstawicieli najwyższych organów sądowniczych u prezydenta. Organizowanie „marszu wystygłych emocji” jak ten z 13 grudnia – niemal miesiąc po wyborach – również mija się z celem. Dlatego sądzę, że konieczna będzie akcja w rodzaju protestu w PKW z 20 listopada – tyle, że tym razem odpowiednio przygotowana. Przy dobrych wiatrach może stać się ona zaczątkiem ogólnopolskiego rokoszu. A, jak już kiedyś pisałem, aby zrobić rokosz, potrzebna jest wpierw konfederacja – i zalążek takowej konfederacji właśnie powstał, zatem pierwszy krok został wykonany.
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
Artykuł opublikowany w „Warszawskiej Gazecie” nr 10 (06-12.03.2015)