W ten uikend (ang. weekend) odbyłem podróż koleją z Dandi (ang. Dundee) do Kembrydż (ang. Cambridge) w Anglii (ang. England). Gdy kupowałem bilet nie zastanawiałem się, iloma pociągami będę jechał ani ile firm jest właścicielami tych pociągów. Znalazłem tanie połączenie (normalna cena £167 w jedną stronę, a zapłaciłem £126 w obie), zapłaciłem przez internet, a potem odebrałem bilety na dworcu. W jedną stronę jechałem dwoma pociągami, w drugą trzema. Tylko dwa pociągi były tego samego operatora. W trzech pociągach konieczne były miejscówki, które otrzymałem razem z biletami.
Nie wiem, jak się dzielą pieniędzmi poszczególne firmy, z których usług korzystałem, ani ile kosztuje miejscówka. Nie interesuję się kolejnictwem bardziej niż przeciętny pasażer. Natomiast zaskoczony jestem prostotą systemu dla podróżnego. Jeden bilet na całą trasę, bez względu na ilość operatorów. miejscówka wliczona w koszt biletu. promocja przekraczająca 50%. Proszę to porównać z rozwiązaniami polskimi. Bilet jednego przewoźnika nie jest ważny w pociągu drugiego, jadąc trasą kombinowaną (różni operatorzy) należy podróżować jak najdłużej z jednym z nich, gdyż obniża to znacznie cenę (przejazd ekspresem z Krakowa do Warszawy i pośpiesznym do Białegostoku i Augustowa jest droższy niż przejazd z Krakowa do Białegostoku ekspresem i pośpiesznym do Augustowa!).
Nie wszystko mi się na wyspach podoba, niemniej to podoba mi się całkiem, całkiem…