“Wasze wołanie dociera do mnie,
Kiedy jestem pogrążona we śnie.
Bo to, co leży ukryte,
Musi zostać znalezione.
Dźwięki Wolności sprawiają, że chcę próbować (…).
Zapomniane głosy,
Słyszę je dzięki
Duchom z przeszłości.
Widzę ich oczami.
Czy to przodkowie
Zostawiają mi znaki?
Dźwięki Wolności sprawiają, że chcę próbować”
Within Temptation, “Sounds of Freedom”
(tłum. N. J. Nowak)
http://www.youtube.com/watch?v=LC8GIrfOrOg
Było chłodne, październikowe popołudnie. Zimne chodniki, jeszcze wilgotne od deszczu i gdzieniegdzie pokryte małymi kałużami, lśniły w blasku płonących flag Unii Europejskiej. Gwiazdy, które dotychczas z ogromną pychą błyszczały na granatowych flagach, nareszcie się wypalały. Po zawalonych gruzami ulicach snuły się pojedyncze, potężne i wzbudzające respekt sylwetki powstańców, którzy byli ranni, ale szczęśliwi, bowiem dopięli swego. Europejska Republika Polski, po wielu latach wyczerpującej, brukselskiej niewoli, zamieniła się wreszcie w wolną i dumną Wielką Polskę. Po raz pierwszy od wielu lat z Wieży Mariackiej rozległ się tradycyjny hejnał i “Mazurek Dąbrowskiego”, a nie powtarzana do znudzenia i wywołująca w polskich patriotach odruch wymiotny “Oda do Radości”.
Okupowane przez ciemne chmury niebo powoli się przejaśniało, co nie zmieniało faktu, iż nadal nikt nie widział Słońca. Wiele kilometrów stąd, w Warszawie, obalony prezydent, ministrowie i parlamentarzyści pakowali swoje manatki, aby raz na zawsze zniknąć z życia publicznego i z pola widzenia Narodowego Rządu Powstańczego. W dalekiej Brukseli Prezydent UE, Louis Lemouton, wściekał się, że kolejne europejskie państwo wyrwało się spod jego kontroli. Zastanawiałam się, kto wbił unijnemu reżimowi ostatni gwóźdź do trumny. Jeśli to jedna osoba, to bardzo chciałabym ją poznać. A jeśli grupa ludzi, to chciałabym do niej dołączyć.
Nagle zrobiłam coś nieoczekiwanego. Nie zważając na wilgoć i opinię przechodniów, padłam na kolana i rozpostarłam ramiona jak orle skrzydła.
- Boże! – wykrzyknęłam drżącym ze szczęścia i wzruszenia głosem, patrząc na zachmurzone niebo oraz uśmiechając się w ekstazie. – Obiecałam ci kiedyś, że jeśli ześlesz mi Archanioła, który wyzwoli Polskę z sideł Unii Europejskiej, libertyństwa i demokracji, weźmie w obronę życia nienarodzonych dzieci oraz przywróci w tym kraju takie wartości jak ład, porządek, honor, duma, sprawiedliwość, patriotyzm, nacjonalizm, zdrowy rozsądek czy dobre obyczaje, to odzyskam wiarę w ciebie i wstąpię do zakonu. Pragnę dotrzymać tej obietnicy. Mój Stwórco, wybacz mi, że ośmielałam się wątpić w twoją moc i miłosierdzie! Teraz widzę, że po Potopie lub wręcz Sądzie Ostatecznym musi nastąpić twe Królestwo Tysiącletnie na Ziemi!
I wtedy zza chmur wyłoniło się długo oczekiwane Słońce. Na mokrym chodniku pojawiła się przepiękna tęcza o nieokreślonym kształcie, a także złociste iskierki, które uczyniły krajobraz radosnym i żywym. Budynki zrobiły się jaśniejsze, a jesienne liście – porażająco żółte, intensywnie czerwone, soczyście pomarańczowe lub czekoladowo brązowe. Nawet graffiti na ścianach bloków przestało być szpetne, a stało się artystyczne, kunsztowne. Po chodniku skakały małe, brzuchate wróbelki, ćwierkając w ptasim języku: “Wyzwolenie! Wyzwolenie!”. Cudem odzyskana niepodległość upajała mnie jak alkohol, odurzała jak narkotyk, zabijała we mnie wszystkie dotychczasowe lęki, wątpliwości, zmartwienia i żale. Tego uczucia nie dało się do niczego porównać – wiedziałam, że coś takiego można przeżyć tylko raz. Płakałam ze szczęścia, płakałam za wszystkie czasy…
Od tej pory – już jako siostra Aniela od Michała Archanioła*, a nie zwykła Janina Kowalska – pomagałam moim Rodakom we wskrzeszaniu Polski, w budowaniu wszystkiego od nowa. Miałam ogromny szacunek dla Ludzi, którzy przyczynili się do spełnienia moich największych marzeń, toteż współpracowałam z Nimi jak tylko mogłam. Oni zaś, w dowód uznania za liczne zasługi i zaangażowanie w proces rozwijania Wielkiej Polski, uczynili mnie szefową największego w kraju katolickiego radia i czasopisma. Byłam szczęśliwa jak nigdy dotąd, cieszyłam się, że w czasie młodzieńczej depresji nie popełniłam samobójstwa, bowiem teraz nie byłoby mi dane oglądać istnego Cudu Politycznego. Chodząc po klasztorze w długim, czarnym habicie, często nuciłam pod nosem:
“Co to się dzieje, co się dzieje, Matko Boska Zielna?
Co to się dzieje? Ano, świat pięknieje!”.
Należałam do osób znanych i podziwianych, chociaż miałam również grono przeciwników, którzy powtarzali do znudzenia: “Siostra Anielka za bardzo miesza się do polityki!”. Udało mi się nawet założyć specjalną fundację, pomagającą niedoszłym ofiarom aborcji i kryptanazji (niedobrowolnej eutanazji) oraz dzieciom zabranym małżeństwom homoseksualnym.
A potem się obudziłam. Znowu byłam prostą, niemającą nic do powiedzenia dziewczyną z małego miasteczka, uczennicą liceum o średniej renomie, pasierbicą Brukseli, ateistką, markotną osobą płaczącą po kilka razy w tygodniu, autorką iluś tam wierszy, opowiadań, felietonów i dramatów, miłośniczką gotyckiego metalu, akwarystką. No cóż, nie od dziś wiadomo, że cuda zdarzają się tylko w baśniach, mitach i legendach. Gdyby Bóg istniał, nie dopuściłby do tego wszystkiego, co spotkało Polskę i świat. A jeśli on istnieje i na to wszystko pozwala, to nie mam do niego najmniejszego szacunku…
“I gdybym tylko mogła,
Zawarłabym przymierze z Bogiem.
Nakłoniłabym go,
By zamienił nas miejscami.
By biec w górę tej drogi,
By biec w górę tego wzgórza,
By biec w górę tego budynku.
Gdybym tylko mogła, och…”
Within Temptation, “Running Up That Hill”
(tłum. N. J. Nowak)
http://www.youtube.com/watch?v=HNUNLn8pgcI
_____________________________