Czytając poezję. Broniewski

Tak sobie pomyślałam, że Grześ piszę o reżyserach, a ja może zacznę o ulubionych poetach, co?
Poezja często schodzi na drugi plan, gdy już dorośniemy, bo czasu mało, bo nad wierszem trzeba trochę pomyśleć?

Ja mam kilku, naprawdę ulubionych nic mnie nie obchodzi, czy byli socjalistami, komunistami, czy wręcz przeciwnie, mogę tylko oceniać ich przez pryzmat wierszy, które pisali.
Mam kilku ulubionych, że tylko będę dziś pisała o polskich poetach, bo na obcojęzycznych przyjdzie kiedyś pora.
Poeta, który nauczył mnie poezji i dzięki któremu ją pokochałam, to Władysław Broniewski, już widzę te brwi uniesione ze zdumienia, ale to prawda, naprawdę ukochałam poezję dzięki niemu, bo on najpierw tymi swoimi bardzo patriotycznymi wierszami, jak choćby „Żołnierz Polski”, czy „Bagnet na broń”, rozbudził moją wrażliwość i mój patriotyzm, potem oczywiście zaczęłam go głębiej studiować i naprawdę go pokochałam, bo on bardzo liryczny, mimo, tej socjalistycznej otoczki, która potem mu przyświecała,(choć komuniści, nigdy nie byli go pewni, dlatego skończył w domu dla psychicznie chorych, z uzależnieniem od alkoholu).
Bardzo polubiłam jego poezję i jego styl, nawet przez chwilę, chciałam, być do niego podobną i zaczęłam pisać wiersze.
Wiersze nabuzowane patriotyzmem chęcią poprawienia świata, szybko mi się to znudziło, bo i wiersze były mierne i liryk ze mnie żaden.
Ale jeden, chyba z 78 roku przytoczę, bo krótki, a wtedy mi wydawał się bardzo wywrotowy.

My nie chcemy Breżniewa,
Tu go w Polsce nie trzeba,
Nam potrzebny jest mocny przywódca,
No, bo Gierek kochani,
Ogląda, się za ruskami,
A my zrusyfikować się nie damy!

Widzicie, ten silny wpływ poezji Broniewskiego?
Ten sam rytm, przynajmniej.

Zacytuję, też ulubiony wiersz Broniewskiego, pod tytułem:

Bar pod Zdechłym Psem

Zanim się serce rozełka

-czemu? a bo ja wiem?

warto zajrzeć do szkiełka

w barze “Pod Zdechłym Psem”.

Hulał po mieście listopad,

dmuchał w ulice jak w flet,

w drzwiach otwartych mnie dopadł,

razem do baru wszedł.

“Siadaj, poborco liści,

siewco zgryzot wieczornych!

Czemuś drzew nie oczyścił?

Kiepski z ciebie komornik.

Lepiej by z trzecim kompanem…

Zresztą – można i bez…”

Ledwiem to rzekł, już stanął

trzeci mój kompan: bies.

“Czym to ja się spodziewał

pić z takimi jak wy?

Pierwszy będzie mi śpiewał,

drugi będzie mi wył.

Cyk! kompania! Na zdrowie!

Pijmy głębokim szkłem.

Ja wam dzisiaj o sobie opowiem

w barze “Pod Zdechłym Psem”...”

I poniosło, poniosło, poniosło

na całego, na umór, na ostro.

I listopad pijany, i bies,

a mnie gardło się ściska od łez.

I poniosło, poniosło, poniosło,

w sali uda o uda trze fokstrot,

wkoło chleją, całują się, wrzeszczą,

nieprzytomnie, głupawo, złowieszczo,

przetaczają się falą pijaną,

i tak – do białego dnia…

Milcząc pijemy pod ścianą

diabeł, listopad i ja.

“Diable, bierz moją duszę,

jeśli jej jesteś rad,

ale przeżyć raz muszę

moje czterdzieści lat.

Daj w nowym życiu, diable,

miłość i śmierć, jak w tem,

wiatr burzliwy na żagle,

myśl – poza dobrem i złem.

Znów będę bił się i kochał,

bujnie, wspaniale żył.

Radość, a nie alkohol,

wlej mi, diable, do żył...”

Diabeł był w meloniku,

przekrzywił go: “Żyłeś dość,

to dlatego przy twoim stoliku

siedzimy: rozpacz i złość.

Głupioś życie roztrwonił.

Życie – to jeden haust.

Słyszysz, jak kosą dzwoni

stara znajoma, Herr Faust?

Na diabła mi dusza poety

- tak diabeł ze mnie drwi –

w wiersześ wylał, niestety,

resztki człowieczej krwi…”

Zniknęli czort z listopadem,

rozwiali się – gdzie?- bo ja wiem?

a ja na podłogę padam

w barze “Pod Zdechłym Psem”.

Szumi alkohol i wieczność...

Mruczą: “Zalał się gość...”

A ja: “Zgódźcie na Drogę Mleczną

taksówkę... Ja już mam dość...”

Pozdrawiam serdecznie.:D

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Eh, co tu gadać,

Broniewski -moja miłość:)
Uwielbiam, i te rewolucyjne, i te o miłości, i te o smierci córki, uwielbiam ten romantyczny czy raczej postromantyczny klimat, bunt, uwielbiam ,,Nocny gość” o Jesieninie…
Nie dziwi mnie wcale, że lubisz, bo warto po prostu.
proste, piękne, emocjonalne…
Dobrze, że był i że pisał.
No i dobrze, że ty napisałaś.

P.S. A ja ponad godzinę pisałem tekst w S 24, z okazji rocznicy blogowania i mi go wcięło, pierwszy raz mi cały tekst wcięło.
Wkurwionym na maksa, mam dość...., buuu….
A moje ukochane fragmenty z Broniewskiego to:
,,TTemu światu ja się nie poddam, temu światu ja krzknę:nie!”,

,,Życie jest diabła warte/poza Szopenem, Mozartem:/poza Słowackim i Mickiewiczem /jest w ogóle niczem”

No a wiersze ukochane: ,,Bagnet na broń”, ,,Middle East”, ,,Po co zyjemy”, ,,Ballady i romanse” (zawsze mną wstrząsa), wiersze o zmarłej córce i jeszcze kilka innych…
Pozdrawiam


Grzesiu

widzę, że wrażliwośc masz podobną do mojej i naprawdę nic mnie nie obchodzi, że był postrzegany jako komunista, był raczej takim przedwojennym socjalistą, raczej lirycznym, a jego uwielbienie do walki, hmm..

Pozdrawiam serdecznie.:D


Wiesz, z tym jego komunziem to też sprawa skomplikowana,

chyba się pogubił po wojnie, nie za udane zycie rodzinne, śmierć córki, alkoholizm, wcześniej totalna tęskonta za Polską, chciał tu być, myślę, że polityka była dla niego drugorzędna.
No napisała te kilka wierszy o Stalinie.
No i co z tego, a to, że był socjalistą, to mi tam nie przeszkadza, jeszcze apropos jego postrzegania komunizmu, to kilka lat temu chyba w ,,GW” czytałem fragmenty jego listów z czasu wojny drugiej, gdzie krytykował ZSRR i komunizm.
Był też przecież z tego co pamiętam więźniem w ZSRR w czasie wojny.

Zresztą dla mnie taki ,,Bagnet na broń” choćby dowodzi, że gość był patriotą...
Na pewno nie można go porównać do jakichś pisarzy, co się zaprzedlai w służbę komunizmowi jak Putrament choćby. Czy kilku innych.
Pozdrówka.
idę spać.


Eh, zaspany żem

i literówek dużo, mam nadzieję, że zrozumiały jednak tekst…


Grześ

Pogubił, chyba nie, trochę był zawsze oderwanym od rzeczywistości, a swoją drogą, nigdy nie poniżał się jak inni w wychwalaniu systemu i z wielbieniem Stalina, wielu uznanych poetów, było wtedy bardziej w tym uwielbienu celowało.

Córak Jonna, popełniła samobójstwo, wszystko go wtedy zaczęło podłamywać, zwłaszcza, że był osąbą barzo uczuciową.

Pozdrawiam serdecznie.:D


Broniewski był

wielkim tragicznym poetą ... ostatnim romantykiem … miał świadomość tego, że pisząc wiersze o rewolucji z która kiedyś walczył się skurwił ... ale

jego liryczne wiersze, szczególnie te pisane po śmierci córki są powalające, ładunek smutku jest tam tak wielki że prawie nie do zniesienia

kocham te wiersze

“...mama anarchija, papa stakan partwiejna!”


Docencie Stopczyku

Jasne, tragizm i romantyzm to jego natura, ale czy tak się skurwił?

Znam wielu, mniej niby oddanych komunie, którzy gorsze peany pochwalne pisali na cześć czerwonego systemu.
A nikt ich nie kojarzy jsko tych całkiem skurwionych, np Różewicz, że wspomnę.

Pozdrawiam serdecznie.:D

Ps. Najpiękniejsze miłosne wiersze pisał, gdy wyzwoli się z pod dominacji pierwszego tzw. zauroczenia, np

“Nie myślałem, że jesteś cyganką,
No bo skąd, szare ubranko,
Włosy blond, ale tym umiesz wróżyć z ręki…”

Czyż nie cudne, zwłaszcza, że koniec, to

“Odeszłaś ode mnie, paląc papierosy,
będę czasem myślał, jak jak kręcisz włosy.”

Pozdrawiam serdecznie.:D


alga

a niech mnie też go lubię, w każdym razie mocno doceniam!


Sir Hamiltonie

Ja też i lubię i doceniam, co widać, bo jakby na to nie patrzeć wielkim poetą byl.:D


był

a ja z liceum jego imienia. wciąż jego imienia i chyba tak już zostanie

to taki dziwny wyprysk na tle poezji lat 30 był. trochę jak później gałczyński, tylko poważniejszy. ostatni romantyk

pozdrawiam

ps

a i jak na komucha uczciwy, odsiedział swoje w czasie wielkiej czystki (w Moskwie).i patriota też. wie pani np że o Roli – Żymierskim napisał

lepiej w wacie nosić wała
niż za wodza mieć Michała


Broniewski

to kilka miesięcy mojego życia.

Pisałam o odbiorze jego poezji pracę magisterską.


Sir Hamiltonie

Wie Pan, on nawet chyba przyjaźnił się z Gałczyńskim, ale naprawdę wolę jednak Broniewskiego, coś w nim jest takiego, czego nie miał, ani mieć nie będzie chyba już żaden poeta, jakąś ulotność, a zarazem twardość.

A tego co Pan przytoczył nie znałam, a romantykiem był, to prawda, nawet jego socjalistyczność, była raczej literaturą.

Pozdrawiam serdecznie.:D


Agnieszko

No to mialaś dość wdzięczną pracę magisterską.:D


To był gość z talentem

Po pierwsze Broniewski miał talent nie lada. Moim zdaniem nie był to Mickiewicz, ale chyba był najbliżej tej klasy. Niestety w PRL nie miał łatwego zycia, a to zwykłe to tez stale wisiało na włosku. jako dawny andersowiec, mógł byc w każdej chwili skazany na KS jako szpieg anglo – itd. Z tego wszystkiego sie rozpił, czemu sie wcale nie dziwię. Fragment jego wiersza z pamięci cytuję:
Idę sobie zamaszyście,
i opada ze mnie życie,
jak jesienne liście.
Jakie liście,
dębu, brzozy, topoli,
ale to boli.
Pozdrawiam


Podróżny

dzięki jestem wzruszona, bo Broniewski to jakby moja poetycka dusza, a często zauważany tylko jako poeta komunizmu.

A wiersz o dębie, to i przenośnia i prawda, bo ten dąb, to prawdziwe drzewo, a zarazwm czeste porównanie jego do tego drzewa.
Dębu Płockiego.

Pozdrawiam serdecznie.:D


Hm,

“Tak sobie pomyślałam, że Grześ piszę o reżyserach, a ja może zacznę o ulubionych poetach, co?”

No początek był, a może jakieś rozwinięcie i ktoś następny w kolejce po Broniewskim?

:)


Kurczę,

bo zaraz pożałuję, że do beczki wlazłam… ale w sumie? Może wieczorek poezji rosyjskiej w podziemiu? :)


Subskrybuj zawartość