Przeczytałam tekst mojego męża i …no i zainteresowała mnie ta piżama wojskowa.

Zastanawiam się, czy to dlatego ostatnimi czasy do łóżka maluje sobie barwy ochronne na twarzy?

Oczywiście żartuję, ale tak mnie rozśmieszył ten tekst, że nie mogłam przestać się śmiać, a że mam dość bujną wyobraźnię, to zaraz wyobraziłam sobie męża w tych barwach wojskowych i z pomalowaną twarzą i z opaską typu Rambo.

I jak mówi do mnie:”Iwona idę do Ciebie”.

Dobra dość tych scen erotycznych., bo muszę tu poruszyć jeszcze temat tzw. czytania przy jedzeniu.

Nie wiem, kogo miał mój ślubny na myśli, ale chyba siebie, bo bez gazety, książki, do posiłków nie siada.

Co prawda nie chlapie też jedzeniem po słowie pisanym, ale czasem coś mu się zdarzy przykleić do książki, lub gazety.

Jak to jest gazeta, to nie wydziwiam, ale książki próbuję bronić, bo potem często się strony sklejają.

A co do bilbordów i reklam, to ostatnio idąc sobie ulicą w Golinie, no nie wielką arterią tylko taką zwykła ulicą.
Po jednej stronie sklepy wybudowane jeszcze za komuny, które u nas nazywają się pawilony, a po drugiej, takie sklepiki ze wszystkim od warzywniaka, po jubilera.

Idę sobie tam, a tu patrzę, a na reklamę, taką rozkładaną ”Przecena kurczaków o 80%”, zatrwożyłam się, jak to, co to za kurczaki i to przed sklepem z butami?

Cofnęłam się, by tą reklamę jeszcze raz przeczytać, oczywiście to była przecena kozaczków, a nie kurczaków.

Przed chwilą Jacek wyłączył w pokoju obok światło, bo musi już spać, a u mnie obok światło się świeci.
Jacek gasi to światło i nagle zaczyna się śmiać, pytam mu się, czemu się śmieje, a on na to, że chyba ma już jakąś szczytową sklerozę, bo zgasił światło i w tym czasie zamknął oczy i układa się w łóżku bardzo wolno, bo pomyślał ”cholera jak ciemno, Iwona też światło zgasiła”.

He he, będę kończyć, bo mój tekst jeszcze głupszy niż tekst Jacka.

Pozdrawiam serdecznie.:D