Opowiadanie, częś II i ostatnia, bo działało tu rozśmieszenie autora.

„Skarbie, czemu chodzisz po nocach”, bo to był jej mąż, odetchnęła z ulgą.

„Nic, tylko coś nie mogę zasnąć”, powiedziała i nagle przytuliła się do niego mocno.

Wziął ją w objęcia i lekko pchnął w stronę pokoju.

„Pewnie znów ci się coś śniło, co?” zapytał, nie puszczając jej z ramion i wolno przesuwając się w stronę sypialni.

A ona już wiedziała, że teraz śnić będzie tylko przyjemne sny, bo bezpieczeństwo jego ramion zawsze jej to gwarantowało.

Rano obudziła się rześka i szczęśliwa, cieszyło ją, bo pochmurne od kilku dni niebo, nagle dziś rozbłysło blaskiem słonecznym.

Bo noc się skończyła, a ona chciała tylko, by sny o stalowookim już się nie powtarzały.

Jakby była w horrorze.

Jak scena z „Egzorcysty”, gdy na moment pojawia się oblicze demona w całej krasie.

By za chwilę zniknąć i by wszyscy ujrzeli tylko spadający szkaplerzyk.

Ale demony zawsze czyhają, czy to za granicami ludzkiej świadomości, czy też te bardziej dotykalne w postaci ludzkiej.

Roześmiała się, bo wczoraj, ktoś powiedział jej, że fajnie by było napisać opowiadanie o człowieku-Igle, zamiast snuć te dość koszmarne sny, zwłaszcza, że te stalowoszare oczy, które były w jej podświadomości, bardzo pasują do koloru igły.

Nagle cały lęk ją opuścił i śmiała się z własnych myśli.

Ech, żeby umiała napisać, takie coś, by było śmieszne, ale ona nigdy takich śmiesznych kawałków pisać nie potrafiła, zawsze musi lekko demonizować, bo inaczej nie potrafi.

Może dlatego takie ma sny?

Znów się uśmiechnęła, bo nagle zdała sobie sprawę, że koszmary się już na zawsze skończyły, że ten gest, ta dygresja…spowodowała u niej jakąś przemianę.

Żałowała tylko jednego, że nie dopowie tego, co mogło jej się przyśnić, przez kilka następnych nocy.

A może i nie żałowała, znów się uśmiechnęła do myśli, o człowieku-igle, co niczym człowiek-pająk, ratując świat, kłuje wszystko i wszystkich, ale z dobrego serca i dla zabawienia świata.

Niestety, tak kończą się horrory, gdy autor poddaje się dygresjom.;P

Pozdrawiam serdecznie.:D

PS.Oczywiście to niestety koniec, horror skończył się, by zapanował człowiek-Igła, który woła „Strzeżcie się źli ludzie, gdziekolwiek jesteście, nadchodzi człowiek-Igła, który wykłuje wszystko co złe na tym świecie!!”

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Pani Algo

Udała się Pani rzecz niezwykła – czy zamierzona ? – zatrudniła Pani komentatorów.

Z pozdrowieniami _ RW


Alga

Kobieta zmienną jest. Bo tyle ciepła i spokoju, że chce się “wracać” do domu po różnych “bojach”. A tam się coś w głębi dzikiego przewraca.
Pozdrawiam


Fajne,

no i te intertekstualne motwy, wprzężenioe komentarzy do w sumie autonomicznego tekstu.
To takie mało konserwatywne, a powiedziałbym, że postnoweczesne ( sorry za te pseudoerudycyjne wstawki, ale ostatnio na literaturoznawstwie o postmodernizmie w literaturze uczyłżem i tak mi się kojarzy)

A apropos pisania śmiesznych kawałków, to ja tyż nie umiem niestety.

Pzdr


Panie Ryszardzie

Nie zamierzona, ale wyszło moim zdaniem fajnie.

Pozdrawiam.:D


KJWojtas

Podobno, każdy ma jakieś demony co w nich drzemią, więc….

Pozdrawiam.:D


Grześ

Widzisz, a miał być konserwatywny horror, ech…

Ale choć trochę się przy własnym pisaniu pośmiałam, chyba pierwszy raz.

A wiem, że Ty też śmiesznie pisać nie umiesz, widać u nas taka natura smutasów.:D

Pozdrawiam.


Algo,

ale u was w rodzinie Jacek nadrabia normę za całą rodzinę jesli chodzi o rozbawianie, absurdalne i genialne poczucie humoru itd, więc ty nie masz się co przejmować, że ci na powaznie czy na mrocznie czy smutno teksty wychodzą.

Pzdr


Grześ

No fakt, ale widzisz trochę mu zazdroszczę, bo piszę notkę i się smieje, ja pytam mu się z czego, bo coś sobie fajnego wymyśliłem.

A ja choć coś mi się czasem wydaje smieszne, za chwilę jak to piszę, staje się albo poważne albo ponure.

Pozdrawiam.:D


Wbrew pozorom

to tego smutku wcale tutaj nie wyczuwam aż tyle, wręcz przeciwnie, to dusza Iwony chichocze radośnie w środku


Panie Marku

Bo nie ma smutku, we mnie, tylko ja taka nastrojowa jestem, hi hi, a chchoczę, a jak i to czasem z własnych dowcipów.

Co prawdą najczęściej z tego co mój mąż mówi, bo on ma talent do rozśmieszania, a ja nie, jak Grześ.

Pozdrawiam chichocząc.:D


Subskrybuj zawartość