Pani X, dla Delilah

Miałam dziś napisać coś zupełnie innego, ale wpis Delilah, stał się bodźcem, by napisać o tzw. maltretowaniu psychicznym kobiety.

Wyobraźcie sobie najpierw panią X, dość młodą jeszcze, no jakieś 35, 40 lat, znaczy mająca rodzinę, dzieci, dom, no i oczywiście męża.

Pani X ma pracę, jest dość dobrze wykształconą osobą i jak każda z nas przeżywa rozterki z powodów przemijania.

Jej mąż, zapewne lepiej zarabiający, nie wiem czy lepiej wykształcony, może nawet mniej, ale facet, taki po czterdziestce, z dobrą prezencją, awansujący, można powiedzieć niezastąpiony w pracy.

Sielanka.

Na przyjęciach, na wizytach rodzinnych, czy na wczasach.

A poza tym jest codzienność, ciągłe słowa męża, jaka jesteś już nieatrakcyjna, widziałaś żonę Marka jak ona się trzyma i nie ma sadła jak ty?

Czemu, ty masz fryzurę jak kupa siana, a ona piękną i elegancką?

Czemu się z tobą ożeniłem, mogłem wybierać, a ty się mnie uwiesiłaś, jak rzep.

Nawet dzieci nie potrafisz wychować, znów Grzegorz ma poprawkę, a Monika chodzi z takim oberwańcem, powiedz jej coś.

Ona tylko kiwa głowa i następnego dnia idzie do fryzjera, by poprawić fryzurę, przeprowadza poważną rozmowę z córką, prosi syna, by nie martwił ojca, bo on się tak stara, by im niczego nie brakowało, no i oczywiście przechodzi na dietę(by nie mieć sadła).

Syn uśmiecha się z politowaniem i mówi jej by nie ściemiała, córka, że ma to gdzieś, a mąż nawet nie zauważa, że fryzura, która mu się wczoraj tak podobała u żony kolegi, jest na głowie jego żony.

Jest zmęczony, bo przyszedł z pracy, nie będzie jadł obiadu, bo znów jest to czego on nie lubi, a poza tym wyglądasz jak koczkodan, co zrobiłaś z włosami, Chryste, co za baba z ciebie?

Potem kładą się do łóżka, mąż ma chęć, więc ona musi mieć też, w pewnej chwili on mówi, leżysz jak kłoda, idę spać, już mi się odechciało, sama jesteś temu winna, ani obiadu, ani spokoju w tym domu i nawet w łóżku jesteś do niczego, a poza tym naprawdę powinnaś schudnąć, wyglądasz jak słoń, jak można z czymś takim leżeć w jednym łóżku, idę na kanapę, przynajmniej będę mieć spokój.

Potem jedzie pani X tramwajem, ma smutną twarz, wie, że jest do niczego, w pracy też nie jest lubianą, bo ma takiego super męża, a nigdy go nie przyprowadza na imprezy biurowe, pewno zazdrosna, taki koczkodan jak ona, pewnie się boi, że ją zostawi.

Pozdrawiam serdecznie.:D

Ps. Pewnie zastanawiacie się, po co ona na to przystaje, daje się tak poniżać?

Przecież ma pracę, jest w pewnym stopniu niezależną, ale ona słyszy to od zawsze, pewnie jeszcze gdy była dzieckiem jesteś do niczego, jesteś gruba, jesteś głupia itp. tak ma wiele kobiet, naprawdę, czasem zdobywają się na radykakny krok, ale bardzo rzadko.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Algo,

powiem truizm i banał, no, ale przemoc psychiczna jest po prostu tym gorsza, bo często niewidoczna i trudniej z nią walczyć...
POozornie porządne rodziny czasem są przeżarte nienawiścią, toksycznymi emocjami, frustracjami.

W ogóle se tak myślę czy czasem nie w każdej rodzinie w jakiejś mierze przemoc psychiczna nie istnieje…
I w sumie, że ranimy czesto tych, co najbliżsi są.
deMello napisał chyba, że lubimy strasznie ranić ludzi…
Ja się z tym nie zgadzam, ale myślę, że mimo wszystko to robimy czasem, naet nie chcąc.

A w ogóle to za dużo myślę jak zwykle:0
A ty jeszcez taki materiał raczej niepozytywny do tych przemyśleń podsuwasz:)

Pozdrówka serdeczne.

A jednak znowu pierwszy:0


Pani Algo

Jestem rozczarowany. Czy naprawdę kobiety są aż tak beznadziejne?
Ja żyję w przekonaniu, że to raczej kobiety organizują życie. One wybierają sobie partnerów. One walczą o dom i dzieci. One ukierunkowują swych mężów.

I jeśli tego nie robią, to i nie warto stawać w ich obronie. Znaczy – czas mi już chyba umierać.
Pozdrawiam


Grześ

Widzę ostatnio, żeś jedynym bywalcem mojego bloga jesteś, albo w mniejszości, chyba za nudno piszę, by mnie komentować.

Wiesz, mnie zawsze chyba najbardziej bolała przemoc psychiczna, bo to bardziej rani, rani duszę ludzką, a Delilah napisała o tym maltretowaniu kobiet, w pewnym sensie jest to też maltretowanie psychiczne, bo narzucanie dziewczynką, czy kobietom jakiejś gorszości, jest właśnie taką przemocą psychiczną.
Dlatego one potem zgadzają się na bicie, poniżanie.

A tu piszę o kobiecie, która właściwie nie powinna poddawać się takim rytuałom, a jednak…poddaje się, bo jest nikim dla męża, dzieci, współpracowników i to jest chyba największy ból.

Wiesz ile takich kobiet mijasz na co dzień?

Pozdrawiam.


KJWojtas

może dlatego, że nikt nigdy w jej obronie nie stanął, taką się stała, szara mysz, którą można pchnąć, przesunąć, jak mebel.

Takich kobiet jest coraz więcej i one boją się coraz bardziej, mężczyźni coraz mniej przykładają wagę do obrony, a coraz większą do wygody.

To jest zagubienie i im potrzeba naprawdę oparcia, bo inaczej usychają i w końcu, nawet jej się nie zauważy, gdy przmknie przez ulicę.

Pozdrawiam.

PS. Pan mówi beznadziejne? Kto niszczy w nich to co piękne?


Hm, Algo,

jakie za nudno?
Głupoty gadasz, po prostu o tej godzinie już spią wszyscy…:)
A w dzien pojawiają się nowe notki i się tłum na nie rzuca i o twojej zapominają...


Algo, a jeszcze do tematu,

to niektóreym kobietom z takich toksycznych związków strasznie się trudno wyzwolić, w sumie znam jedną sytuację z bliska, totalnie toksyczny związek, choc lubiłem obie osoby, ale po prostu widziałem, ze dziewczyna była tylko zabawką dla kogoś, kto był przy niej tylko z wygody i z pasożytnictwa….
Zreszta ja już kiedyś wymyśliłem teorię, że większość znajomych mi kobie źle wybiera partnerów (Złośliwi twioerdza, że to dlatego wymyśliłem, że te o których myślę, mnie nie wybrały, ale to tylko plotki złosliwych:))
pzdr


Hm, idem chyba spać,

bo bredzić zaczynam pewnie…
pzdr


Grześ

Jesteś niezastąpiony!

Ja tylko żartowałam z tą nuda.

A swoją drogą,masz rację, znam dziewczynę, która jest mi bliską, ona źle wybrała, a właściwie on ją wybarał i..z reszta nie ważne, bo to autentyczna osoba i może by sobie nie życzyła bym o niej pisała.

I potem niby zyli długo i szczęsliwie, tylko czy ona może powiedzieć to samo?

Udaje, że tak, bo co ma zrobić, dzieci dom, rodzina i sakrament małżeński.

I dobranoc, niech Ci się przyśni Cristina Ricci.;p

Ps.A ja sobie dziś obejrzałam “Zapach kobiety, z Alem Pacino, ech…


Pani Algo

A kto z nas robi ofermy?
“Gdzie ci mężczyźni….”
jeśli kobiety nie wymagają od nas to i same stają się zwierciadłem własnej bezmyślności.
A tak w ogóle, to proszę spojrzeć po blogach. Wszyscy mają o coś pretensje. Zawsze winni są inni. Może niech każdy zacznie od siebie i uporządkuje. I to, i osobiście, i społecznie, i narodowo, czy jak tam.
Ale nie lubię jak ktoś z belką w oku pokazuje źdźblo. (To tak ogólnie, nie do Pani).
pozdrawiamb


KJWojtas

Pewnie jak zwykle wina leży po środku, tylko naprawdę kobiecie jest cieżej z wielu względów, choćby dlatego, że np. niech Pan sobie wyobrazi małą dziewczynkę, matka, czy ojciec mówią jej, gdy np. przytrafiła jej się zła ocena w szkole, “jesteś głupia, ja nigdy bym takiej oceny do domu nie przyniosła”, potem, koleżanka, mówi jej, “ale jesteś gruba, albo, jaki masz brzydkie zęby”, potem pierwsza sympatia, że jest z nią dlatego, bo mu się nic lepszego nie trafiło.

Widzi Pan, jaka z niej będzie kobieta?

Wystraszona i posłuszna mimo, bólu poniżenia.

Jasne, że może sobie to potraktować mniej serio, może nawet o tym nie pamiętać, ale takie kompleksy zawsze powracają.

Chyba, że ma b. grubą skóre, ale to jest rzadkością u kobiet.

Pozdrawiam.


Iwono, dzięki za zaproszenie:-)

Dopiero teraz wróciłem na to rżysko.

Historia pani X jest bardzo typowa, a sam znam takie panie X, które doświadczały tego znacznie wcześniej, tak z rok, półtora po ślubie. I co ciekawsze, wcale nie były utyte, ani nieatrakcyjne.

Ale dziś to mi się już język klei (w zastępstwie oczu). Wpadnę jutro, po imieninach. I skrobnę coś o pani N ( jednorazowa pożyczka od tego pana w beczce).

Dobrej nocy!

merlot


Pani Algo

Niech sie Pani przestanie użalać nad losem kobiet.
Bo Bozia dała nam podobne możliwości ; jak mniejsze w jednym to kompensowane w innym.
A jeśli już takie żale, to proszę sobie te swoje odniesione do dziewczynki , skierować z odpowiednim przesunięciem do chłopca.
I co z niego wyrośnie.
A do tego prowadzi feministycznie preferowane wychowanie bezstresowe.

Więc podam to w otoczce:
Tramwajem jechała Pani z kilkuletnim dzieckiem. Chłopiec kręcił się (nie bylo tłoku), podszedł do kogoś i próbował go kopnąć w kostkę.
Na zwróconą uwagę mamusia stwierdziła, że nie będzie interweniowała, bo ona chce dziecko wychować bezstresowo.
Tramwaj zatrzymał się, i młody człowiek, który obserwował scenkę żując gumę, wyjął ja z ust i przykleił mamusi na czole z uwagą: “Ja byłem wychowywany bezstresowo”, i opuścił pojazd.

Druga scena tramwajowa.
Mamusia z małm chłopcem, który płakał i okazywał jakieś niezadowolenie. Na to mamusia oszczypneła go w rękę i ze złością właściwa kobietom szeptem dodała “O żesz k… twoja mać, uspokoisz się wreszcie…”.
Na to stojący obok pan stwierdził tylko: “O nie wiedziałem, że jest Pani tak samokrytyczna”.

Chyba obie scenki nie byłyby możlewe do wyobrażenia jakieś trzydzieści lat temu.
Pozdrawiam


Pani Algo

Potem kładą się do łóżka, mąż ma chęć, więc ona musi mieć też, w pewnej chwili on mówi, leżysz jak kłoda, idę spać, już mi się odechciało, sama jesteś temu winna, ani obiadu, ani spokoju w tym domu i nawet w łóżku jesteś do niczego, a poza tym naprawdę powinnaś schudnąć, wyglądasz jak słoń, jak można z czymś takim leżeć w jednym łóżku, idę na kanapę, przynajmniej będę mieć spokój.

Są takie małżeństwa? Naprawdę?
Ja chyba żyję w innym świecie.

Moi rodzice zawsze mieli, hmm… włoski temperament, i ostatnią rzeczą którą bym powiedział, to że dom był cichą przystanią. Nieraz (nawet nie raz dziennie) padały mocne słowa, okrutne. Ale to tylko emocje. I nigdy nie było tak, by tylko jedna strona wiecznie ponizała drugą. A ta druga tylko kuliła się w sobie. Bo sama o sobie tak myśli, to i na to pozwala.
U żadnego znajomego małżeństwa nie wyobrażam sobie takich scen.

No nie wiem — czy ja taki naiwny jestem, czy też historyjka jest niewiarygodna.

A co do przemocy psychicznej — zgoda. Jest i działa. Znam mnóstwo przykładów. Ale są one mocno zakręcone i nigdy na pierwszyrzut oka nie wyglądaja klarownie.

Pozdrawiam


KJWojtas

A czy Pan nie uważa, że te scenki rodzajowe są nie tylko dlatego, że jest teraz moda na wychowywanie, tzw. bezstresowe(choć ta druga scenka, to po prostu jakaś dziwna kobieta), tylko, że taki jest nacisk otoczenia.

Niech się Pan rozejrzy wkoło, jak młodzież teraz reaguje, tu nie tylko rodzice mają na to wpływ, ale szkoła, środowisko.

Ja wiem, że nawet dziesieć lat temu to by było nie nie do wyobrażenia, by np.młody człowiek zachował się tak, jak go Pan opisał.

Na brak szacunku pracuje cały tabun ludzi, od przedszkola.

A będę bronić kobiety, bo sama nią jestem i wiem, że facet w życiu ma dużo lepiej, od dziecka.

A że niektórzy rodzice chowają swoich męskich potomków na mięczaków, to zawsze tacy się zdarzali.

Pozdrawiam.


Merlot(Tomek)

A czy ja powiedziałam, że pani X jest nieatrakcyjna, to jej mąż tak mówił, i o tej jej grubości, to samo.

Ja właśnie też znam wiele takich kobiet, a tą panią postawiłam w tym wieku, by pokazać, że nie ma też szacunku u własnych dzieci, które są już dorosle, lub prawie dorosłe.
O to mi po prostu chodziło.

A że takich pań X jest dużo, to zasługa otoczenia, lansowania wzorców, przez media i groszowa literaturę, niestety.

Pozdrawiam.


Odysie

Ta scenka nie jest niewiarygodna, takie rzeczy dzieją się na co dzień, ja wiem, że ciężko uwierzyć, że niby układne, czy wręcz wzorowe małżeństwa, są nosicielami takiej zarazy.

Ja znam wiele takich kobiet, godzą się na swój los, bo same uwierzyły w swoją “małość”, bo miały to wmawiane od zawsze.

I porównywać własnych rodziców tu nie ma nic do rzeczy, bo my patrzymy na to oczami dziecka, a z tej perspektywy, stajemy zawsze po stronie zwycięzcy.

A wystarczy przyjrzeć się bliżej otoczeniu, kobietom, które spotykamy na co dzień, wtedy na pewno dostrzeże się te, kore są takimi“szarymi myszami”.

Pozdrawiam.


KJWojtasie

Chyba obie scenki nie byłyby możlewe do wyobrażenia jakieś trzydzieści lat temu.

Gdy byłem młodszy i nie miałem dzieci, też uwielbiałem przytaczać te anegdotki. Miałem bardzo zdecydowane poglądy na temat metod wychowawczych i krytycznie patrzyłem na rodziców, którzy mieli z rozwydrzonymi dziećmi kłopoty.

Tymczasem, nie tylko ja dorosłem, ale i mogłem popatrzyć jak dorastają moi młodsi bracia (i siostry). Dzieci tych samych rodziców. Chowani w tym samych wartościach, podobnej kindersztubie. I zachowywali się tak, jak mi by do głowy nie strzeliło. Dziesięć lat wcześniej — nie tylko w tym samym kraju — w tej samej rodzinie to byłoby nie do pomyślenia.
Nie tylko rodzice kształtują dzieci.

A potem urodziło mi się pierwsze dziecko.
Byłem dumny, jak szybko stawało się samodzielne, jak szybko nauczyliśmy je spać w swoim łóżeczku, etc. Konsekwencja, mówiłem, zasady…
A potem urodziło się drugie.
I mniej już mówiłem na ten temat.
A potem trzecie.
I dziś wiem, że każde jest inne. Nie do nas należy.

Pozdrawiam


odys

Znam ten ból. Sam byłem matką.
Pozdrawiam


Pani Algo

Najpierw PROTESTUJĘ :)
Pan GRZEŚ nie jest jedynym u Pani bywalcem, ja tu stale zaglądam.

Ja jakiś chyba dziwny jestem bo najpierw próbuję w ludziach dobre znaleźć, a dopiero jak się w żaden sposób nie da to mi przykro.
I może dlatego wydaje mi się, że często jest tak jak Pani napisała dlatego, że partnerzy nie rozmawiają ze sobą otwarcie.
Czasem obserwuję banalną przecież sytuację: jestem na kolacji u przyjaciół i “pan” domu jużpo konsumpcji mówi mi na boku “znowu coś JEJ nie wyszło” powiedzmy, że było mało słone. Zapytałem czemu JEJ o tym nie powie, na co ON, że nie chce JEJ zrobić przykrości.
I tu zaczyna się niebezpieczeństwo !!!
Chodzi mi o to,że takie drobiazgi, które “dusimy” w sobie teoretycznie z dobrych pobudek prowadzą do sytuacji, które Pani tak trafnie opisała.
Nie mówiąc o swoich potrzebach, oczekiwaniach, wreszcie nie używając życzliwej krytyki np “poprzedni kolor włosów bardziej podkreślał twoją urodę” nie możemy liczyć na to, że partner/ka odgadnie czy było “odpowiednio słone”.
Takie niedopowiedzenia nawarstwiają się i w konsekwencji prowadzą do stanu ciągłej irytacji.
Moja jakże prosta, wręcz banalna rada – ROZMAWIAJMY !!!

Z pozdrowieniami _ RW


p.s.

Rozmawiajmy koniecznie od pierwszego dnia.

Z pozdrowieniami _ RW


>Algo

Miałam rację, że można na Ciebie liczyć. Poza tym dziękuję za dedykację:)

Rodziny takie jak opisana przez Ciebie są faktycznie dość częstym zjawiskiem.
O ile nad facetem przedstawionym w historii nawet nie ma co się rozwodzić, bo taki typ to zwykły cham i prostak, o tyle postać kobiety nie jest tak jednoznaczna. Zastanawiam się czy w jej żyłach płynie krew czy woda? I czego potrzeba aby w końcu uderzyła pięścią w stół i kazała spadać mężusiowi?


Panie Ryszardzie

To miłe, że Pan zagłada.

Ma Pan rację, zaczyna się od drobiazgów, a potem idzie to jak lawina, zwlaszcza, jeżeli partner\ka, są wrażliwi.

Rozmowa czasem pomaga, ale czy pan zauważył, że często nawet my sami przed sobą do końca nie jesteśmy szczerzy, więc szczerość i otwartość dla współpartnera?

Ilu jest takich, którzy to potrafią?

Pozdrawiam serdecznie.


Delilah

:D to z dedykacją.

A co do tej kobiety, pani X jak ją nazwałam, widzisz kobieta stara się zawsze utrzymać dany związek, czasem za wszelką cenę.

Wiesz co by powiedzieli na to krewni, dzieci, czy w końcu mężuś?

To ona byłaby napiętnowaną, to jej byłaby by wina, tego często boją się kobiety, usłyszeć, że miała wszystko, cudownego męża, a nie umiała tego uszanować i to takie nic jak ona.

To tzw. podwójne dno psychicznego maltretowania, one już nie umieją walczyć, boją się, zamykają i smutnieją z każdym dniem.

Pozdrawiam serdecznie.:D


Pani Algo

No ze sobą szczerym być ? Co za wymagania :)
Że niby co ? Mam sam sobie powiedzieć co o sobie myślę ?
NIGDY W ŻYCIU !!!
A tak na poważnie, siebie najłatwiej jest oszukiwać – niestety.
Szczere rozmowy – nie mnie oceniać siebie ale od początku rozmawiam ze swoim Słoneczkiem i staram się mówić co było nie tak “posolone” i Ona też mówi mi gdzie ja przesoliłem.
Czy mówimy sobie wszystko ?
Pewnie nie, człowiek jakoś tak ma, że zawsze coś zostawia tylko dla siebie.
Ale ta reguła – im więcej rozmów, tym mniej konfliktów – naprawdę działa.
Trzeba tylko zacząć od pierwszego dnia no bo proszę sobie wyobrazić minę np pana X gdy pani X po kilkunastu latach po raz pierwszy zwraca mu uwagę, że jego ulubiony płyn po goleniu doprowadza ją do szału. Wcześniej nie mówiła, żeby nie sprawiać przykrości panu X.
Z pozdrowieniami _ RW


Panie Ryszardzie

No właśnie ta szczerość wobec siebie, to podobno podstawa, a ludzie tak są zakodowani, że przyznawanie się do własnych, błędów, słabości odkładamy na półkę własnego ego, potem coś ukrywamy przed najbliższymi, potem coraz bardziej zatracamy się w tzw. teatrze, by zycie było względne i potem wszystko urasta do góry lodowej i nie ma już nagle odwrotu,albo drastyczne przekierowanie własnego życia.

I tak bywa w 80% domów, czy mi ktoś wierzy, czy nie.

I nie mówię, że zawsze kobieta jest tą która najbardziej cierpi, często zdarza się, że to facet zbiera za wszystko.

Ja piszę z perspektywy kobiety, ale i męska część jest często spychana na margines życia rodzinnego.

Pozdrawiam serdecznie.:D


Alga

Nie jestem znawcą w tym temacie: dlaczego tak jest. Mam rodzinę: żonę, dwójkę dzieci – i jest wszystko ok.

Pamiętam też, że byłem kiedyś młody. Pamiętam, też, że kryterium atrakcyjności, dziewczyny, kobiety jaką widzi się w madiach przeróżnych, filmach nie tylko romantycznych, a także cały show bisnes jest oparty na lansowaniu pewnych kanonów: – atrakcyjności kobiecej – sposoby ubierania się – sposobu zachowania wobec mężczyzn “bądź tygrysicą” – wszyscy będą zwracać na Ciebie uwagę... ???

Przerost moim zdaniem tej włąśnie formy nad treścią... – kobieta Każda to osoba Tajemnicza i Atrakcyjna. Pod warunkiem, że to piękno w sobie odkryje albo o tym Pięknie ktoś jej opowie jak o odkryciu…!!!

Otóż te kanony piękna kobiecego w jakim wzrasta młody człowiek chcąc nie chcąc przylega nie tylko do młodych mężczyzn i młodych kobiet.

I teraz jest potrzebne to o czym pisze Odys: przykład miłości rodziców, relacji “damsko0męskich” na codzień.

Jeśli rodzina jest zdrowa, jeśli relacje są zdrowe, jeśli młody człowiek zobaczy, że można kochać Kobietę zwykłą jak niezwykłą: mamę(przez tatę). To taka osoba nie “kupi” tego medialnego “kanonu”.

Gorzej gdy dziecko nie ma wzorca, nie czuje się kochane, i szuka tej rekompensaty w naśladowaniu tej “wirualnej” wizji kobiecości…. .

Jeszcze gorzej jest jak dziecko jest córką albo synem matki która “żyje wg kanonów wirualnych” gdyż ma kłopoty z relacją z mężem i miała trudne dzieciństwo…. . Tu zaczynają się schody.

*********

Ja osobiście uażam, że kobiety mają niezwykłą władzę nad mężczyznami – w dobrym tego słowa znaczeniu. NOszą w sobie ogromne pokłady tego co pociąga mężczyzn nie tylko seksualnie ale także “duchowo”, gdyż kobiecość w dobrym tego słowa znaczeniu jest nam mężczyznom potrzebna jak “woda na pustyni”.

Sęk w tym, że kobiety ulegają “wirtialnej wizji kobiecości”, a mężczyźni pragnąc prawdziwej kobiety otrzymują jej wykoślawiony obraz sprowadzony do obiektu seksualnego (duże uproszczenie ale wyostrzam celowo).

W ten sposób mężczyzna podświadomie nawet może mieć kłopoty z szacunkiem dla kobiet jeśli swoją osobowość i charakter zamknie na poziomie hedonistycznym nie tylko w stosunku do życia ale i w stosunku do kobiet.

Facet myśli, że musi być MACHO – a ona pragnie czułości a nie Twardości.

Następuje rozjechanie się zarówno oczekiwań jak i wizji partnerstwa w stosunku do płci przeciwnej.

Stąd – jak pisze Odys – tylko dobry dom, dobre wzorce mogą uchronić dziecko dorastające przed wpadnięciem w miraż pomyłek i błędów.

Czytałem dziś ciekawy wywiad z Anitą Lipnicką w marcowym wydaniu PANI – świetny tekst o tym jak artysta w dzisiejszej kulturze masowej może być sobą, być normalnym człowiekiem posiadając dziecko, męża ale też nagrywać płyty i być spełnioną i szczęśliwą osobą – mającą przekonanie, że stąpa twardo po ziemi i idzie włąściwą drogą.

Polecam ten tekst – mam wydanie gazetowe nie wiem czy jest gdzieś w internecie możliwość przeczytana – żona kupuje regularnie ja podczytuję... .

Tak ja w “pigułce” postrzegam problemy związane z kobiecością i męskością dziś. Bo zarówno jakość mężczyzn jak i kobiet zalezy wg mnie od strony przeciwnej. Jesteśmy jak naczynia połączone.

Pozdrawiam!!!

p.s.
znowu się rozpisałem… .


ta cała dyskusja...

i wpis Pani Algi, dowodzi jedynie, że najczęściej do przemocy dochodzi w relacjach z najbliższymi. I to jest zaklęte koło związków międzyludzkich.

Pozdrawiam
kułak i spekulant


Staszek

Fakt rozpisaleś się, ale poruszyłeś też temat bardzo dogłębnie.

A czy nie zauważasz w swoim środowisku tych zalęknionych, czasem głęboko ukrywanego lęku kobiety?

Wzorce rodzinne, są dobre, ale czasem też nie wystarczają, często kobieta stawia się w osobie ofiary, bo ma lęki, czasem z powodów błahych, które potem urastają.

Pani nie czytuję, coś nie mam zbyt dobrego zdania o pismach kobiecych, no taka juz jestem, wolę te postacie, które są postaciami historycznymi.

Pozdrawiam serdecznie.:D


Bloxer

Właśnie, rodzina, która powinna być oparcie, czasem staje się katem, zwłaszcza jak ofiara sama się temu poddaje.

Pozdrawiam spekulanta i kułaka.:D


a gdybyśmy kochali

pomimo wad, rozmawiali pomimo strachu przed prawdą, pomimo kompleksów, z ufnością, że jeśli druga strona kocha, to wszystko się skończy dobrze, a jeśli nie kocha, to nie ma co tracić zycia i trwać w fikcyjnym związku
życie to ryzyko, ale jest łatwiej, gdy ma się kogoś przy boku, komu można zaufać, powierzyć swoje słabości, dla znalezienia takiego kogoś warto walczyć, znaleźć siły i odwagę
jeśli jest ci z czymś źle mów o tym otwarcie, jeśli nie powiesz, skąd inni mają to wiedzieć, dopiero jak znajdziesz swoją połówkę, to wystarczy spojrzenie, nie trzeba słów
tak się rozpisałam, rozmarzyłam trochę, bo faktycznie ile takich związków znam?
ale wierzę, że w takim jeszcze będę
a może zaraz mnie ktos uszczypnie, obudzę się, przetrę oczy i jak większość zacznę grać rolę, która kryje moje prawdziwe , wrażliwe ja?

pozdrawiam Iwonko

Ania


Alga

alga

A czy nie zauważasz w swoim środowisku tych zalęknionych, czasem głęboko ukrywanego lęku kobiety?

Tak, zauważam. Ale co innego jest ten lęk “powszedni” który pojawia się i znika, w różnych okolicznościach, a co innego lęk przed kobiecością, macierzyństwem, dzieckiem.

Dla mnie postawa np: “nie jestem inkubatorem” jest postawą głębokiego lęku. Przecież kobieta nie jest inkubatorem, więc dlaczego tak o sobie i o macierzyństwie będącym piękną rzeczą mówić... .

Wydaje mi się, że byle czym człowieka nie da się nasycić. Jeśli rolę kobiety sprowadzić do roli mężczyzny pomijając całe bogactwo Kobiecości, delikatoności, wrażliwośći, macieżyństwa unieszczęśliwia się kobietę.. .

Powiem prewrotnie > dobrze, że kobieta czuje się czasem słąbsza, zalękniona, przynajmniej jej potrzebni, :)))

A my faceci lubimy być oparciem i silnym ramieniem dla kruchych istot. Gorzej jeśli kobieta stanie się “mężczyzną” – wtedy rzeczywiście my nie jesteśmy potrzebni poza “dawcą nasienia”.

Pozdrawiam! :-)


Aniu

wiesz uśmiecham się do Twojego wrażliwego “Ja”, bo ono jest nam potrzebne, bo tą właśnie wrażliwością najbardziej się różnimy, od mężczyzn.

I wierzę, że każdy spotka swoją drugą połowę.:D

Ściskam Cię serdecznie.:D


Staszku

ale czasem ten lęk narasta, piętrzy się i już nie można go rozładować, o to mi chodzi.

Ty tu mówisz o kobiecej wrażliwości, a ja o tym, że kobiety same się w pewnym sensie krzywdzą, spychając się na margines, nie kochane, poniżane, o to mi chodzi.

Pozdrawiam.


Alga

alga

a ja o tym, że kobiety same się w pewnym sensie krzywdzą, spychając się na margines, nie kochane, poniżane, o to mi chodzi.

Pozdrawiam.

No ale jak ma się lęk to nie należy iść “do kąta płakać” od czego są przyjaciele, dobrzy znajomi, mąż, żona…. .

Pozdrawiam!

p.s.
A czemu mi ktoś w poście przekreślił zdanie, to mi się coś włączyło czy cenzura?


Ale jak Staszku, nie mają wsparcia, to co?

A jeżeli zamykasz tekst w uśmieszki, to się przekreśla, Jacek mi to powiedział przed chwilą.

Pozdro.:D


Alga

alga

A jeżeli zamykasz tekst w uśmieszki, to się przekreśla, Jacek mi to powiedział przed chwilą.

Pozdro.:D

To bieda!Ale nie zawsze:

“Przyjdźcie do Mnie wszyscy którzy utrudzeni i obciążeni jesteście a ja was pokrzepię, gdyż ciężar Mój jest słodki a jarzmo lekkie….”.(cytat z pamięci).

p.s.
Najlepszy sposób na bezsenność to odmawianie Różańca – mam przetestowane.

Pozdrawiam!!!


Staszek

Rózaniec jest dobry na wszystko, a co?

A Staszku, ta uwaga była uwagą techniczną.:D

Pozdro.:D


Subskrybuj zawartość