Eulalia, mózg i dlaczego to dziś wkleiłam

http://bez-owijania.blogspot.com/2008/08/wdowa-eulalia-i-mzg-wieloryba-w...

To link do blogu Tygrysa i notki, do której jest mój komentarz rozciągnięty w notkę.

Bardzo mnie zaintrygowała myśl o tym mózgu, co by sobie mógł żyć bez ciała, czyli hipotetyczne, bo to raczej nie możliwe, no ale…jeżeli.

Czytałam ostatnio książkę Kontza „Cieniste ognie”, książka nudna jak flaki z olejem, co prawda, ale ze mnie człek wytrwały.

Poza tym, że ta książka była nudna, miała jedno dość ciekawe zagadnienie, przegadane i źle napisane, ale jednak…chodziło o to, że jakiś genialny genetyk wynalazł coś w rodzaju eliksiru życia i mimo, że zginął, powstał z martwych…
Wszystko pięknie, być i doktorem Frankensteinem i Monstrum, tylko…że ów jakże genialny genetyk robiąc(bo robił doświadczenie na sobie, mimo niezbyt dobrych wyników na myszach laboratoryjnych), co już jest kretyństwem i jeżeli ów genetyk byłby taki genialny, nigdy by tego nie robił, ale nie o to…bo to niby było wytłumaczone, że miał lęk związany ze śmiercią, bo się bał piekła, do którego ( zdaniem jego bliskich, miał trafić, bo go w dzieciństwie molestował jakiś wujek).

No jak widać, książka całkowita chała, ale…ów eliksir działał jak samonapędzające się paliwo i produkujące wciąż nowe komórki życiowe, oczywiście nasz główny bohater musiał jeść, jeść coraz więcej, by naładować baterie, które produkowały komórki, czyli koło zamknięte.
I tam ten główny bohater i jego genetyka ulegają deformacji, jakiemuś zwyrodnieniu, no i to już nawet nie monstrum, czy potwór, ale…no właśnie, nie wiadomo co…Najpierw ulega jakby cofaniu i przeistaczaniem się w człowieka pierwotnego, z jego instynktem, by za chwilę stać się…
No właśnie ni jaszczurem, ni krabem, ni wężem i do tego z jakąś cząstką dawnej ludzkiej inteligencji, już to można nazwać koszmarem pisarskim.

Dobra dość o tej niezbyt udanej powieści, teraz o mózgu, który w jakiś dziwny sposób ożywa, polany ostrym sosem(swoją drogą Tygrys, kto je mózg na surowo?)

No i ożywa ten mózg i co? Ma pamięć i co mu z tego? Wyobraźmy sobie swój własny mózg oddzielony od ciała, nie mający żadnych zmysłów, bo ani dotyku, ani powonienia, ani słuch, smaku, no fakt, podłączymy go do drukarki, by się z nim porozumieć…i co, może tylko mówić, ba pisać, co pamięta, nic twórczego nie wymyśli.

Dobra, podłączymy go do Internetu, ma wszystkie najświeższe informacje, poczyta sobie, co piszą na forum niepoprawni i zajrzy też na inne fora…i wiecie, jeżeli ten mózg potrafi przetwarzać informację nadal jak cały człowiek, to będzie podwójnie wściekły, bo jako mózg, będzie miał mniej do zaoferowania, czy wręcz powiedzenia, bo jest tylko samym mózgiem.

Taki mózg, jak każdy inny będzie po pewnym czasie czuł się zmęczony, będzie potrzebował owego paliwa, czyli snu, witamin, żelaza, czy magnezu…i co wtedy?
Fakt, możemy go podtrzymywać przy życiu, podając mu jakieś kroplówki, czy kąpać go w jakimś witaminowym roztworze i co, wydaje Wam się, że będzie nam wdzięczny?

Zwłaszcza, że pewnie ów ostry sos się zmyje i nici z życia, a właściwie wegetacji!
Bo spójrzmy na to z boku, mimo, że będzie miał przy sobie drugiego człowieka(swoją żonę Eulalię) nawet nie będzie jej mógł okazać jakiejkolwiek czułości i sam jej nie dostąpi, bo jest li tylko samym mózgiem, oślizgłym, poskręcanym organem…i chyba ze zmartwienia zostanie lemingiem, lub lewakiem.

To miała być odpowiedź u Tygrysa, ale mi się za bardzo rozwlekła, więc sobie pomyślałam, by stworzyć z tego notkę, he he, chyba się Tygrys nie pogniewa.

Pozdrawiam serdecznie.:D

Ps. Dlaczego to dziś akurat wkleiłam? Bo dziś pasuję jak ulał, ze względy na wybory do ojropejskiego parlamentu.
Stajemy się po troszę takimi mózgami bez ciała, reanimowanymi sosem ostrym, czyli wyskokami chłopców, co chcą byśmy reagowali i grali w ich grę, bo oni mają już znaczone karty, a my dajemy się podpuścić...no a potem jak ten mózg bez ciała, tylko gorycz nam zostanie.
Nie róbmy z siebie szalonego genetyka i to w złej powieści, czyli ja nie chcę już takim być, wolę bojkot tych wyborów…chyba po raz pierwszy jednak na wybory nie pójdę.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Na mózgach i na bojkotach się nie znam,

więc tylko co do Koontza się wypowiem.
Znaczy ostatnio obaczyłem coś jego autorstwa w bibliotece i miałem nawet pożyczyć ale nie zdobyłem się na to:)
Choć kilka jego rzeczy cenię ale dawno strasznie do niego nie wracałem.
A tek książki nie znam chyba, ale widzę, że choćby motyw jakiejś traumy w dzieciństwie jak zwykle jest.
A uciekał przed kimś główny bohater cąły czas?
Bo też powtarzający się motyw u niego.

pzdr


Grzesiu - info

Dodałem nowy tekst na naszym blogu. Jutro dodam na TXT, ale jakby co – zapraszam.

Wspólny blog I & J


Grześ

Koontz jest w ogóle słaby..taa, uciekał jako umarlak, chował się w domku myśliwskim.
Takie bzdety jak to u Koontza
Pozdro.:D

ha! jestem znów na TXT
Wspólny blog I & J


Eee, ale

kilka rzeczy jego bym nie skreślał.
“Szepty”, “Odwieczny wróg”, “Grom”, momentami też “Wizja”.
Oczywiście Kingowi on nie dorównuje, acz już czy jest gorszy od Mastertona bym się mógł pokłócić,.
Choć Masterto na pewno umie bardziej przerażające i bardzie horrorowate historie tworzyć.
A Koontz ucieka w spychologizowanie, w jakis taki thriller nie wiadomo o czym.
No nierówny jest.
Ale może wrócę do niego, to kiedyś napiszę więcej.

pzdr


Grześ

Mastertona to już zupełnie nie trawię, a po jego książce Rytuał, mam go serdecznie dość.

Wiesz i King jest momentami też nie do zniesienia, nie ma tak naprawdę dobrej literatury grozy…choć od Kinga moża się dużo nauczyć

A Koontza czytam jak naprawdę nie mam co.

ha! jestem znów na TXT
Wspólny blog I & J


E,Kinga będę bronił,

moim zdaniem on poza literaturę grozy wyrasta.

Oczywiście nie każda rzecz jego jest godna polecenia, ale warto.

Bez “Sklepiku z marzeniami”, “Miasteczka Salem”, różnych tomów opowiadań, “Gry Geralda”, “Dolores Claiborne”, “Cujo”, o “Danse Macabre” już nie mówiąc, nie wyobrażam sobie mej czytelniczej aktywności.

No i dodaj sobie jego znaczenie dla kina.
Przecież “Carrie” a “Lsnienie” w szczególności to filmy ważne, wilekie i dobre, a na jego prozie oparte.

A Masterton?
No tyż nie z abardzo, ale kilka rzeczy czytałem.

Podobno niezły jest Brian Lumley, słyszałem, i Clive Barker.
Znaczy żadnego nie znam.
Jeszcze John Saul, o któryms gdzieś czytałem, że też dobry.

Był jeszcze jakiś jeden pisarz, którym się choćby King w “danse macabre” zachwycał,, którego nazwisko zapomniałem.

A jaka posucha jest w tym względzie na polskim rynku, i w warstwie praktycznej (brak horrorów) i w warstwie literaturoznawczej (nie ma wielu dobrych opracowań o filmie czy literaturze z tej działki)


Grześ

Słuchaj ja jestem wielbicielem Kinga, bo to moim zdaniem najlepszy wspólczesny pisarz grozy, tyl;e, że i on ma tzw. słabizny
Jasne Łśnienie, czy Carrie to małe arcydziełka tego gatunku i książki i filmy.

Lumley, to ten od Nekronomikonu?

ha, jestem znów na TXT
Wspólny blog I & J


No chyba

czy “Nekroskopu”?

A jak już gadamy o badziewnych horrorach, to czytałaś kiedyś coś Guya N. Smitha np.?

To jest dopiero, dno:)

P.S. A KIng słabizny ma, fakt, ostatnio zanudziły mnie ‘Stukostrachy”, nie dobrnąłem do końca, końcówka “Rose Madder” też była nieciekawa.
Jeszcze kiedyś zacząłem chyba “bezsenność” jego i też nie skończyłem.


Taa, Nekroskopu, cholera pomyliło mi się

Smitha, nie przypominam sobie, rzuć jaki tytuł, może mi się przypomni,
A ja to Ci uparta jestem nawet to opowiadanie o morderczej lodówce Kinga do końca przeczytałam.
A i po Laigonerach to prawie już bym umiałam paliwo z samolotu, do samolotu przetankować...hi hi, ale czasem ma błysk geniuszu, uwielbiam ten jego psychologiczny wątek…choć lekko zboczony też jest.

Ten jego bohater, to w większości pisarz po przejściach, z kłopotami alkoholowymi, albo rzucający palenie…cały King.
Pozdro.:D

ha! jestem znów na TXT
Wspólny blog I & J


Hm, Smith lubował

się w pisaniu cykló w stylu “Kraby I, Kraby II, Kraby atakuja, Powrót Krabów itd lub “Weże”.
Jesczez (acz to akurat się wyróżniało na plus “Neofita”), więcej nie pamiętam za bardzo.

W każdym razie słabe strasznie, żenujące, duzo przemocy, seksu, nic nie ma tam klimatu itd
Takie kieszonkowe wydania PHantom Press to były, ogólnie duzo złej roboty dla odbioruyu horroru pewnie te badziewia narobiuły, acz kiedyś się zaczytywałem w tym.
Ale szybko mi przeszło.

pzdr


Iwona

Załóżmy, że trudności techniczne jakoś obejdziemy i ten mózg nie tylko będzie sobie żył w jakimś roztworze tlenu i substancji odzywczych ate do tego swoimi końcówkami nerwowymi będzie podpięty do sieci.

Na moje oko taki mózg wykształciłby sobie zmysły alternatywne. Fizycznie odczuwałby przeciążenia sieci, szerokie pasma, blokady dostępów etc. Mógłby pędzić życie w zupełnie nowym środowisku, do którego jednak mozna sie dostosować.

Gdyby jeszcze w tej sieci znalazły sie inne mózgi nie jest powiedziane że nie nawiązywałyby przyjaźni, miłości i nie uprawiały sexu drażniąc bezpośrednio odpowiednie rejony mózgu odpowiedzialne za sexualną rozkosz.

Nie mów wiec hop.

;-)


O, to chyba nie miałam "przyjemności"go czytać

Bo ze zwierzętami w tytule to chyba tylko “Smentarz dla zwierzaków”, też zresztą słabizna Kinga.

ha! jestem znów na TXT
Wspólny blog I & J


Artur

jasne, przecież inne nie znaczy gorsze, już widze te parady mózgów i ich patronów lewacki.

pozdr.:D

ha! jestem znów na TXT
Wspólny blog I & J


E "Smętarz"

był całkiem strawny, nic wielkiego, ale tak w wolnym czasie ujdzie.
W sumie czytałem głównie w busie jadąc w te i we wte:), więc może dlatego takie korzystne wrażenie, bo się nie nudziłem, a nawet wciągnąłem.


Grzesiu

mnie się nie podobał, ba, byłam zawiedziona, zwłaszcza, że dostałam tą książkę chyba w prezencie od Jacka.
Wiesz, za to lubię bardzo Cristinę, niech sobie wszyscy na niej psy wieszają, ale ma ten urok…za który cenię bardzo Kinga.

Pozdro.:D

ha! jestem znów na TXT
Wspólny blog I & J


A to tego

nie czytałem, znaczy “Christine” ale film oglądałem.
A za książkę muszę się wziąć rychło:)

Pozdrawiam chorując i zbierając się do pracy:)


Już wiem:),

znaczy ten pisarz, którego nazwisko zpaomniałem, to Peter Straub, podobno świetne rzeczy pisze.
“Upiorna opowieść’ czy ‘Julia”, nic nie czytałem jego, ale czytałem już w kilku miejscach, że warto.
A i napisał z Kingiem “Talizman”, ale też nie znam.

Pozdrówka.


Subskrybuj zawartość