Dom Elżbiety XVI

Oboje zmieszali się po słowach Andrzeja. Elżbieta już otwierała usta, by się jakoś wytłumaczyć, gdy odezwał się Piotr;

- Zazdrościsz? – Zapytał lekko ironicznie. – Wiesz, proponowałem Elżbiecie, że podwiozę ją do szpitala, ale…- zawiesił głos – podobno umówiła się z tobą, więc jako dżentelmen ją odprowadziłem.

Teraz zmieszał się Andrzej, zwłaszcza, że Maryla stanęła w progu sklepu i spoglądała w ich stronę. Zapadło niezręczne milczenie, które zaczęło się nieprzyjemnie przedłużać. Ela zerkała raz na Piotra, raz na Andrzeja i zaniepokoiło ją, że mężczyźni zaczęli spoglądać na siebie wrogo.

- No to co, jedziemy? – Zapytała, spoglądając na Andrzeja. Przywołała na twarzy lekko niepewny uśmiech. – Piotr – zwróciła się do drugiego mężczyzny – dzięki ci za wszystko i mam nadzieję, że spotkamy się w szpitalu.

Obaj, jakby przebudzili się z letargu. Andrzej przetarł oczy, Piotr potarł skronie.

- Cholera – jęknął Andrzej – miałem chęć ci walnąć.

- Ty też? – Zdziwił się Piotr – To było, jakbym dostawał jakiejś furii, wściekłość narastała we mnie jak piana w szklance piwa.

- Długo tak będziecie stali? – Doszedł ich zirytowany głos Maryli – Chciałabym, by Andrzej wrócił przed zamknięciem sklepu.

- Już jedziemy – odkrzyknął Andrzej w stronę Maryli i wskoczył do szoferki, otwierając drzwi z drugiej strony, by mogła wsiąść Elżbieta.

- Tak, ja też będę się zbierać, bo oprócz Lisieckiej, mam dwie wizyty.

- To do widzenia – szepnęła Ela wspinając się do kabiny.

- Do widzenia Elżbieto – szepnął Piotr prawie niedosłyszalnie.

Potem jeszcze chwilę obserwowała go, jego sylwetkę, sposób poruszania, nim zniknął jej z oczu, za zakrętem. Westchnęła i spojrzała z lękiem w stronę Andrzeja, ale ten, był zajęty prowadzeniem samochodu. Nie chciała, by Andrzej zauważył jej słabość do Piotra.

Kiedy dojechali na miejsce, okazało się, że Kanusia jest w dużo lepszej formie niż wczoraj. Spacerowała sobie przed szpitalem, oczekując na nich

Około czwartej dołączył do nich Piotr, bo jak mówił, chciał przed dyżurem spokoje odwiedzić Kanusię.

Zaprosił ich na lody, do szpitalnego barku. Tam rozmowa zeszła na dzieciństwo Andrzeja i Piotra, więc Ela się tylko przysłuchiwała. Kanusia mówiła dużo i z ożywieniem, wspominała, opowiadała jacy to z nich byli huncwocie. Wszyscy bawili się przy tym świetnie, choć Ela dostrzegła w oczach Andrzeja i Piotra jakieś niepokojące błyski, chyba Kanusia też to dostrzegła, bo od czasu do czasu spoglądała na mężczyzn z niepokojem.

Elżbieta bała się też poruszyć temat Mioduckiej i ze względów zdrowotnych Kanusi i że obaj panowie ich nie odstępowali.

W końcu Piotr spojrzawszy na zegarek zauważył, że niestety będzie się musiał oddalić, by przygotować się do dyżuru. Andrzej też nagle jakby zaczął się spieszyć. Kanusia też stwierdziła, że powinna się trochę położyć, skoro ma taką możliwość, więc wkrótce pojechali.

Drogę powrotną odbywali w milczeniu. Andrzej się nie odzywał, a Elżbieta rozmyślała o Piotrze i o tym, że w końcu nie oddał je swetra, więc pewnie jutro ją odwiedzi.

Średnia ocena
(głosy: 5)

komentarze

Iwono!

alga

Kanusia mówiła dużo i z ożywieniem, wspominała, opowiadała jacy to z nich byli huncwocie.

Huncwot w liczbie mnogiej chyba odmienia się jak chłopak – chłopaki. Huncwot – huncwoty. Zatem powinno być: „…jakie to z nich były huncwoty”

W końcu Piotr spojrzawszy na zegarek zauważył, że niestety będzie się musiał oddalić, by przygotować się do dyżuru. Andrzej też nagle jakby zaczął się spieszyć. Kanusia też stwierdziła, że powinna się trochę położyć, skoro ma taką możliwość, więc wkrótce pojechali.

Kanusia nie stwierdziła, że musi się oddalić tylko, iż powinna się położyć. Usunąłbym to „też”.

Nie zmienia to faktu, że czyta się świetnie. :)

Pozrawiam


Alga, błagam!

Wrzuć coś pikantnego….

Trochę mi się to rozciąga jakoś...


Jerzy drogi Jerzy

skąd mi te Huncwocie wyszli, nie wiem…widać pisanie po pierwszej nie jest najlepszym czasem.
a jeszcze w dwóch fragmentach zauważyłam błędy stylistyczne.
Dzięki, za zachętę.

Pozdrawiam serdecznie./:D

Wspólny blog I & J


Dorotka

wybacz, ta dorcia mnie drażni.

Dalej jest niestety zbyt pikantne, nie wiem jak czytelnicy na to zareagują, aż jak to mówi mój przyjaciel, drżą mi wsie członki.;p

Pozdro.:D

Wspólny blog I & J


Sama myśl mnie elektryzuje :)

Czekam cierpliwie.


Dorotko

wiesz, TYy może i na to przygotowana, gorzej z facetami.;p

Pozdro.:D
Wspólny blog I & J


No i dobrze,

nie zauważyłaś, Iwona, jaki tu się utworzył silny front ostatnimi czasy? :p

Będziemy się z nich nabijać i tyle.


Pino

ostatnio nie miałam zupełnie czasu, nie wiem, co tu faceci wyprawiają.A za dzień , lub dwa, wkleję taki fragment, że drżą mi wsie członki.;p

Pozdro.:D

Wspólny blog I & J


A, no tak,

businesswoman zostałaś. :) Jak tam, interesy się pomyślnie kręcą?


re: Dom Elżbiety XVI

wiesz, styczeń...powiem Ci w połowie roku.

Buziaki.:D
Wspólny blog I & J


Subskrybuj zawartość