Unisono z Terlikowskim

Nie sądziłem, że napiszę jeszcze coś w temacie wywołanym przez “Strach” Grossa. Książki nie czytałem i prawdopodobnie nie przeczytam. Przewaga negatywnych opinii odstręcza mnie od jej kupna – nie chcę finansowo nagradzać eseistę-awanturnika. Wpis Terlikowskiego na S24 (http://blogrzeczpospolitej.salon24.pl/57078,index.html) wywołał u mnie jednak nastrój wspominkowy, postanowiłem więc – podobnie jak Terlikowski – podzielić się z ogółem rodzinną opowieścią z czasów wojny. Słusznie bowiem pisze Terlikowski, że takie opowieści są częścią historii codziennej w nie mniejszym stopniu niż opowieści przytaczane przez Jan Tomasza Grossa.

Dziadek mieszkał we wsi znajdującej się obecnie w granicach Ukrainy. W ziemiance wykopanej na rodzinnym polu ukrywali się Żydzi (niestety nie pamiętam ilu, z pewnością była mowa o liczbie mnogiej). Pomimo iż nie była to sytuacja komfortowa (właściciel pola mógł być posądzony o pomoc Żydom) rodzina dziadka wystawiała im jedzenie “za stodołą”. Żydzi przychodzili w nocy i jedzenie to zabierali.

Niestety ktoś ze wsi doniósł Niemcom o ukrywających się Żydach. Nie wiadomo kto; nieznana jest nawet narodowość denuncjatora, gdyż wieś była polsko-ukraińska (gwoli prawdy trzeba powiedzieć, że to głównie Ukraińcy kolaborowali na tamtych ziemiach z Niemcami). Do dziś ze zgrozą wspomina się w rodzinie opowieści dziadka o tym, jak musiał zastrzelonym już Żydom, pod niemiecką lufą, własnoręcznie wykopać grób. Jako że była zima i prace w polu się nie odbywały, rodzinie dziadka udało się skutecznie zełgać, że nic nie wiedziała o tych nieszczęśnikach.

Mimo iż w rodzinie zawsze panowały klimaty lekko ksenofobiczne, w tym także antysemickie (“nie mam nic do obcych, ale niech każdy się rządzi u siebie”), to nigdy nie słyszałem cienia satysfakcji w tej opowieści o zabitych Żydach. Wręcz przeciwnie, zawsze opowiadano o nich ze współczuciem. Codzienny werbalny antysemityzm (nie większy niż antyniemieckość, antyrosyjskość itd.) w obliczu tragedii ustępował miejsca zwykłym ludzkim uczuciom. Tu przypomina mi się zasłyszana historia pewnego endeka-antysemity, który – nie zmieniając ani o jotę swych antysemickich poglądów – ratował Żydów w czasie wojny uznając, że pogląd społeczny (antysemityzm) musi ustąpić w czasach najwyższej próby pola altruizmowi (niestety nazwiska tego człowieka nie pamiętam, lecz historia jest znana specjalistom).

Problem właśnie w tym, ze (i tu opieram się na relacjach tych, którzy czytali “Strach”) Gross tę częstą u prostych ludzi nieufność, czasem niechęć wobec obcych, także wobec Żydów, artykułowaną nieraz werbalnie w niewybredny sposób, wykorzystuje do oskarżania całego polskiego narodu o kontynuację Holokaustu. Znaj proporcję, mocium panie, chciałoby się powiedzieć za Fredrą. Nie wszystko jest albo białe albo czarne, panie Gross.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

kriszu

mądrze prawisz, dobrze że ten tekst napisałeś, thx
Prezes , Traktor, Redaktor


a ja przeczytam

już idzie do mnie … wojenne opowieści rodzinne to inna sprawa … a Terlikowskiemu za całokształt chętnie bym sprzedał kopa z zad..dwa kopy w zad

“...mama anarchija, papa stakan partwiejna!”


“...mama anarchija, papa

“...mama anarchija, papa stakan partwiejna!”


wlasnie, swietna ocena

wlasciwie ten gross, to male piwko – nalezalo go potraktowac jako wariata i sprawa zalatwiona. O ile sie nie myle niejaki Bubel, wyladowal z podobnego powodu w domu wariatow, a dlaczegozyby nie zastosowac tego wariantu odnosni grossa?
Wysmiac, przekrecac, sfalszowac zyciorys, podwazyc zrodla, ze to falszywki SB i spoko. Ale nie…nasze mundrole, wdali sie w emocjonalno-prokuratorska dyspute, skoczyli na jak koza na poczyle drzewo, a kazdy mundrol pisze – tak ze drugi mundrol udowania mu, ze pisze bzdury i jawne falszerstwa. Ale tak to wszycko OK, sami swoi, tera ino czekac na 2 tomowa encyklopedie grossa – Jak Polacy wywolali 2 wojne swiatowa i dlaczego sa odpowiedzialni za wykonanie wyroku na kocie Kargula… no ludzie, powiedzcie, czy wy naprawde bierzecie to tak wszystko na serio?

mara


Subskrybuj zawartość