było też coś takiego

było też coś takiego

“Miedziokraci

Jak lewica dziedziczy po prawicy chciwość. Jak państwowe współżyje miłośnie z prywatnym. Jak poseł Zbrzyzny zaznacza się w tle tej miłości.

darmowy hosting obrazków

Ten dom, który widać na zdjęciu, należy do Ryszarda Zbrzyznego, dolnośląskiego działacza SLD. Człowieka trzęsącego KGHM Polska Miedź. S.A. Zbrzyzny był kiedyś operatorem maszyn dołowych. Obecnie jest już drugą kadencję posłem, szefem powiatowej organizacji SLD i szefem najliczniejszego związku zawodowego w Kombinacie, czyli Związku Zawodowego
Pracowników Przemysłu Miedziowego.

Dom Zbrzyznego stoi od niedawna. Ma 160 mkw. powierzchni. Posiada też niewysoką basztę. Złośliwi twierdzą, że z jej szczytu widać siedzibę firmy Urbex należącej do Mariana Urbaniaka. Firma Urbex oraz jej spółki-córki wykonują usługi na rzecz KGHM Polska Miedź. Skala tych usług jest gigantyczna. Wedle naszej oceny, roczny przerób firm znajdujących się pod kontrolą Urbaniaka, a świadczących usługi na rzecz Polskiej Miedzi, sięga 150 mln zł. Co po odtrąceniu kosztów działalności, podatków, pensji pracowników daje około 15 mln zł czystego zysku.

Co mają ze sobą wspólnego firma Urbex i dom z basztą, w którym mieszka poseł Ryszard Zbrzyzny? Oddajmy głos posłowi: – Te podstawowe, grube roboty, których nie może robić byle kto, więc mury plus dach, robiła firma wyspecjalizo-wana, a pozostałe roboty, to różne firmy…. Jak ta wyspecjalizowana firma się nazywa? Poseł: – To firma Urbex.

Dyrektor ułaskawiony…

Cofnijmy się kilka lat. Pamiętacie albo nie, ale na początku działania rządu Millera ogłoszono prace nad tzw. księgą otwarcia. Była to lista przestępstw gospodarczych bądź przejawów niegospodarności, do których doszło za rządów Buzka. W tej księdze spory rozdział dotyczył KGHM Polska Miedź. Chodziło o finansowanie przez Kombinat kampanii wyborczej polityków AWS. Chodziło też o kontrakty dla firm Urbaniaka.

Sprawę kontraktów wyciągnął na światło dzienne Stanisław Speczik. 11 grudnia 2001 r. Speczik został prezesem zarządu KGHM. Musiał być strasznie zapieniony, gdy zameldowano mu, że w tym samym miesiącu, w którym otrzymał nominację, dwóch dyrektorów Polskiej Miedzi zawarło z Urbeksem i jego spółkami-córkami trzyletnie umowy na świadczenie usług serwisowych i remontowych w Hucie Miedzi Głogów (huta ta wchodzi w skład Kombinatu). Umowy miały – wedle mojej wiedzy – wartość 74 mln zł. Zawarto je z rażącym naruszeniem obowiązującego w spółce regulaminu (cytat z oficjalnego wyjaśnienia KGHM). Speczik wyrzuca więc obu dyrektorów, a do Prokuratury Rejonowej w Głogowie trafia doniesienie zarządu KGHM o popełnieniu przestępstwa niegospodarności.

Mija rok. O “księdze otwarcia” mało kto pamięta. Sprawa kontraktów Urbeksu przycicha. Gdy już było całkiem spokojnie, jeden z wyrzuconych dyrektorów otrzymał szansę powrotu do pracy w KGHM (to znowu fragment oficjalnego wyjaśnienia Polskiej Miedzi – przyp. M.C.) na innych warunkach. “Inne warunki” nie oznaczają, że były dyrektor został łopaciarzem czy zwykłym gryzipiórkiem. Znowu jest panem dyrektorem, tylko od czego innego.

...a biznesmen zadowolony

KGHM nie tylko okazuje łaskawość ludziom odpowiedzialnym za podpisanie złych umów. Mimo doniesienia do prokuratury kontrakty nadal są realizowane. Oficjalny komunikat Polskiej Miedzi wyjaśnia, że nie było możliwe ich skuteczne wypowiedzenie bez konieczności poniesienia wysokich kosztów przez KGHM na rzecz tych spółek (Urbaniaka – przyp. M.C.).

Wreszcie w styczniu 2003 r. stare umowy zostają rozwiązane. KGHM podpisuje nowe umowy. Podpisuje je… ze spółkami-córkami Urbeksu. Obawiam się, że i te kontrakty świetnie się nadają na materiał do przemyśleń dla prokuratorów. A wniosek swój buduję na odpowiedzi, którą otrzymałem na następujące pytanie: Czy w wyżej wymienionych przypadkach były organizowane przetargi, kiedy i ilu oferentów stanęło do tych przetargów oraz dlaczego wybrano akurat te spółki, a nie inne? Odpowiedź z KGHM brzmiała: Wyboru dostawców usług serwisowych dla Huty Miedzi Głogów dokonano w trybie negocjacji z wolnej ręki. Usługi remontowe zostały natomiast włączone do przetargów publicznych. W tej odpowiedzi brakuje najważniejszych elementów. Ale i tak wiadomo, że nie zawsze organizowano przetargi.

Biznesmen zarabia miliony…

Wielki marsz Mariana Urbaniaka po miliony rozpoczął się pod koniec lat 90. Wtedy w KGHM rozpoczęto tzw. restrukturyzację. Proces ten polegał na wyprzedaży tych części Kombinatu, które nie były bezpośrednio związane z tzw. ciągiem technologicznym. Czyli – mówiąc po ludzku – z wydobyciem, wzbogacaniem, wytopem oraz rafinacją rudy miedzi. Powstała Dolnośląska Spółka Inwestycyjna, której właścicielem jest KGHM. Ona przejęła niechciany majątek i go sprzedawała.

W 1998 r. Marian Urbaniak kupuje większość wydziałów remontowo-serwisowych hut należących do KGHM. W 2002 r. kupuje służby serwisowo-remontowe kopalń. Moi informatorzy twierdzą, że odtąd kontrolowane przez niego spółki mają niepokojąco znaczący udział w wykonywaniu remontów i napraw w przedsiębiorstwach KGHM.

Spółki Urbaniaka wykonują także inne prace. W ostatnim czasie zlecono im wykonanie oświetlenia stadionu w Lubinie. O ile mi wiadomo, dzieje się to za pieniądze KGHM (Zakłady Górnicze Rudna), choć stadion należy do gminy.
Wartość prac fachowcy oceniają na kilka milionów złotych. Inne zlecenie dotyczy przedłużenia pasa startowego na lotnisku miejscowego aeroklubu. Za to z kolei ma zapłacić Zakład Hydrotechniczny KGHM.

...i zatrudnia dyrektorów

Pora na podanie nazw spółek kupionych przez Urbex Mariana Urbaniaka. Najpierw były to Remy, Suwir i Hutmech. Każda z nich to kawałek majątku Huty Miedzi Głogów. Potem Urbex kupuje Automatykę Miedź. Wreszcie Urbaniak nabywa Zakład Usług Wielobranżowych, spółkę powstałą wskutek restrukturyzacji Mechanicznych Warsztatów Remontowych kopalń Lubin, Rudna i Polkowice-Sieroszowice. Zapytałem, ile trzeba było zapłacić za tę – pokaźną, jak widać – część KGHM, bez której cała reszta chyba nie bardzo może działać. Zasłonięto się tajemnicą handlową.

Padły już nazwy firm, to teraz pora na nazwiska. Ów dyrektor, usunięty za podpisanie niekorzystnych umów z Urbaniakiem, a potem ponownie mianowany dyrektorem, nazywa się Seweryn Pluciński. Pluciński był przed wyrzuceniem dyrektorem Huty Miedzi Głogów. To ta, z której wydzielono spółki Remy, Suwir, Hutmech, Automatyka Miedź.

Na czele jednej z tych spółek stał Marek Szczerbiak. Był prezesem firmy Remy akurat wtedy, gdy Pluciński podpisał umowy, za które potem wyleciał. Ciekawe, że wcześniej tenże Szczerbiak (jeszcze jako dyrektor Urzędu Wojewódzkiego w Legnicy) zasiadał w Radzie Nadzorczej KGHM. Nie mniej ciekawe, że pod koniec stycznia 2002 r., bezpośrednio z fotela prezesowskiego w firmie Remy pofrunął na fotel dyrektora Huty Miedzi Legnica. Ale najciekawsze, że potem przefrunął na fotel dyrektora Huty Miedzi Głogów. Był tym dyrektorem, gdy podpisano kolejne umowy ze spółkami Urbaniaka. Nie wątpię, że teraz Szczerbiak pilnuje interesów KGHM i za byle co obniża zapłatę dla spółek należących do byłego pryncypała. Lubię pożartować sobie…

Drugi biznesmen, który raz siedzi u Urbaniaka, a raz w KGHM, nazywa się Andrzej Wasilewski. Obecnie pracuje w KGHM. Nie mam wątpliwości, że i on ciągle główkuje, jak tu urwać jakiś grosz należny Urbeksowi (czy spółkom-córkom). Na pewno zna wszystkie słabe strony kontrahenta, jeszcze niedawno bowiem sam był wiceprezesem Urbeksu.

Do 1997 r. Andrzej Wasilewski pełnił funkcję głównego mechanika w Hucie Miedzi Głogów. Odpowiadał tam za roboty serwisowe i remontowe. Potem został prezesem spółki Suwir, którą kupił Urbaniak. I stąd wskoczył na stanowisko wiceprezesa Urbexu.

Poseł ma wpływy i kasę...

Gwoli sprawiedliwości dodajmy, że stanowiska kierownicze w KGHM Polska Miedź obejmują ludzie związani nie tylko z Marianem Urbaniakiem. Są wśród nich m. in. lokalni działacze partyjni, którzy sprawili, że SLD przegrał w Lubinie wybory samorządowe. Pod koniec maja były prezydent miasta Roman Sadowski został prezesem Dolnośląskiej Spółki Inwestycyjnej. Kilka miesięcy wcześniej były starosta Henryk Bober został dyrektorem do spraw pracowniczych w Hucie Głogów. Bober startował w ostatnich wyborach na następcę Sadowskiego, lecz przegrał. Krzysztof Krajewski, były wicestarosta i sekretarz powiatowy SLD (czyli zastępca Ryszarda Zbrzyznego), piastuje funkcję dyrektora do spraw pracowniczych w Zakładach Górniczych Rudna. Tych od oświetlenia stadionu.

Ryszard Zbrzyzny musi wiedzieć o wszystkim, co dotyczy KGHM Polska Miedź. Ma nie tylko wiedzę, ale i wpływ na decyzje. W 9-osobowej Radzie Nadzorczej Kombinatu dwa miejsca zarezerwowane są dla przedstawicieli związku zawodowego, na czele którego stoi poseł Zbrzyzny.

Pan poseł do nędzarzy nie należy. W jego oświadczeniu majątkowym można przeczytać, że ma 110 tys. oszczędności, jeździ Renault Laguną, otrzymał też kredyt z kasy mieszkaniowej PKO BP SA w wysokości 46 tys. zł. Właśnie na budowę domu z wieżyczką.

W swoim oświadczeniu o stanie majątkowym Ryszard Zbrzyzny określił wartość swojego domu na 300 tys. zł. Twierdzi – w co święcie wierzę – że potrafi się rozliczyć z każdej złotówki. Z rozbrajającą szczerością przyznał, że gdyby nie miał rachunków, to nie mógłby skorzystać z ulgi budowlanej. A skorzystał.

... no i co z tego

Początkowo myślałem, że nie wypada, by człowiek o potężnych wpływach w KGHM korzystał z usług firmy, która na KGHM zbija miliony. Ale w świetle ostatnich wydarzeń nie jestem już tego pewien. Okazuje się bowiem, że Zbrzyzny albo nie jest tak wpływowym człowiekiem, albo po prostu nie bardzo przejmuje się swoją rolą – parlamentarzysty i związkowca.

Od blisko 12 lat w Polskiej Miedzi działała fundacja. Nazywała się: Fundacja Pracownicza KGHM. Zajmowała się np.: pomocą dla ofiar wypadków przy pracy w Kombinacie, szkoleniem pracowników, szkoleniem działaczy związkowych, kupowaniem sprzętu medycznego dla szpitali i poradni służących pracownikom kombinatu. Finansowała wykłady z zakresu prawa pracy, przepisów ZUS, opłacała kursy społecznych inspektorów pracy. Wydatki fundacji były pod społeczną kontrolą, w radzie fundatorów znajdowało się bowiem kilku reprezentantów związków zawodowych. Ale fundacja już nie ma ani grosza i żadnych szans na wsparcie. Pod koniec maja została więc podjęta uchwała o jej likwidacji.

Tymczasem w marcu zarejestrowana została Fundacja Polska Miedź. KGHM przelał na jej konto 5 mln zł. Takimi pieniędzmi kontrolowana przez związkowców Fundacja Pracownicza KGHM nigdy w swej historii nie dysponowała. We władzach tej nowej i bogatej nie ma ani jednego przedstawiciela związków. Ryszard Zbrzyzny nie protestował.

Jak się dowiedziałem, jego uwagę zajmuje teraz inna kwestia. Pan poseł czyni zabiegi, by dla związkowca przewidziano jedno miejsce w zarządzie KGHM. Kto ma być tym związkowcem? Spróbujcie odgadnąć.

Padły już nazwy firm, to teraz pora na nazwiska.
Ów dyrektor, usunięty za podpisanie niekorzystnych umów z Urbaniakiem, a potem ponownie mianowany dyrektorem nazywa się Seweryn Pluciński. Pluciński był przed wyrzuceniem dyrektorem Huty Miedzi Głogów. To ta, z której wydzielono spółki Remy, Suwir, Hutmech, Automatyka Miedź.

Na czele jednej z nich stał Marek Szczerbiak.
Był prezesem firmy Remy akurat wtedy, gdy Pluciński podpisał umowy, za które potem wyleciał. Ciekawe,
że wcześniej tenże Szczerbiak (jeszcze jako dyrektor Urzędu Wojewódzkiego w Legnicy) zasiadał w Radzie Nadzorczej KGHM. Nie mniej ciekawe, że pod koniec stycznia 2002 r., bezpośrednio z fotela prezesowskiego w firmie Remy pofrunął na fotel dyrektora Huty Miedzi Legnica. Ale najciekawsze, że potem przefrunął
na fotel dyrektora Huty Miedzi Głogów. Był tym dyrektorem, gdy podpisano kolejne umowy ze spółkami Urbaniaka. Nie wątpię, że teraz Szczerbiak pilnuje interesów KGHM i za byle co obniża zapłatę dla spółek należących do byłego pryncypała. Lubię pożartować sobie…

Drugi biznesmen, który raz siedzi u Urbaniaka, a raz w KGHM nazywa się Andrzej Wasilewski. Obecnie pracuje w KGHM. Nie mam wątpliwości, że i on ciągle główkuje, jak tu urwać jakiś grosz należny Urbeksowi (czy spółkom-córkom). Na pewno zna wszystkie słabe strony kontrahenta, jeszcze niedawno bowiem sam był wiceprezesem Urbeksu.

Do 1997 r. Andrzej Wasilewski pełnił funkcję głównego mechanika w Hucie Miedzi Głogów. Odpowiadał tam za roboty serwisowe i remontowe. Potem został prezesem spółki Suwir, którą kupił Urbaniak. I stąd wskoczył na stanowisko wiceprezesa Urbeksu.

Poseł ma wpływy i kasę...

Gwoli sprawiedliwości dodajmy, że stanowiska kierownicze w KGHM Polska Miedź obejmują ludzie związani nie tylko z Marianem Urbaniakiem.
Są wśród nich m.in. lokalni działacze partyjni, którzy sprawili, że SLD przegrał w Lubinie wybory samo-rządowe. Pod koniec maja były prezydent miasta Roman Sadowski został prezesem Dolnośląskiej Spółki Inwestycyjnej. Kilka miesięcy wcześniej były starosta Henryk Bober został dyrektorem do spraw pracowniczych w Hucie Głogów. Bober startował w ostatnich wyborach na następcę Sadowskiego, lecz przegrał. Krzysztof Krajewski, były wicestarosta i sekretarz powiatowy SLD (czyli zastępca Ryszarda Zbrzyznego), piastuje funkcję dyrektora do spraw pracowniczych w Zakładach Górniczych Rudna. Tych od oświetlenia stadionu.

Ryszard Zbrzyzny musi wiedzieć o wszystkim, co dotyczy KGHM Polska Miedź. Ma nie tylko wiedzę, ale i wpływ na decyzje. W 9-osobowej Radzie Nadzorczej Kombinatu dwa miejsca zarezerwowane są dla przedstawicieli związku zawodowego, na czele którego stoi poseł Zbrzyzny.

Pan poseł do nędzarzy nie należy. W jego oświadczeniu majątkowym można przeczytać, że ma 110 tys. oszczędności, jeździ Renault Laguną, otrzymał też kredyt z kasy mieszkaniowej PKO BP SA w wysokości 46 tys. zł. Właśnie na budowę domu z basztą.

W swoim oświadczeniu o stanie majątkowym Ryszard Zbrzyzny określił wartość swojego domu na 300 tys. zł. Twierdzi – w co święcie wierzę – że potrafi się rozliczyć z każdej złotówki. Z rozbrajającą szczerością przyznał, że gdyby nie miał rachunków, to nie mógłby skorzystać z ulgi budowlanej. A skorzystał.

...no i co z tego

Początkowo myślałem, że nie wypada, by człowiek o potężnych wpływach w KGHM korzystał z usług
firmy, która na KGHM zbija miliony. Ale w świetle ostatnich wydarzeń nie jestem już tego pewien. Okazuje się bowiem, że Zbrzyzny albo nie jest tak wpływowym człowiekiem, albo po prostu nie bardzo przejmuje się swoją rolą – parlamentarzysty i związkowca.

Od blisko 12 lat w Polskiej Miedzi działała fundacja. Nazywała się: Fundacja Pracownicza KGHM. Zajmowała się np.: pomocą dla ofiar wypadków przy pracy w Kombinacie, szkoleniem pracowników, szkoleniem działaczy związkowych, kupowaniem sprzętu medycznego dla szpitali i poradni służących pracownikom Kombinatu. Finansowała wykłady z zakresu prawa pracy, przepisów ZUS, opłacała kursy społecznych inspektorów pracy. Wydatki fundacji były pod społeczną kontrolą, w radzie fundatorów znajdowało się bowiem kilku reprezentantów związków zawodowych. Ale fundacja już nie ma ani grosza i żadnych szans na wsparcie. Pod koniec maja została więc podjęta uchwała o jej likwidacji.

Tymczasem w marcu zarejestrowana została Fundacja Polska Miedź. KGHM przelał na jej konto 5 mln zł. Takimi pieniędzmi kontrolowana przez związkowców Fundacja Pracownicza KGHM nigdy w swej historii nie dysponowała. We władzach tej nowej i bogatej nie ma ani jednego przedstawiciela związków. Ryszard Zbrzyzny nie protestował.

Jak się dowiedziałem, jego uwagę zajmuje teraz inna kwestia. Pan poseł czyni zabiegi, by dla związkowca przewidziano jedno miejsce w zarządzie KGHM. Kto ma być tym związkowcem? Spróbujcie odgadnąć.
Autor : Mateusz Cieślak”

It`s good to be a (un)hater!


Blask miedzi By: amaksymowicz (6 komentarzy) 8 styczeń, 2008 - 11:36