Wajda - produkt eksportowy?

Wajda - produkt eksportowy?

“Katyń” widziałam. Bardzo mi się nie podobał (poza jakimiś 10 minutami, które były genialne – ale na nich można było zrobić krótszy film). Wyszłam z kina wściekła: akademia dla młodzieży, niemal jak za moich czasów podstawówkowych, tylko z użyciem lepszych środków. Całkowicie nieprzekonująca, nieautentyczna: brązownictwo i budowa nadmuchanych pomników, a przecież prawda, zwłaszcza w tym wypadku, broni się sama, nie trzeba jej podmalowywać. Ale może jestem spaczona, zwłaszcza, że historię tamtego okresu znam na tyle, że film Wajdy o niczym nowym mnie nie informuje.

Mogę zapomnieć o części swojej wściekłości jeśli dzięki filmowi Wajdy także ludzie poza Polską dowiedzą się czegoś o Katyniu – to super. Jedno mnie martwi:
“Może ja umiem robić filmy – powiedział Andrzej Wajda na konferencji prasowej.”
Czyli co? Będzie robił kolejne? Ok, tylko proszę, niech one od razu idą na eksport skoro za granicą są potrzebne i bardziej przekonują tamtejszych widzów.


Niech się Wajda podzieli splendorem By: gama (8 komentarzy) 22 styczeń, 2008 - 18:58