Docencie,

Docencie,

Parę lat temu byłem z moim kochanym żoniskiem w Meksyku. Traf chciał, że właśnie gdzieś tam odbywały się,jakieś tam amerykańskie mistrzostwa. Ulice pełne flag i rozentuzjazmowanych ludzi. Dziwnym przypadkiem im dalej od centrum, im bliżej faveli tym tej wrzawy więcej.
Natomiast już w podmiejskich sytych dzielnicach cisza i spokój. Dzień jak co dzień.

A dziś po południu wracaliśmy sobie autkiem z weekendu. Dookoła samochody z białoczerwonymi. Na ulicach spiew: bialoooczeeerwoooni…. budynki poozdobiane logiem browaru tyskiego z białym orłem w koronie:)

Jak w Meksyku :skonstatowała moja. Fakt, coraz bliżej nam do tego Meksyku.

pozdrawiam


Jagiełło wiecznie żywy By: docentstopczyk (26 komentarzy) 8 czerwiec, 2008 - 21:25