Zakup

Zakup

Jestem wielbicielem grzebania w supermarketach w skrzyniach z płytami w poszukiwaniu perełek. No i wyobraźcie sobie, że wygrzebałem nagraną w 1956 roku operę „Porgy and Bess” w wykonaniu Elli Fitzgerald i Louisa Armstronga za dość dużą cenę, bo za 2 złote i trzydzieści groszy. Był to jeden z moich największych sukcesów zbierackich, ale przyznaję szczerze, że palmę pierwszeństwa jest znalezienie oryginalnego nagrania z serii „Jazz Roots” koncertu Astrud Gilberto ze Stanem Getzem i João Gilberto „The Girl from Ipanema” w Carnegie Hall w 1964 roku (za całe 2.70).
A tak nawiasem mówiąc, naszła mnie w tym momencie refleksja, że fragmenty większych całości utworów odrywają się od swojego gniazda i zaczynają żyć na własny rachunek, takim doskonałym przykładem jest właśnie „Summertime”. Mało młodych ludzi na świecie wie, że ta „najgenialniejsza kołysanka na świecie” (cytat z młodzieżowego forum poświęconego MP3) jest fragmentem opery P&B, a ilość wykonawców przyprawia o zawrót głowy (ilość instrumentów, na których ten utwór był wykonywany – też). Mnie on zawsze będzie się kojarzył z cudowną Janis Joplin.


Historia jednej piosenki - Summertime By: tecumseh (25 komentarzy) 10 czerwiec, 2008 - 16:37