Docencie

Docencie

Powtarzam, bo na mnie to robi wrażenie.

Nawet państwom się nie zdaża tyle czasu zachować ciągłości.

Nawet jeśli skupimy się na samym Watykanie — to coś z 1,5k.

Mówisz — mafia, władza, biznes.

I spoko. Potrafię znaleźć ze dwie kopy przykładów potwierdzających Twoje oskarżenia.

Ale żadna niereligijna instytucja, dysponuąca władzą, mająca struktury, robiąca interesy (tak czy siak to są różne strony tego samego — doczesnej władzy) — otóż żadna niereligijna instytucja nie potrafiła przetrwać w ciągłości takiego okresu.

Więc jak mówisz, że to nie ma nic wspólnego z religią — niestety, coś mi się nie zgadza.

Zaś co do tego, że przerzucił się Kościół z handlu quasi-sakralnego na czysty biznes — to też nie tak.
Przecież i antyczny Kościół miał nieruchomości (i to nieliche – bazyliki były największymi budowlami użyteczności publicznej, prócz term), inwestował w sztukę. Później zaś dysponował armiami, flotami. Zakony tworzyły pierwszą bankowość, a o skarbach takich templariuszy urosły legendy pozwalające jeszcze dziś trzepać kasę np. Danowi Brownowi.
Doprawdy, wszystkie fury ks. Jankowsjkiego są niczym wobec stajni kardynała Richelieu. A medialny koncern o. Rydzyka nie ma startu do cysterskich skryptoriów kontrolujących niemal cały rynek europejskich mediów pisanych czy do wielowiekowego monopolu sieci parafialnych rozgłośni “ambona”.

Akurat w ostatnim stuleciu działalności Kościoła aspekt doczesnej władzy i bogactwa zdecydowanie stracił na znaczeniu, podczas gdy aspekt religijny ma się jednak całkiem całkiem.

Ergo — moja teza przeciw Twojej, jest taka: właśnie religii w tym coraz wiecej.


Słowo nie tylko na Niedzielę By: sergiusz (22 komentarzy) 11 październik, 2008 - 23:13