Ha

Ha

Żupy solne były czasem przez wody podziemne atakowane. W początku XX wieku postanowiono z tym zrobić ostatecznie koniec. Za radą ówczesnych górniczych autorytetów zalewane wodą chodniki odcięto od kopalni siedmiometrowymi tamami z iłu przekładanego… słoniną. Trwało to do lat pięćdziesiątych. Wtedy było z mięsem krucho i ktoś sobie o zmagazynowanej pod ziemią słoninie przypomniał.

Była wspaniale zapeklowana i na rynku w Wieliczce chodziła za bajońskie sumy. Beztroska radość nadmiernie zażywających płynny ekwiwalent słoninowego bezpieczeństwa dwudziestowiecznych gwarków zwróciła uwagę milicji. W lochach potrzymani wyjawili skąd mają tak pokupne cudo.

Odnowiono tamy przy pomocy ordynarnego betonu. Dotrwało do lat dziewięćdziesiątych. Ponowny kataklizm zagroził miasteczku. Teraz dopiero problem jest poprzez ciągłe pompowanie, zdaje się, zażegnywany.

Legenda głosi, że Kazimierz Wielki zakazywał swoim urzędnikom pod karą dania gardła zbliżania się do żup na dzień drogi. Mądry to był król.

A tekst bardzo na czasie. Barbórka przecież.

Szczęść Boże.


Pierścień Kingi. Legendy portret własny By: analityk (11 komentarzy) 4 grudzień, 2008 - 11:19