>Pino

>Pino

Węgry … moja największa przelotna miłośc. zawsze kiedy tam jestem to pobyt jest zbyt krótki, język zbyt odjechany, piwo sifiaste … ale …

jak ostatnio wracaliśmy z Yugosławii, to na granicy Chorwacko Węgierskiej byliśmy jakoś o 23.00 … niedaleko jest mieścina Letneye (czy jaoś tak) mają tam termy i w ogóle.

jako że musieliśmy sie zatrzymać bo jechaliśmy od 6 rano to zaczęliśmy poszukiwania. jadę skrótem.

po pogaduszkach z milicją dotarliśmy do motelu gdzie na recepcji siedziała mulatka. “o, to pewnie sie dogdamy po hangielsku” – pomyślałem. gówno! laska szprechała tylko po madziarsku, a sprowadzony przez nią kelner z restauracji obok ledwo po niemiecku. ale nic to jakoś sie dogadaliśmy.
zapłacioliśmy śmiesznie mało, kupiliśmy piwo w tej restauracji obok gdzie młodzież węgierska bawiła sie tańcząc chodzonego przy ichniejszym turbofolku. to było tyleż zabawne masakrująco tragiczne. ... odlot … piwem była Stella Artois (sif)... ale mieliśmy jeszcze Vranaca więc wieczór udany…


Babcia ragga stajl By: Pino (14 komentarzy) 21 styczeń, 2009 - 00:02