AK pierwowzór irakijskich terorystów

AK pierwowzór irakijskich terorystów

Wg informacji z artykułu Aleksandra Czerwińskiego pt. “Dywersja w Berlinie” (“Komandos” 1996, nr 10(52), s.32-34) w dniu 24 (a nie 15, jak w przytoczonej z netu wersji) lutego 1943 r. bydgoska grupa specjalnego oddziału dywersyjnego “Kosa-Zagra”, nazywanego również “Zagra-linem”, pod dowództwem Józefa Lewandowskiego ps. “Jur” w składzie: Janusz Łuczkowski “Mały”, Leon Hartwig ps. “Leon” i Jan Lewandowski ps. “Jan” dokonała zamachu na stacji kolejki podziemnej S-Bahnhof Friedrichstrasse w Berlinie. W wyniku wybuchu zginęło 36 osób a 78 zostało rannych. Jako ciekawostkę podam, że inny oddział “Zagra-linu” dokonał 23 kwietnia 1943 r. zamachu na Dworcu Głównym we Wrocławiu, czyli ówczesnym Breslau. Rezultat – 4 osoby zabite i kilkanaście rannych (dziś przy wejściu na ten dworzec jest tablica upamiętniająca to wydarzenie).

Związek Odwetu (ZO), poprzednik Kedywu AK, wyłoniono z ZWZ rozkazem z 20.04.1940. Na Śląsku jedną z jej sieci, bodajże największą, utworzono na bazie istniejącej już wcześniej organizacji sabotażowo-dywersyjnej inż. Franciszka Kwaśnickiego, świetnego organizatora. “Wszystkie prawie większe i ważniejsze zakłady przemysłowe Śląska miały kilkuosobowe komórki ZO. To jednak nie zadowoliło inż. Kwaśnickiego, który wkrótce sięgnął głęboko na tereny Rzeszy” – pisze Zygmunt Walter-Janke, ostatni komendant Okręgu Śląskiego AK, w książce pt. “W Armii Krajowej na Śląsku” (Wydawnictwo ‘Śląsk’, 1986), z której czerpię moje informacje. Do śląskiego ZO udało się zwerbować wielu Ślązaków pracujących w Rzeszy. Materiały wybuchowe i inne środki dywersji (m.in… bakterie wścieklizny i nosacizny) dostarczali na Śląsk z Krakowa zaprzysiężeni kolejarze.

Inż. Stanisławowi Pernakowi z sieci ZO Kwaśnickiego polecono sprawdzenie, czy w większych miastach Rzeszy w przechowalniach dworcowych przegląda się zawartość bagażu. Po powrocie z Wrocławia, Berlina i Hamburga złożył on meldunek na piśmie, że bagaż nie jest przeglądany. Przy tej okazji dowiedział się od prz

22:01:46
że planuje się umieszczenie w jednym dniu na większych dworcach III Rzeszy 200 waliz z tzw. maszynami piekielnymi. Zamiaru tego nie zdołano jednak zrealizować.

Jesienią 1940 r. Pernak założył grupę ZO w Berlinie. Jeden z jej członków, urzędnik ubezpieczeniowy Alfred Urbańczyk (lat 24), przyznał się podczas przesłuchań na gestapo do podłożenia maszyny piekielnej w pociągu pospiesznym w Berlinie. Inny członek berlińskiej komórki ZO, o nazwisku Kurpanik, dokonał ponoć aktu dywersji (o którym nic więcej nie wiem) na Anhalter Bahnhof w Berlinie.

Działo się to prawdopodobnie jeszcze w 1940, bo na przełomie 1940/41 doszło do całkowitego rozbicia sieci ZO inż. Kwaśnickiego. Aresztowania objęły co najmniej 77 członków Związku Odwetu. Zasięg aresztowań był tak duży z powodu zdrady jednego z najlepiej poinformowanych członków ZO na Śląsku.

Inną sieć ZO na Śląsku zorganizował ppor. saperów Wacław Smoczyk, który osobiście podłożył 2 bomby zegarowe w walizkach w poczekalniach dworcowych we Wrocławiu i w Berlinie w dniu 15.08.1940 (polskie święto państwowe). Nie wiem, jaki był skutek tej akcji i czy inni członkowie śląskiej sieci ZO w Niemczech nie podłożyli w tym samym dniu innych “maszyn piekielnych”.

Smoczyk zamierzał zrealizować niedoszły do skutku zamiar inż. Kwaśnickiego jednoczesnego ataku w kilkuset miejscach na dworce III Rzeszy. Zorganizował zakrojoną na szeroką skalę produkcję bomb zegarowych. Wytwarzano je w Generalnej Guberni, skąd Smoczyk transportował je osobiście koleją na Śląsk. Wskutek zdrady konfidenta gestapo kufry z bombami zostały jednak przechwycone, natomiast Smoczyk podczas zatrzymania popełnił samobójstwo. Działo sie to w marcu 1942, grupa Smoczyka działała więc stosunkowo długo. Zasięg aresztowań, jakie nastąpiły po śmierci Smoczyka, był ograniczony, jeśli go porównać z katastrofą grupy inż. Kwaśnickiego.

Tyle o zamachach na dworce i pociągi osobowe, planowanych i zrealizowanych, które miały wywołać panikę w Niemczech, psując do

22:01:46
samopoczucie Niemców po serii zwycięstw III Rzeszy w 1940 r.

“Maszyna piekielna” to jedno ze słów używanych podczas okupacji, które po wojnie wyszły z użycia (jak i np. “bojowcy” na określenie członków grup szturmowych Podziemia). Jak wyglądała? Z relacji o próbie sabotażu takim urządzeniem huty żelaza w Witkowicach wiem, że “maszyna piekielna”, którą zamierzano tam użyć, zawierała 1,5 kg trotylu (podłożono ją pod pod przewody gazowe pieców hutniczych, ładunek jednak wykryto i unieszkodliwiono). Wiele innych akcji sabotażu śląskiego ZO, i to na terenie całej Rzeszy, skończyło się jednak powodzeniem.


Kolaboracja posko niemiecka.. NSZ polskie zbrodnie. By: jurek.cy (13 komentarzy) 18 maj, 2009 - 07:56