Grzesiu

Grzesiu

Mój kłopot z Ryśkiem polega na tym, że doceniam jak najbardziej, uważam większość tych kawałków za mistrzostwo świata… Ale też uważam, że miłość milionów (?) fanów pozwalała mu się zabijać.
On sam, dawał przykład, jak najgorszy. To mówię śmiertelnie poważnie.

Patrzę i widzę uzależnionego, umierającego narkomana. Większość tych piosenek jest śpiewana w totalnym naćpaniu.

Rysiek nie żyje, nie żyje, bo sobie nie poradził. W związku z tym, trudno mi tak sobie tych piosenek słuchać, choć je uwielbiam.

Tydzień temu umarł mój pacjent, bo był w ciągu i go ktosie pobiły. Zapadł w śpiączkę, z której już nie wyszedł. Nie ma Kazia.

Nie ma Ryśka.

Niespełnione tęsknoty…

Skończone życia…

Po Kaziu zostały słowa w kilku osobach.

Po Ryśku, w wielu tysiącach ludzi.

To jest jedna z najważniejszych dla mnie… Na własnej skórze przerobiłam. Kocham Ryśka za tę piosenkę. Za kilka innych też. Zapomniałeś o cegle :)

W moim domu trwa zażarta dyskusja, czy to tak może być, czy nie. Ja uważam, że może, a nawet nie ma w tym nic złego. Nie spotykam się ze zrozumieniem. :)
Otóz to jest dla mnie przepiękny ukłon w stronę Ryśka, na dobrym poziomie, jak należy. Posłuchaj, choć pewnie słyszałeś.

Piękne.


D jak Dżem czyli alfabetu muzycznego część VIII w 15 rocznicę smierci Ryszarda Riedla By: tecumseh (19 komentarzy) 30 lipiec, 2009 - 22:56