Nie masz?

Nie masz?

A to dziwność. Kopnę nasz słodki Serwerek i zażądam wyjaśnień, wieczorem będziesz miała gwiazdki, tequilę i Lamborghini Gallardo na płozach.

...No dobra, znowu się zagalopowałam (a przecież jestem zaledwie podchorążym i to na białym dorszu). Ale gwiazdki będą!

Pozdrawiam Cię, jak czekista czekistę, albo jak historyk logopedę. Oddalaj się spokojnie do zajęć w podgrupach.

***

Tak sobie myślę, że przydałby mi się jakiś alter. Bez ego, bo to jest tylko jedno i w dodatku się rozpycha.
Może pójdę pograć sobie w darta? Już coraz lepiej mi idzie, zazwyczaj trafiam w szafę, czasem nieszczęsną Orianę w nos, a w niektórych przypadkach nawet w tarczę.
Albo pranie nastawię, jako ta radykalna pani domu. No dobra, małego mieszkania.
Tylko co ten alter miałby robić, czego ja jeszcze we własnej osobie nie zdążyłam zbroić?...
To by było zabawne w sumie, schować się za jakimś avatarem, nawet jakby miał być niebieski.
Cholera, kiedyś przecież miałam! No tak… Ale to forum już skasowane, nawet nie można poczytać. Barrey się nazywał i wiersze pisywał przepiękne, o ile pamiętam. A pewna Rebecca strasznie na niego krzyczała. Zresztą, ona w ogóle krzyczała. I też była tylko avatarem, naturelment. Dla równowagi, mężczyźnianym w istocie swojej. :) Zdaje się, że z panem Ż. mieliśmy równie rozwinięte zdolności do transgresji…
O masz ci los. Czy to ja piszę te wszystkie bzdury, czy to ten alter się właśnie zaimplementował w cybernetycznym systemie?
Zaraz się z nim pokłócę – które z nas pójdzie nastawić to cholerne pranie?


Lutowy kącik absurdu (powieść sexualistyczna odc. 1) By: Pino (22 komentarzy) 1 luty, 2010 - 04:01