Pobudka Marcelka, czyli z ostatniej chwili...

Codzienna poranna scenka z domu B******:

- Marcelku, wstaaaaaawaaaaaj!!!! (to mama czyli ja) – Wstajeeeeeeemy, wstajeeeeemy, kto rano wstaje, temu co? (cytat z Madagaskaru – ulubiony film Marcela)

I tak co ranek.

Dzisiaj – jw

oraz:

- Biegniemy do przedszkola,[nadal ja] dzisiaj macie gościa przecież. Górnik Was odwiedza, pamiętasz? (lubelszczyzna węglem stoi)
A jutro w nocy…

– Taaak, pamiętam, szaleje ten czerwony rózgowiec!

PS: dobrego dnia wszystkim.
PS’: Basiom i górnikom – Najlepszego!

Średnia ocena
(głosy: 5)

komentarze

czerwony rózgowiec!

o kurczę! :D


Dorciu

Niby listy, niby prezenty, a Marcelek o rózgowcu. Wysypał jak nic. :)

Pozdrowienia.


Rózgowiec czerwony

przez ulice mego miasta:)

Cos mnie się tak kojarzy, ale chyba to o coś innego chodziło:)


Ale fajnie

Pamietam, pamiętam jak żona mnie budziła, żebym dzieci odwiózł do przedszkola. No i zwlekałem się z wyra. Wspólne sniadańko, samochodzik i bum tralala. Przedszkole koło mojej uczelni (na której wówczas pracowałem). A ja do domku, bo przecież na uczelni się nie siedziało, tylko spotykało ze studentkami.

pozdrawiam


Gretchen:)

To naoczna konsekwencja straszenia dziecka różgą...

Wstyd, rodzice, blee!!!

PS: mam nadzieję, że rózgi za to nie dostanie:)


Sergiusz

—>>o kurczę! :D

No! :))))


Grześ :)

O coś innego chodziło :))))

A rózgowiec, hm, może i należy się dziadkowi!
Po co tymi kijaskami straszy????


No pewnie że dziadkowi,

Dziadkowi Jareckiemu najpewniej:)

Albo Poszepszyńskiemu, no.


dziadek Jarecki -- żaden to strach:)

Znam innych, bardziej straszących dziadków na “J”.

:)


Synergie

Ech, poranne klimaciki…
I studenckie, ech…..

:))


Tja,

podjeżdżam rowerem pod uczelnię, palę szluga, idę na korytarz do colopoju, wypijam puszeczkę, idę do czytelni skserować teksty na konwersatorium, potem kogoś spotykam, znowu idziemy zajarać, następnie dochodzimy do wniosku, że wykład należy spędzić w Starym Porcie.

To jest bajka, nie życie… wystarczyło tylko ukończyć dwanaście klas szkoły podstawowej i średniej :)


Dorciu

Niegrzeczni rodzice! Dostaną rózgę. :))


To może ja tak mikołajowo ;)

Pięć lat temu moja córka, Madzia, miała osiem lat.
I gdy nadchodził czas mikolajkowy, nieszczęsnego Kozika, jej ojca, wytypowano do roli Św. Mikołaja.
“- O nic się nie martw, strój i broda już są przygotowane”
“- Ale Madzia mnie pozna”
“- No co ty, jest jeszcze za mała”
Cóż było robić, stawiłem się w szkole w odpowiednim czasie, w pokoju nauczycielskim się przepoczwarzyłem w Św. Mikołaja, chwyciłem wór pełen prezentów i udałem się do, jak to się mówiło w dawnych czasach, klasopracowni.

Po wejściu do klasy usłyszałem podniecony szept Madzi: “To mój tatuś, to mój tatuś!”

A, wierzcie mi, starałem się iść inaczej, kiwać inaczej i głos zmodulowałem najlepiej jak umiałem. Inne dzieci (które mnie znały) za nic nie wierzyły Madzi, że to jej rodziciel wcielił się w Świętego ;) I były bardzo przejęte, czy nawet zestresowane, gdy prosiłem je o wierszyk lub piosenkę. Ale Madzia wiedziała swoje i po kilku tygodniach musiałem się w końcu przyznać.

Ale cieszę się, że zgodziłem się wtedy wciellić w Św. Mikołaja.

———————

Dorciu – bardzo się cieszę, że piszesz. Na piwnicy jest już link do TXT.
Piwnica na pewno nie straciła racji bytu. I, nawet jeśli się rozsypiemy po różnych platformach dyskusyjnych, to całe szczęście, że mamy z sobą kontakt przez Piwnicę.

Pozdrawiam cieplutko! :)


Cześć, Koziczku Drogi Mikołaju

A jaka Madzia musiała dumna być – wyobrażasz sobie???
Nie wierzyli, gówniarze, ale jej pewnie było dobrze z tą wiedzą, tak myślę.
Ja z kolei miałam taki przypadek:

U sąsiadów mają niepełnosprawnego syna, miał wtedy około 13 lat. Porażenie mózgowe, umysłowo i fizycznie niesprawny.
Kto? Dorota!
Zebrali się wszyscy, ja wchodzę (pożyczyłam nawet strój na tę okoliczność z Centrum Kultury). Nie do poznania!
Serio!
Mam nawet zdjęcie – majstersztyk kamuflażu.

Wchodzę więc…
Przemek (ten “pełnosprawny” łobuziak siedział jak truśkaz rączkami na kolankach)
Mateusz (ten bezczelniaczek recytował paciorek, jak z katechizmu)
Leszek – to tatuś – wyśpiewywał Hej sokoły bez mrugnięcia nawet
Ewa – to mama – skakała jak żabka rechocząc

Wjeżdża Marcin na ten widok:

Oooooo, Pani Dorotka! Dzięddzięddziędobry!!!!

?????

jaka Dorotka, Marcinku (zawsze mnie lubił)
Pani Dorotka, co tak pachnie!

Popłakałam się wtedy.

Czytałeś u Koteusza?
Ludzie rozczarowani bardzo?


Czerwony rózgowiec!

super nazwa. Wiesz, ja mojemu Krzysiowi wytłumaczyłam, że św. Mikołaj był biskupem, że za życia pomagał ludziom…i że trzeba w modlitwie przedstawiać swoje prośby do Mikołaja i teraz mówi po paciorku swoją litanię, ale po cichu, spoglądają w okno, czy aniołek nie zagląda.

Pozdro.:D

Wspólny blog I & J


u Koteusza...

... pokazało się 10 komentów pod Twoją “przeklejoną” notką. Za to u Partyzanta ponad 130. Rozczarowani? Nie, jeśli rozczarowani to raczej adminami. A brak Ciebie na Salonie powoduje wściekłość i uczucie bezsilności.

Właśnie Janke “prosi” o zdjęcie banerów piwnicznych.

Oj….

A przygody mikołajowe jednak dość podobne mamy ;)
Pozdrawiam Cię serdecznie! :)


Alga

O dzieciach mogłabym godzinami! To jeden z nielicznych, prawdziwych tematów :)

Mówisz, że biskup…
Jakoś nie pomyślałam o tym, wydawało mi się że taka wersja przyjemniejsza dla dziecka…
Ale cóż, pewnie trzeba dorosnąć wkrótce.
Mamusi.A jak ze Smoczymi Opowieściami, przyniesie?


Kozik

Poczytałam sobie troszkę...
Najbardziej śmieszyło mnie porównanie do intrygantki będącej w zmowie z pragnącymi rozwalić salon. Dorcia, rewolucjonistka!!!
Żałosne, jak sam hrabia.

Ale reszta – miód na serce.

Myślisz, że z linkiem to dobry pomysł?
Piwnica zagrożona jest?

Boże, coż oni wyprawiają...


Koziku

To przez buty, przez buty.
Ja swoich mikołajów zawsze poznawałam po butach.
Niby pełen kamuflaż a butów nikt nigdy nie zmienia :)


Retrofrenologu! :)

No widzisz, kurde, kurde, a ja, naiwny myślałem, że to transcendentna więź pomiędzy ojcem a córką ;) Muszę o tym pamiętać, może z Jasiem się uda :)


Dorciu!

Wczoraj kawałek wieczora przesiedziałem tu i na blogspocie. Jest życie poza salonem.
Ppiwnica nie jest zagrożona, przecież AA nie ma na nią żadnego wpływu. Freeman na swoim blogu zaproponował, żeby linki z piwnicy w ogóle nie prowadziły na S24 tylko na prywatne blogi “sierot po salonie”, żeby Jankemu nie nabijać wejść. Ale wielu się nie zgadza. Ja też, zresztą. Zresztą to była luźna propozycja Freemana.

A z linkiem – to znakomity pomysł :)

Aha! I jeszcze nie odpowiedziałem Ci na Twój komentarz z notki powitalnej na TXT.
Powiem Ci, to bardzo znamienne, że ktoś taki jak Ty padł niemal w pierwszej kolejności ofiarą nowych porządków. Nie wiem, co tam napisałaś o tym łykaniu wiem jednak, że było to chwilowe uniesienie i nie miałaś zamiaru nikogo bardzo obrazić. Taki troll jak hr. tuholsky miał się znakomicie, chociaż, na szczęście, też do czasu. Ale nadal dzielnie działają, jak ktoś to łądnie nazwał “Ochotnicze Rezerwy Wspomagania Administracji”. I choćby pisali brednie dubeltowe, siedzą na S24 jak u siebie. A Dorcię na locked accounts.

Żal.pl – jak mówi moja Madzia.

Szkoda gadać tylko się wkurzam niepotrzebnie.

Dzięki za dobre słowo. Coś czuję, że będę grafomanił, bakcyl połknięty.

Pozdrawiam i ściskam! :)


To miały być "Smocze przygody"

za cholerę tego nigdzie nie ma.

To miała być gra…dostał już, niestety “Memory” i puzzle, udaję, że św. Mikołaj nawiedził mnie jak byłam w Koninie.
Pozdro.

Ps. Krzyś teraz gromi wszystkich i zadręcza, nosząc to “memory” i zmuszając do gry. Dostał też dwie bluzy, ale ubrania to dla niego nie do końca prezent.

Wspólny blog I & J


Pani Dorciu!

Ten facet w czerwonym ubranku i z czerwonym nosem, to jest Santaklas – pijak, który nigdy nie może zdążyć na czas i dociera do zainteresowanych dopiero 25. grudnia. Z drugiej strony nie ma się co dziwić, że pije na umór, bo w okolicach gdzie mieszkają renifery jest dość zimno.

Święty Mikołaj to oczywiście biskup z terenów obecnej Turcji. Z biegunem północnym, czerwonym kubraczkiem i świętami Bożego Narodzenia ma tyle wspólnego, co ja z tronem cesarskim w Pekinie. Na dodatek jest tak zajęty w nocy z 5. na 6. grudnia, tak się śpieszy i zwija, że nikt go nie widzi.

Pozdrawiam


Najfajniej jest na Islandii,

tam trzynastu złośliwych Mikołajów straszy przez cały grudzień :)


Panie Jerzy,

I pewnie ten Santaklas przyjął na siebie“czerwonego rózgowca”.

To by miało nawet sens w tej sytuacji :)

Dobrego Dnia!


Pino :)

Ale czy się ich tam oczekuje aby?

Czy pod koniec grudnia nie wyskakują, na ten przykład, z lodówki?


Pani Pino!

Pani chyba myli Mikołaja z trolami.

Pozdrawiam


Łojezu, nic nie mylę,

czemu Pan zawsze wszystko z góry wie najlepiej?

pozdrawiam


Pani Pino!

Przecież się grzecznie pytam. Święty Mikołaj jest jeden…

Pozdrawiam


Ale na Islandii jest inaczej,

tam jest trzynastu i nie przynoszą prezentów, tylko są paskudni.

pozdrawiam


czyli czerwone rózgowce???

?


Właśnie :)

Zafunduj Marcelkowi wycieczkę do Reykjaviku.


Chętnie,

ale drobnych mi zaabrakło :)
Niech młody nie wymyśla, ja w jego wieku nawet do Czechosłowacji nie dojechałam.

:)))

Telewizor dobry mamy…


Racja,

dwanaście lat, pierwszy paszport, wycieczka na Słowację :)


U mnie

Czecho-

Dotknięta zębem czasu jestem :)


W Czecho-

pracował mój dziadek, więc Czajnik tam jeździł, kiedy był Imbryczkiem…


Subskrybuj zawartość