Rok Szczura albo jak po chińsku przywitać Nowy Rok

Lot z Szanghaju do Hefei (sąsiednia prowincja – Anhui) we wtorek, 6 lutego, zajął nam niecałą godzinę. Tyle, żeby zjeść kanapkę, dwie czekoladki i napić się wody. I już. Lądowanie. I jesteśmy.

Jasne – można było pociągiem (ale nie dostaliśmy biletów), można było samochodem (ale po co ryzykować stanie w korkach, jeśli znowu miałby spaść większy śnieg). Więc padło na samolot. Niby drożej, ale za to ma się święty spokój.

Hefei zasypane śniegiem. Nie jest to zasypanie, jakie znam z Polski. Ot, zaspy na poboczu (śnieg też nie pierwszej świeżości – przybrudzony), trochę białego puchu na koronach drzew.

Pogoda więc ogólnie nienajgorsza. Nie pada, nie śnieży. Jest zimno, to fakt, ale okolice zera stopni to nic strasznego.

Rodzice Heleny przygotywali od rana kolację. Ten dzień jest bowiem – umownie go tak nazwę odpowiednikiem naszej Wigili. Całe rodziny zasiadają wtedy do wspólnego posiłku. Ci, którym nie dane jest zjeść ten obiad z rodziną – przynajmniej z jakimiś przyjaciółmi, znajomymi. W tym roku w Chinach to bardzo częste – ze względu na niespodziewanie duże opady śniegu kraj został sparaliżowany.

Gubię się już w doniesieniach prasowych i telewizyjnych, ile to osób zgromadziło się na dworcu w Guangzhou (prowincja Guangdong – Kanton) – 500 tysięcy, 780, czy może i milion ludzi.

Widok niesamowity – nieprzebrane tłumy ludzi. Wszyscy do samego końca mieli nadzieję, że uda im się dostać do pociągu. Ale nie da się niestety wszystkim dogodzić. Część firm chińskich urządzała więc naprędce kolacje dla swoich pracowników.

Telewizja chińska pokazała kilka migawek z takiego obiadu – ludzie z nosami na kwintę, nie wyglądający na zadowolonych. Życzenia składane przed kamerami wypadły bardzo sztucznie. Ale nie ma się co dziwić. Do telefonów ustawiały się kolejki, żeby przynajmniej zadzwonić do domów. Dla każdego – 15 minut na rozmowę. Więcej nie można, bo już czekają kolejni.

Pewnie wszystkie te osoby obiecują sobie, że w maju, kiedy to będzie tydzień wolnego, pojadą do domów. Ale to nic pewnego – bilety, jak zwykle, zaczną sprzedawać na 10 dni przed datą wyjazdu – więc znowu czekać będzie stanie w kolejkach, ewentualnie skorzystanie z pomocy koników, którzy bilet sprzedadzą, ale oczywiście policzą sobie prowizję od tego.

Zawsze też istnieje niebezpieczeństwo, że bilety okaże się podróbką – a wtedy nie pomoże płacz i zgrzytanie zębów – po pociągu z takim biletem się nie wejdzie.

Tak więc oglądaliśmy sobie wiadomości telewizyjne. Pierwszy główny news – tłumy na dworcu w Guangzhou. Kolejny – odwiedziny prezydenta Hu Jintao w kilku miejscach w Chinach. Takie z cyklu wizyt gospodarskich.

I czekaliśmy. Nie czeka się na pierwszą gwiazdę. Nic z tych rzeczy. Obiad zacząć można o piątej, można i o szóstej. O zwykłej porze, kiedy to w Chinach zasiada się do obiadu. Różnica jedyna – tym razem przed obiadem wypada wyjść przed dom z petardami i odgonić złe duchy – taka to chińska tradycja.

A potem można zasiąść do stołu.

Co się je tego dnia? Ano co tylko dusza zapragnie, a żołądek zmieści. Mięsa wszelakie, warzywa, grzyby, moje ulubione kulki zrobione z mięsa mielonego, odrobiny sosu sojowego i lepkiego ryżu, które się potem smaży przez chwilę. Dobrze też, jeśli się i ryba znajdzie na stole. Potraw można się doliczyć około 10, ale to nie jest żadna reguła.

Do tego trunki wszelakie – począwszy od herbaty, przez wino, piwo, a skończywszy na czymś mocniejszym – jak np BaiJiu (biały alkohol – w dosłownym tłumaczeniu). Procentowo ma to ponad 50% (i takie zazwyczaj się pija – ponad 60% zostawiając tylko na niektóre okazje).

Przyznam się, że przyzwyczaiłem się już do tego alkoholu – o tyle, o ile mogę toasty tym wypijać. Sam smak jest bowiem niecodzienny. Jakiś taki aromat owoców, kwiatów. Perfum chciałoby się rzec. Jeśli więc i ktoś niezaprawiony w piciu tego trunku – to i męczyć go ten alkohol będzie i odbijać mu się będzie tymi ‘perfumami’.

Tak to więc je się, pije i rozmawia. I czeka na popularne wieczorne widowisko telewizyjne. Program noworoczny, który każda w zasadzie telewizja stawia sobie za punkt honoru zorganizować, ale które to najważniejsze show jest w Pekinie, w budynku CCTV (ogolnodostepna chinska telewizja).

Sam program warty obejrzenia. Wiele można się dowiedzieć o tym, czym Chiny żyją. Jeśli wsłucha się w treści, to i ciekawy obraz może się wyłonić.

Co więc było w tym roku?

Muzyczne klimaty różniste – żeby wszystkim dogodzić. Był więc i pop chiński, była i muzyka tradycyjna, była muzyka i pieśni ludowe. A także i pieśni specyficznie chińskie – jak np pieśń pracowników :-)

Przewijał się motyw olimpiady, która już za kilka miesięcy rozpocznie się w Pekinie. Widać, że Chińczykom bardzo na tym wydarzeniu zależy. To będzie ich czas, kiedy będą chcieli zakomunikować Światu – “Mamy się świetnie”.

Było i czytanie wierszy. Temat – śnieg. Zaskoczyła pogoda Chińczyków w tym roku. Więc trzeba było im pogodzić się z faktem, że z przyrodą wygrać się nie da. Stąd i takie melancholijne wiersze z białym puchem i płatkami śniegu. Mi jakoś do gustu – te, które zrozumiałem – nie przypadły. Ale może to dlatego, że zrozumiałem te, w których była ‘kawa na łąwę’, czyli bez metafor i odniesień do literatury chińskiej? Pewnie tak.

Były i pokazy akrobatów, były i występy komików. Bardzo popularne w Chinach – gdzie kilka osób na scenie (zazwyczaj dwie, trzy) prowadzi ze sobą dialog, którym maja rozmieszyć publiczność. Tematyka – przeróżna.

Mi w pamięci utkwił skecz z firmą deweloperską, sprzedającą mieszkania. Śmieją się bowiem Chińczycy z tego, z czym mają problemy. Był więc jegomość, który pojawił się w owej firmie. Kupił mieszkanie, a teraz same problemy – a to rury przeciekają, a to okolica niezbyt ładna. A miało być zupełnie inaczej – mieszkanie bez usterek, szereg drzewek i krzewów, żeby choć przyjemnie wyglądało.

Co słyszy? Że jak poczeka ze sto lat, to i drzewa będą ładne… I tak sobie pomyślałem, że pewnie “Alternatywy 4” znalazły by sobie publikę w Chinach ;-)

I tak od jednego skeczu do kolejnego. Oo piosenki do występu akrobatycznego, czy czegoś tam jeszcze.

I tak leci czas od godziny ósmej.

Koło północy poszliśmy z tatą Heleny ponownie odpalić petardy. Ech, czułem się wtedy jak na froncie. Huk, dym, jazgot niemiłosierny. Ale tradycji zadość stać się musi, więc i zło wszelakie odgonić trzeba.

I już na koniec – punkt obowiązkowy, czyli jedzenie pierogów. Symbol szczęścia. Jeśli więc nowy rok ma być udany, to i zacząć go trzeba od skonsumowania przynajmniej kilku pierogów :-)

Wszystkim Wam Czytelnicy życzę udanego chińskiego Nowego Roku!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Szczur spryciarz :)

..zobaczymy co przyniesie, ale, ale, a jakieś fotki? Koniecznie! Specjalnie zrobiliśmy kategorię “fotoblog” na takie okazje. A pierogi u mistrza Su… – na samo wspomnienie szukam w kuchni zachowanych na pamiątkę pałeczek :)

Wszystkiego dobrego na Nowy Rok!


Sergiusz -

o zdjeciach nawet myslalem, ale zaraz potem sobie pomyslalem – przeciez i tak nie oddadza smakow i zapachow potraw. Wiec pozostawiam to wyobrazni. Dla ulatwienia – mozna zrobi sobie inhalacje z sosu sojowego :-)

Ale zeby nie bylo – cos postaram sie wrzucic :-)

Tymczasem i Tobie Sergiuszu powodzenia w Nowym Roku!

Wojtek
——-
Zapiski z Państwa Środka
www.szymczyk.foxnet.pl


Te Chińczyki

to chyba jakieś zaginione Krakusy-Lejkoniki?
Małe, kuse, pucułowate.
I pierogi z grzybami i kapustą w święta wtranżalają.

P.S. Noworoczne ukłony dla pani Heleny, Tatusia i Mamusi.
Dawaj, raz dwa, przepis na te mięsne kulki z sosem sojowym.
Igła


ja też proszę

dołączam się do prośby Igły. Mięsnych kulek!

I Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku


Odpwiedzi noworoczne :-)

Igla – małe, kuse, pucułowate? Hmm. Dajmy im jeszcze kilkanaście lat Panie Igło, to nas przerosną ;) W Szanghaju w metrze co i rusz przewijają się jakieś dryblasy po 1.9m ;)

Z tym przepisem, to wrzucę, spokojna glowa. Na razie szykuj się Panie Igła na pojedynek z Nicponiem :) Ja przez Was pewnie nockę zarwę :)

Julll – ech, no co tak nagle wszyscy sie uparli na te mięsne kulki? ;) Będzie przepis na jakiś specyjał – nic się nie bój :)

A za pozdrowienia dziękuje i życzę sukcesów w Nowym Roku!

Wojtek
——-
Zapiski z Państwa Środka
www.szymczyk.foxnet.pl


Subskrybuj zawartość