Obraza ludzkich uczuć czy samego Boga?

Taktyka bieżącej walki cywilizacyjnej usprawiedliwia powoływanie się katolików na przepisy dotyczące zakazu obrażania uczuć religijnych. Nie można jednak zapominać, że są one tylko odpryskiem prawnym postoświeceniowego kultu człowieka. „Wspaniałomyślnym” odstępstwem postępowców na rzecz ludzi religijnych lub może raczej pułapką tolerancji,
w którą sami wpadli.

Ostatnio sporo w mediach o obrażaniu uczuć. Wiadomo – zbliża się koncert tzw. Madonny, a dodatkowo tzw. Doda wyskoczyła z antybiblijnym tekstem. Czy rzeczywiście w tego typu przypadkach chodzi jedynie o obrażanie uczuć religijnych? Rzecz w tym, że tak naprawdę uczucia nie mają tu nic do rzeczy. Nie wyobrażam sobie, jak można obrazić „doznanie zmysłowe” (uczucie), które jest jedynie pewnym składnikiem życia osobowego człowieka. Równie mądrze można powiedzieć, że obrażono lewe ucho lub kciuka prawej ręki. Człowiek to coś więcej, nie tylko kłębek doznań zmysłowych.

Nadawanie emocjom tak wyjątkowego znaczenia ma na celu podkreślenie subiektywnego aspektu problemu („fanatycy coś sobie ubzdurali, ale my, ludzie światli, to tolerujemy”). Prawdopodobnie mamy tu do czynienia również z wpływami pewnych filozofii postoświeceniowych, które nadają wyjątkową rangę doznaniom zmysłowym.

Tak czy inaczej wszystko kręci się wokół człowieka. To jego lub jego uczucia obrażono. I tu jest sedno problemu! Jakie bowiem znaczenie ma fakt, że znieważono uczucia katolika? Istotne jest to, że bluźni się samemu Bogu. Na tą obrazę mają reagować katolicy, a nie analizować własne doznania i zastanawiać się: czy dotknięto ich danym zachowaniem lub słowem czy też nie?

Oczywiście świadomi katolicy wiedzą o co chodzi. Jak wspomniano na wstępie powołują się na omawiane prawo z uwagi, że nie mają innych możliwości samoobrony. Niemniej nie można zapominać, że prawo ma także wymiar edukacyjny. Jeśli ciągle będzie się mówiło tylko o obrażaniu uczuć, to wśród maluczkich może rzeczywiście zrodzić się przekonanie, że chodzi tylko o przelotne emocje, a nie o samego Boga.

Średnia ocena
(głosy: 5)

komentarze

-->Autor

Obrażanie uczuć religijnych, to nie jest obrażanie Boga. To obraza uczuć ludzi, którzy są chronieni przez prawo państwowe dlatego, bo dobrem (wartością) – z punktu widzenia prawa państwowego i ładu społecznego, który ma ono zapewniać – jest poszanowanie indywidualnej i zbiorowej wiary w Boga oraz kultu religijnego. Prawo państwowe nie chroni Boga, chroni ludzi i ich religijną tożsamość. W Iranie owszem, u nas – nie.


Panie Darku

Prawo stanowione mam w tym względzie w “głębokim” poważaniu. Tak jak inne tego typu prawa wywalczone przez lobbystów i zakonotowane przez usłużnych prawników.

Tu chodzi o zwykłą, ludzką przyzwoitość i do tego nie potrzeba było kiedyś sankcji prawnych.
Takiej Dodzie można było powiedzieć, że jej iQ nie idzie w parze z jej karierą. A Madonnie, że zaczęła się kończyć lata temu.

I tyle.

Teraz, bo jakieś dupki wymalowały sobie jakieś “prawo”, mamy to, co widać.
A że widać żałość?
Jakie dupki takie prawo…


To ja z innej strony

Kto tak naprawdę wierzy, że Bóg zajmuje się takimi drobiazgami jak koncert Madonny?

Nie wiem, mam inną perspektywę, ale zupełnie nie rozumiem tego zamieszania.

Niemal rok temu napisałam tekst, którego jak dotąd nie opublikowałam, a którego tytuł mógłby brzmieć Spróbujcie obrazić uczucia religijne buddysty .
Na moje oko się nie da.

Więc pytam w przestrzeń, dlaczego? Skąd ta różnica?

Moim zdaniem sedno tkwi w tym, że katolicy w Polsce walczą za (w znaczeniu zamiast) Boga, który to Bóg znakomicie umie się obronić, a najprawdopodobniej wcale nie zamierza, z powodu posiadania ważniejszych spraw na głowie. Mam nadzieję.

Naprawdę mam nadzieję, że koncert Madonny na Bemowie, nie jest priorytetem na liście Boga.


W czym problem

Tu nie chodzi o priorytety Pana Boga, ale o problem: czy katolik ma milczeć, gdy bluźni się Bogu? Moim zdaniem nie może milczeć. Choćby dlatego, że jest to przejawem tchórzostwa i rodzajem Piotrowego zaparcia się Chrystusa. Są jeszcze inne argumenty stricte teologiczne, ale na świeckim forum bezpieczniej będzie ich nie używać.


Panie Darku

Jeśli katolik nie ma milczeć, to pojawia się pytanie w jaki sposób.

Ja bym bojkotowała Madonnę (przykładowo), bardzo konsekwentnie. Nie kupowałabym płyt, biletów na koncerty, produktów przez nią reklamowanych i sygnowanych.

W ten sposób nie milczałabym, dając świadectwo.


Pani Gretchen

Problem jest szerszy i nie chodzi tylko o Madonnę. Ale w przypadku omawianej piosenkarki zgoda – bojkot jest pewnym rozwiązaniem.


Panie Dariuszu!

Emocje nie są doznaniami zmysłowymi. Zatem powinien się Pan zdecydować o jaki rodzaj uczuć Panu chodzi. Czy mowa o uczuciu ciepła, zimna, jakie można podciągnąć pod odczucia zmysłowe, czy chodzi o uczucia do kogoś, czegoś, jakie są formą emocji?

Pozdrawiam


@All

Czy ktoś dalibóg może mi łaskawie wyjaśnić, dlaczego spośród licznych uczuć i emocji ludzkich właśnie owe “uczucia religijne” powinny zasługiwać na jakąś szczególną ochronę?

A jeśli tak, to czy “uczucie świeckości” mieści się w definicji uczuć religijnych? Czy w związku z tym publiczna obecność zjawisk religijnych – mszy, procesji, brzęczenia kościelnych dwonów o szóstej rano – nie obraża np. moich uczuć w równym stopniu, co rzeczony koncert Madonny – Katolików czy Chrześcijan?

Ponadto wydaje mi się, że ludzie wierzący uważają się za obdarzonych jakimś tytułem własności intelektualnej pewnych symboli, które jednak – z wielu powodów można traktować jako znajdujące się w obrębie tzw. public domain. Symbole te – poprzez wielowiekową obecność w kulturze obrosły licznymi znaczeniami, z których wiele wykracza poza wąskie rozumienie danej religii. Krzyż nie jest już zatem li tylko drzewem, na którym ukrzyżowano Chrystusa, nie jest już tylko symbolem Chrześcijaństwa, lecz stał się – w obrębie naszej kultury – symbolem religijności w ogóle. Roznegliżowana kobieta na krzyżu oznacza zatem przemianę naszej kultury, w której symbolika seksualna wypiera symbolikę religijną a cała sfera tradycyjnie rozumianej religijności jest wypierana ze społecznej świadomości przez inne rodzaje wrażliwości.

Ludzie wierzący nie mają jednak – moim zdaniem – żadnego prawa do wyłączności symboli religijnych, które w sferze publicznej się znajdują – podobnie jak ateiści nie są wyłącznymi dysponentami pozostałej części będących w publicznym użyciu symboli.

Podobne rozumowanie dotyczy również symboli narodowych. W tym sensie polska flaga wsadzona przez Raczkowskiego w psią kupę była jak najbardziej na miejscu. Raczkowski nie użył jej bowiem jako symbolu państwa, lecz raczej jako symbolu pewnej kondycji społecznej Polaków, do czego – jako artysta – miał pełne prawo.


O doznaniach i uczuciach

Doznania zmysłowe (wrażenia) mogą przekształcić się w uczucia. Np. są przykre lub przyjemne i na ich podstawie tworzą się pożądania (kogoś, czegoś). Tak to przynajmniej widział o. Jacek Woroniecki, na którym w tych kwestiach zwykle polegam. Być może w ferworze pisania użyłem zbyt wieloznacznego określenia w kontekście artykuliku, ale chciałem przez to podkreślić, że uczucia mają zmysłowo-popędliwe pochodzenie i naturę.


Hm, autorze, nie rozumiem

zupełnie, jak mozna obrazic Boga i skąd maluczcy wiedzą o tym, że Bóg został obrazony?

Komunikuje to panu, mi czy komukolwiek?

Nie wiem, ale taka wiedza o tym, że Bóg został obrażony i że w ogóle Boga mozna obrazic to miu wygląda na jakieś przypisywanie sobie prawie boskiej mocy oceniania.

O wiele sensowniejsze sa juz same uczucia religijne, znaczy rozumiem, że mozna je obrazić.
Nie uważam jednak, by np. panstwo miało szczególnie chronić te uczucia, bo niby z jakiego powodu?

Moich uczuć patriotycznych się nie chroni i politycy kaleczą język polski np. strasznie.
Jakoś wątpie bym wygrał proces, że np. panowie Gosiewski czy kaczyńscy, bełkocząc, sepleniąc i robiąc błędy obrażają mnie jako Polaka.

Dlatego dziwi mnie, że ochronie specjalnej podlegają uczucia religijne.

Inna sprawa, że ci obrażacze tych uczuć to w większości pseudoskandaliści i miernoty,którzy nie potrafia stworzyć żadnego wielkiego dzieła i wieszają coś na krzyżu czy wkładają gdzies krzyż czy flagi.

Tyle że karać za nieudolność artystyczną?

Pozdrawiam acz tekstem zdziwiony żem.


Panie Dariuszu!

antos

O doznaniach i uczuciach
Doznania zmysłowe (wrażenia) mogą przekształcić się w uczucia.

Doznanie zmysłowe, nie jest stanem umysłu, tylko stanem układu nerwowego. Natomiast uczucie jest stanem umysłu. Te zjawiska są w pewnym stopniu powiązane, ale nikt nie wie jak, więc stwierdzenie o przechodzeniu jednych w drugie jest mocno nieuzasadnione.

Np. są przykre lub przyjemne i na ich podstawie tworzą się pożądania (kogoś, czegoś).

Jaką kategorią zjawiska jest pożądanie? Czy to jest uczucie czy coś innego.

Tak to przynajmniej widział o. Jacek Woroniecki, na którym w tych kwestiach zwykle polegam.

Psychologia w wydaniu kościelnym jest dosyć archaiczna, a współczesna psychologia akademicka też nie daje sobie rady z tym zagadnieniem.

Być może w ferworze pisania użyłem zbyt wieloznacznego określenia w kontekście artykuliku, ale chciałem przez to podkreślić, że uczucia mają zmysłowo-popędliwe pochodzenie i naturę.

Rozumiem, że chodziło Panu o popędową naturę, niemniej tak jak pisałem wyżej, związek psychiki z mózgiem jest bardzo niejednoznaczny i wszelkie próby wyjaśnienia tego związku są co najmniej wątpliwe, jak dotąd.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość