Pozycja boczna ustalona

Z takiej właśnie obserwuję aktualnie politykę (oraz medialno-blogowe dyskusje na jej temat) i mogę z czystym sumieniem polecić ją każdemu. Działa kojąco na nerwy, pozwala unikać negatywnych emocji, a przede wszystkim zapobiega permanentnym rozczarowaniom wynikającym z rozdźwięku między idealistycznymi oczekiwaniami, a realiami naszego życia publicznego. Generalnie czyni człowieka zdrowszym i szczęśliwszym, o co przecież w ostatecznym rozrachunku chodzi.

Kiedy się od polityków oczekuje bardzo niewiele (lub nic wcale), można patrzeć na ich poczynania ze spokojem. Kiedy się wyłączy naiwną wiarę w ich słowa, deklaracje (czytaj: obliczoną na wyborczy profit propagandę), kiedy zrozumie się, że już bardzo dawno temu środek (władza) prowadzący do celu (aby Polska rosłą w siłę a ludziom żyło się dostatniej) przesłonił im ów cel całkowicie i zepchnął go między kwestie fakultatywne, drugorzędne, pomysł gardłowania za którąkolwiek ze stron w imię jej patriotyzmu, profesjonalizmu i w ogóle „lepszości” jawi się jako kiepski raczej dowcip. No chyba, że komuś odpowiada funkcja kibola, politycznego szalikowca, traktowanego przez swoich wybrańców jako bezmyślny, acz pożyteczny czy wręcz niezbędny motłoch.

Zastanawialiście się kiedyś, z jaką pogardą muszą myśleć o adresatach swoich „finezyjnych” zagrywek tuzy naszej polityki? Jej skalę obrazuje poziom prymitywizmu ich zachowań. Jeśli wygadują kompletne bzdury z absolutnym przeświadczeniem o skuteczności takiego działania, znaczy to, że mają nas za skończonych idiotów. Niczego nie rozumiejących troglodytów, którym można wcisnąć każdy kit. Czy naprawdę chcemy/musimy utwierdzać ich w przekonaniu, że mają rację?

Prezydent urządza sobie na ten przykład jazdę po rządzie podczas oficjalnej konferencji na szczycie NATO, upubliczniając przed całym światem zawiniony przez obie pałacowe strony brak jednolitej koncepcji polityki zagranicznej. Rząd podaje do publicznej wiadomości treść dokumentów mówiących o taktyce negocjacyjnej podczas tegoż szczytu (jak żyję, nie słyszałem o podobnej praktyce w żadnym kraju).

Żeby było bardziej bezsensownie, prezydent uzasadnia ochocze poparcie premiera Rassmusena na stanowisko szefa NATO niechęcią do zajmowania pozycji outsidera opóźniającego jako jeden z nielicznych podjęcie decyzji przez międzynarodowe gremium. Jest to ten sam prezydent, który wielokrotnie przekonywał do nieprzejmowania się opiniami z zagranicy, deklarując „twardą walkę o polską rację stanu/interes narodowy”. I ten sam, który do dziś nie podpisał ratyfikacji TL.

Był (i jest) za to krytykowany przez obecnego premiera, uważającego opóźnianie ratyfikacji rzeczonego traktatu za szkodę dla naszego kraju wynikającą z zajmowania pozycji wkładacza kija w szprychy. Panu premierowi nie przeszkadza to krytykować pana prezydenta za niewłożenie owego kija przy okazji wyboru szefa NATO.

I co – mam piorunować na jednego, a drugiego usprawiedliwiać? Kogo i czego tu bronić? Ci panowie na to nie zasługują. Na co zasługują ich uczynki nie napiszę przez wrodzoną delikatność ( :) ) oraz przez niechęć do podpadania pod paragraf.

A może mam namiętnie dyskutować o żałosnych występach dworaków obu stron prześcigających się w zwracaniu na siebie uwagi co bardziej obskuranckimi okrzykami wojennymi? Pytanie raczej retoryczne.

A może powinienem – jak niegdyś – kierować się autorytetem wybranych publicystów? Iść za ich głosem? Traktować to, co napiszą, jako oczywistą prawdę, ich samych mieć za krynicę mądrości, innych zaś za sługusów politycznego wroga, ewentualnie za idiotów, niekoniecznie pożytecznych? Rzecz w tym, że nie można się kierować czymś, czego nie ma, co przepadło w już prawie czteroletniej wojnie domowej na jad, ślinę i świńskie ryje.

A może mądrym, szlachetnym i patriotycznym byłoby brać udział w rytualnych (przepraszam wszystkich wrażliwych) napieprzankach blogowych na tak istotne tematy (czytaj: polityczne wrzuty z okazji kampanii wyborczej) jak głosowanie/niegłosowanie za poprawką wykorzystującą imię bohatera narodowego w celu pałowania konkurencji i reklamowania samego siebie w przedededniu kolejnej elekcji; kolejne wpisy na blogu takiego czy innego Palikowa albo ustawa o zmniejszeniu finansowania dwu (z czterech) partiom politycznym?

Nie powiem, ciągnie wilka do lasu. Czasem palce mnie świerzbią, czasem już siadam do komputera, ale kiedy sobie przypomnę twarze, które się kryją za tymi wszystkimi codziennymi politycznymi sprawami, kiedy sobie przypomnę ich (ludzi, nie twarzy) uczynki i skonfrontuję je z ideałami, o których tak pięknie potrafią od czasu do czasu rozprawiać, wzruszam ramionami, biorę dziecko za rękę i wyprowadzam na spacer. I to mogę Wam wszystkim z czystym sumieniem polecić.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Serwer wita Popisowca

dzień dobry Panu :-)


Szanowny Serwerze

Wielki to dla mnie honor być witanym przez taką elektroniczną doskonałość. :)

Pozdr.


Popisowcze,

wszystko fajnie, tylko co dalej?

Chcesz powiedzieć, że gdy wszyscy sobie zajmiemy pozycję boczną to owo cudo zwane polityką samo się naprawi?

Nie sądzisz, że niesmak to zaledwie wymówka obywatelska?

Uważasz, że jak Ty dasz sobie spokój z politykami, to oni dadzą Ci spokojnie spacerować z dzieckiem?

Rozleniwiłeś się na tej blogowej emigracji, ot co!

;-)


Dalej to jest bojkot wyborów

Spokojnie i leżąc na trawce, opiekając boki lub kiełbaski.

Naszym celem jest 7% frekwencji.

Dlaczego siedem?
Aaaa, to już jest dluższy wywód.


Sergiuszu

A Ty uważasz, że pyszcząc w necie, naprawiamy naszą politykę? Uważasz, że masz/mamy jakikolwiek wpływ na to, co z nami robią wybrańcy narodu? Tym bardziej dziś, gdy zabetonowali sobie sytuację w polityce? Jak myślisz, dlaczego Błąd Statystyczny XXI był za całkowitym zniesieniem dotacji dla partii? Czy widzisz możliwość dowolnej zmiany w bagienku na Wiejskiej?

To nie jest kwestia lenistwa, tylko realnej oceny sytuacji. Dalszy ciąg w poście do Igły.

Pozdr.


Czy naprawiamy?

Nie wiem, ale na pewno nie psujemy. A jezeli, jak juz gdzies wczesniej pisalem, ilus tam osobom otworza sie dzieki temu oczy, to chyba warto?
Bo jesli nie, to co pozostaje?


Popisowcze,

podajesz fałszywą alternatywę, czyli tzw. pyszczenie w necie.
To nie jest ani alternatywa, ani argument typu niedasie w sprawie.
Do tego odpowiadasz mi pytaniami na pytania – sprytnie, ale nie do końca ;-)
A jakaś Twoja odpowiedź poza pytaniami retorycznymi?
Tego się dopraszam, prawda.


Igło

Owszem, jest pewna partia, która marzy o niskiej frekwencji, bo znaczenie jej betonu w takiej sytuacji znacznie rośnie. Tak się składa, że nie podzielam jej nadziei. Na wybory z pewnością pójdę. I pewnie dzieci zabiorę. Twierdzę tylko, że podniecanie się każdą podsuwaną nam przez rozmaitych popaprańców taniochą oznacza pełnienie wobec nich roli tego bezmyślnego, sterowalnego gminu, za jaki nas mają. I to mnie od blogowania nieco odstręcza.

A pierwotne przyczyny mojego zamilknięcia były zupełnie niepolityczne, bo osobiste.

Pozdr.


Sergiuszu

Chcesz prostych, precyzyjnych odpowiedzi – proszę.

Gdy wszyscy sobie zajmiemy pozycję boczną, to będziemy zdrowsi, mniej zaczadzeni codzienną propagandą i bardziej efektywni w momencie pojawienia się kolejnej (po 2005r.) szansy na pozytywne zmiany.

Politycy mają w nosie moją pozycję. Twoją też. Jedyne, czego się boją, to uliczne protesty społeczne i utrata szans wyborczych. Dopóki im te ewentualności nie grożą, mogą robić z nami, co chcą.

Niesmak nie jest wymówką, tylko odczuciem. Zaś bezsilność poczuciem i stanem faktycznym jednocześnie. Doświadczam pierwszego bardzo wyraźnie, z drugiego zdaję sobie sprawę.

Co będzie dalej? Czekanie. Jesteśmy w tym dobrzy. Doczekaliśmy się zniknięcia Kwaśniewskiego, Millera, Oleksego itd. Doczekamy się też jakiejś zmiany stanu obecnego.

Pozdr.


Sergiuszu

Blogi czytywałem przez cały czas nieobecności pisarskiej. Ilekroć na nie wchodziłem, zawsze trafiałem na zniechęcające pyszczenie. Co nie znaczy, że tylko ono w necie występuje. Ale, niestety, bardzo mu szkodzi.

Pozdr.


Każda sitwa

ma żelazny elektorat.
Wszędzie siedzą wściekłe ciotki rewolucji..

Maryle, czy RRK, za jedno.

Najpierw trzeba ich zostawić sobie samym.
Najpierw..


rollingpol

Jeśli ślepo bronimy jednych i ślepo atakujemy drugich, to szkodzimy polityce, utwierdzając uprawiających ją ludzi w słuszności obranej przez nich paskudnej drogi.

Pozdr.


Popisowcze,

uliczne protesty to pewna ostateczność, a i taki żywioł politycy potrafią wykorzystać jako falę, na której da się płynąć. Ale to ostateczność.

Wyrażanie niesmaku oraz całej gamy bieżączkowych odczuć zostawiam właśnie miłośnikom bicia wirtualnej piany, czyli między innymi tym, którzy komentują to co widzą w telewizorze ustnie lub pisemnie (na blogach). Tu widzę zbieżność naszych opinii.

Wyraźnie widać, że to czego potrzebujemy, to konstytucyjne prawo do obywatelskiego nieposłuszeństwa. Umocowany w konstytucji bat, umożliwiający wysadzanie polityków z siodła bierną przemocą. Pisał o tym swego czasu Pan yayco.

Czekanie to nie jest opcja, moim zdaniem.


Igło

Oczywiście, że każda partia ma swój beton. Tyle że obecnie jedna z nich może liczyć nań jedynie, zaś druga cieszy się poparciem rówineż kapryśnego tłumu obserwującego politykę pobieżnie. Stąd pierwszej opłaca się grać na niską frekwencję, drugiej – przeciwnie.

Ja za ten beton robić nie mam zamiaru ani ochoty. Nie zamierzam również pozwalać się podpuszczać betonowi, który kultywuje swą postawę z głupoty, ślepoty lub na polecenie (w sumie wszystko jedno).

Pozdr.


Sergiuszu

A kto niby miałby owo obywatelskie nieposłuszeństwo do konstytucji wprowadzić? O ile sobie przypominam, potrzebna jest do tego grupa ludzi zwana zgromadzeniem narodowym składająca się z polityków, którym najbardziej opłaca się status quo.

Obawiam się, że bez ekstraordynaryjnych okoliczności typu przelanie czary goryczy kroplą rywinowąnie doczekamy się żadnej nowej szansy. Może sprawiam Ci zawód brakiem wiary i malkontenctwem, ale co robić – ułomnym człekiem tylko jestem. I w tej chwili właśnie tak myślę.

Pozdr.


Popisowcze,

mnie tam Twój sceptycyzm wcale nie wadzi, przeciwnie, widzę w nim dobry punkt zaczepienia.

To prawda, że zmiany takiej po dobroci nikt nam nie sprezentuje.

Ty się na tym wniosku zatrzymujesz, inni, w tym ja, uważają natomiast, że wniosek to jest jedynie taki punkt, w którym nie chce nam się dalej myśleć/działać. Tymczasem jak najbardziej da się dalej myśleć i działać.

Pozdrawiam.


Popisowiec

Znam Cię od dawna i wiem żeś stronnikiem establiszmentu III RP upostaciowanej w Platformie, pozującym na obiektywniaka. Sprytnie próbujesz się tu przedstawić jako wyznawca tezy iż wszystko gówno prócz moczu, z subtelnie zawoalowanym wskazaniem na status quo jako wyborem najracjonalniejszym( jeszcze być może nie dla wszystkich dostrzegalnym). W moim oglądzie jesteś lemingiem-janczarem rzekomej postępowości sił Targowicy, niepotrafiącym wydobyć się z dominującej opinii własnego kręgu towarzysko-zarobkowego, zawdzięczającego swą pozycję przemianom polityczno-ustrojowo-biznesowym, skażonym grzechem pierworodnego skurwienia. Nic się nie zmieniłeś i prawdopodobnie już się nie zmienisz(bo im starszy jesteś, tym bardziej bronił będziesz swej życiowej drogi), pozostając zmimikrowanym dysydencko rabem postkomunizmu, mniej wiecej tak jak był nim Passent za komuny i obecnie.

Mimo wszystko pozdrawiam, biedny mentalnie zagubiony człowieczku


Za tego człowieczka przepraszam

Poniosło mnie, ale naprawdę mnie rozczarowałeś, wielu ludzi zdążyło w tym czasie dorosnąć.


Sergiuszu

Myśleć? Oczywiście, że można i trzeba. Potrafisz? Działaj. Kto wie, może mnie przekonasz.

Pozdr.


Gicie

Oj, coś czuję, żeśmy starzy znajomi. :)

Tradycyjnie nie odpowiem Ci w Twoim języku. Tym bardziej, że czas wielkanocny. Życzę Ci wszystkiego dobrego.

Pozdr.


O< jaka miła siurpryza:)

a w ogóle zabawne, Popisowcze drogi, wróciłeś z wewnętrzenj emigracji, by napisać tekst jaka to wewnętrzna emigracja fajna jest:)

Więcej skomentuję za jakie 20 godzin:)
Bo idem spać, no i , wstyd się przyznać, ale tekstu jeszcze nie przeczytałem całego twojego:)


popisowcze

Całe pół roku Cie nie bylo :-)

pozdrowienia przesyłam

PS – Jak tam rodzinka się miewa?

PS2 – a co do meritum, to powiem, że jakoś nie mam zbyt duzysz oczekiwan wzgledem polityków. Staram sie wybrać tych, co mi mniej zaszkodzą, albo mniej będą wkurzać. Do tego nie wierzę, żeby cokolwiek mogło sytuację zmienić. Przynajmniej w jakimś krótszym okresie czasu. Poza tym nie jest ona jakaś strasznie zła.
Mam przemożne wrażenie, że nowi ludzie jakby już zajeli miejsce starych, to by zaczęli dokladnie takim samym głosikiem jak obecne panie i obecni panowie spiewają...


Dziwi mnie niepomiernie

że mądrzy ludzie ( patrz Popisowiec ) nadal wierzą w procedury demokracji.
Nawet wtedy, kiedy wszystko świadczy przeciw nim a co więcej, kiedy wszystkie świadectwa świadczą przeciw procedurom.

Te zostały opanowane przez TOTALISTÓW.

Co ciekawe, zdziwienie wzbudza fakt, że ja proponuję dokładnie, właśnie procedury demokratyczne.
Tyle, że nie te radosne, tym niemniej równie skuteczne i obywatelskie.

Staję w słup.


grzesiu

Cześć. Jak zwykle sprawiasz mi radość pamięcią, obecnością, odezwaniem się i w ogóle. Emigracja jest bardziej koniecznością niż wyborem, ale – faktycznie – ma swoje dobre strony.

A ja prywatę do Ciebie mam. Napisz mi (najlepiej łopatologicznie), jak się te jutuby do tekstu wstawia. Może bym kiedyś coś o muzyce chociaż.

Pozdr.


Popisowcze, ja t6u zaraz się pewnie odniosę krytycznie:)

więc się nie ciesz, tylko musżę cię najpierw prrzeczytać, no.

A youtuby?

Po prostu, po prawej stronie filmiku masz krótki opis, jest tam też takie coś jak URL czyli link, a pod tym jest napis umieść/embed i pod tym znajduje sie kod, który (cały!) kopiujesz i wklejasz czy do komentarza czy do notki, o np. tak

Kod zaczyna się od nawiasu


Jacku Ka

Witaj. Miło znów Cię czytać. Również pozdrawiam.

Z rodzinką wszystko w porządku. Trzyma się zdrowo i w kupie. A jak u Ciebie?

Co do meritum – ja miałem oczekiwania. Duże – z racji idealizmu pomieszanego z maksymalizmem. Rzeczywistość zmusiła mnie do ich zredukowania i tyle.

Z tymi nowymi ludźmi to chyba trafiasz w punkt. 20 lat, wszyscy już byli, a razem z nimi był syf. Woniał różnie, ale zawsze niepięknie.

Pozdr.


Igło

Toż ja piszę, że procedury demokratyczne doprowadziły do dzisiejszej zabetonowanej sytuacji bagiennej, czyli ich wcale nie sławię.

Demokracja to szajs, ale innych szajsów ludzie boją się bardziej, więc wybierają ten.

A jakie to procedury proponujesz? Nie dziw się, że pytam, trochę mnie nie było. Wal śmiało.

Pozdr.


grzesiu

Dzięki za wyjaśnienie. Człowiek niby patrzy, a nie widzi. Imaginuj sobie, że ja nawet wiedziałem, do czego URL służy. Fajnie, będę mógl się zabawić w Grzesia i jakiś zestaw stworzyć.

Krytykuj sobie do woli. Na krytykę latwiej odpowiedzieć niż na pochwałę. :)

Pozdr.


Jak zwykle pukam się w czoło..

to po dzisiejszej wymianie zdań z Referentem.
Mam wrażenie pustki mentalnej.
Okopania się w okopach.
Nie czytania.
Kompletnego, wzajemneho niezrozumienia.

Każden wypisze, wykrzyczy i se idzie….

Tak czytam twoja uwagę:
Pójdę razem z dziećmi głosować radośnie.

Nie wyjaśniasz dlaczego, dla kogo, na kogo, i dlaczeho na tego?
Bo, że radośnie?
To dla mnie brzmi – wybacz- głupio & naiwnie.

I teraz.

Wedle tej samej procedury:
Odmawiam na głosowanie na kogokolwiek.
Przyczyna:
Brak jakichkolwiek programów, argumentów, czyli przyzczynów głosowania, rozróznienia osób, wpisania kandydatów w dobro wspólne.
Wszak głosujemy dlaczegoś?

No to dlaczego?


Igło

1. To “radośnie” jest chyba nieporozumieniem. JWydaje mi się, że o nijakiej radości nie pisałem. Dzieci na wybory prowadzam, by w przyszłości nie należały do grupy ludzi, którzy nawet się nie orientują, co się wokół nich dzieje, kto i jak wpływa na ich życie. Całe lata patrzyłem, jak komuniści wygrywają swoim betonem przy wciąż tej samej 40%-owej frekwencji. I kląłem na 60%.

2. Na kogo zagłosuję? Najprawdopodobniej na wszystkich (pustych kartek wrzucać nie należy, gdyż nie brakuje nieuczciwych w komisjach). Nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni.

3. Najgorsze jest to, że sytuacja jest patowa. Niegłosowanie jest w istocie głosem na PiS (takie są realia), a glosować z czystym sercem i sumieniem nie ma na kogo.

Pozdr.


Co do pkt. 3

To naprawdę nie rozumiem?

Jakiem popisowiec.
Niebyły.

Popatrz chłopie dokoła.
Tu właśnie rozpoczyna sie na necie gra.
Aby radośnie, w otoczeniu dzieci i rodziny, odmówić mandatu wszystkim pacanom..

Wedle najlepszych reguł demokracji.


popisowcze

Ano waniało i wania…
Tylko to jak dla mnie taka permanentna cecha polityki.

A do akcji bojkotu wyborów się nie przyłączę.

Niechodzenie na głosowanie to wybór polityków, którzy mają swoje zdyscyplinowane armie. A tacy z reguły to największe mendy -> najbardziej mnie wkurzają, a to co zrobią może mi niepokojąco dużo namieszać w codziennym życiu.

Na ile można, trzeba im przeszkadzać a już na pewno nie pomagać poprzez wycofanie i jakiś prowadzący do zupełnie odwrotnych od zamierzonych skutków bojkot.

W skrócie można npisać, że politycy są źli. Tylko jak zwykle -> nic nie jest czarno-białe i wśród tych złych są mniej lub bardziej źli. Jakby na to nie patrzeć ja jednak wolę tych mniej złych…

pozdrawiam

PS – a jeśli chodzi o rodzinke, to spoko. Mały pan Ka. jutro, 5 minut po północy kończy 17 m-cy -> łazi, gada, płacze, pyskuje i stawia się rodzicom ;)


A to w nawiązaniu do meritum: ;-)


Hm, w końcu przeczytałem:)

rychło w czas, co?
Ale zgadzam się oczywiście jak zwykle z większością jeśli nie wszystkim.

Acz sprostuję, to co na blogach się dzieje to nawet czasem nie są “napieprzanki”, tylko nudne i do bólu przewidywalne napierdalanki

Ale z drugiej strony moim zdaniem takie osoby, jak ty, nie powinny przestawać pisać, bo mi brakuje takiego głosu rozsądku, który był zawsze domeną twoją czy np. pwilkina.

Ale natykam się na duzo gorsze analizy, acz nie napiszę kogoż autorstwa:)


Igło

Że niby symbolicznie im odmówić? Toż mandaty i tak wezmą. I mogę Ci podać przykładowe wyjaśnienia/uzasadnienia/usprawiedliwienia niskiej frekwencji. Co na tym stracą? Tydzień czy dwa świecenia oczami, a potem cztery lata dietek i żłopania.

Pozdr.


Grzesiu,

w napierdalance, które jak wiesz, uwielbiam, odpisałem ci nieprzewidywalnie jadowicie:) A tu masz, napierdalanka zniknęła!
Przedwczoraj z kolei, wyrychtowałem Eumenesowi sążnisty i smakowity tekst w innym miejscu (w kwestii wstydu) i go zżarło.
Więc najwyższy chyba czas przyjąć pozycję boczną ustaloną, zająć się jutupkami i zgadzać się z głosami rozsądku. Nawet, jeśli nie mówią nic ciekawego.:)

pozdrawki


Oj, Yassa,.

zdarza się, że autorzy usuwają teksty:)

Ten Eumenesowy ledwie zareklamowałeś chciałem przeczytać a nie było, lipa, no.

A mam nadzieję, że jeszcze w napierdalance niejednej będziesz miał okazję mi odpisać złośliwie i jadowicie.

Luknij do Elfrida, gdzie cię pochwaliłem :)
Znaczy tekst twój, no.

I nie zgadzam się na żadną emigrację wewnętrzną yassy, potrzeba mi kogoś, kto mnie wkurza na TXT:)
Znaczy mnie wszyscy wkurzają, ale to inna historia.

P.S. Popisowcze, sorry za te wywody nie na temat, ale to przez yassę:)


Jacku Ka

Wychodzi na to, że myślimy podobnie. Mnie rzeczywistość odstręcza od zaangażowania emocjonalnego w politykę. Tzn. mam taki odruch, ale codzienność go skutecznie wytłumia.

Aktualnie marzę o ujrzeniu na liście nazwiska jakiegoś znanego mi porządnego człowieka, na którego dałoby się bezboleśnie głosować. Ale średnio w to wierzę.

Nie ma to jak rodzina. :) Szczególnie najmłodsza. :):):) Moja skończyła już 20, ale zachowuje się zgodnie z podanym przez Ciebie schematem. W ostatnich dniach odkryła w sobie nowe pokłady energii i żywiołowości. Czuje się tak ważna, że żadnych instrukcji nie uznaje. :):)

Pozdr.


grzesiu

Moje niepisanie wzięło się z przyczyn prywatnych. Rzeczywistość mnie tylko od powrotu odstręcza.

Za to przyjemność zamienienia kilku zdań ze starymi znajomymi działą wręcz przeciwnie, więc może coś się choć minimalnie zmieni.

Pozdr.


No, już się wkopałeś obietnicą tekstu o muzyce

więc nie żadne może tylko na pewno widze ten tekst w przyszłości rychłej tu:)

pzdr


Subskrybuj zawartość