2500 kilometrów...


 

3… 2… 1… Start!

No to jest pierwsza notka. Nie wiem czemu zakładam tego bloga… może po prostu jak kiedyś czuje potrzebę uzewnętrznienia się.
2500 mil to odległość dzieląca mnie od domu. Właściwie od miejsca, w którym urodziłem się i wychowałem… Lubin, ten dolnośląski od miedzi.
Spróbuje w tym miejscu opisać moje spostrzeżenia, stany emocjonalne, tudzież poglądy w oparciu o mój punkt widzenia. Punkt widzenia emigranta zarobkowego. Nie wstydze się i staram się nie oceniać ludzi, którzy mówią, że wstydzić się powinienem. Cóż... stan faktyczny jest jaki jest i nie ma co mówić, że czarne jest białe. Czas pokarze czy kto miał rację.
No nic to może coś konstruktywnego…

images.jpgimages.jpg

Dziś mamy 17 marca czyli Dzień Świętego Patryka. Nie ma co wyjaśniać ważne jest, że to najważniejszy (pierwszy) Irlandzki święty i… tyle. No właśnie. Od kilku dni obserwuje generalną mobilizację Irlandczyków. Mobilizację alkoholowo – zabawową. Girlandy, koniczyna na wagę, znaczki, chorągiewki, lizaki, czapki, kapelusze itp. Wszystko koniecznie zielone plus ewentualnie reszta irlandzkich barw narodowych. Komercja i plastik. Nie oceniam – znak czasów. Co dla jednego komercją dla innego sztuką i tyle.
Jestem w Irlandii już ponad 3 lata i pierwszy raz mam wolne w ten piękny do cna irlandzki dzień. Zastanawiam się co zrobić. Jechać na paradę do centrum Dublina? Upić się? Właściwie tylko te dwie opcje wchodzą w grę. Oczywiście mogę je obie połączyć. Większego wyboru nie ma i chyba nigdy nie było. Irlandczycy to fajny naród tak mało do szczęścia im brakuje. Kufel (przepraszam Pinta) Guinnessa i miejsce co by sobie pokrzyczeć i pośpiewać. Nie to co my… POLACY! Nam potrzeba drugiego dna, męczenników, biedy i brudu. Czegoś złego i generalnie niefajnego. Czegoś co można dać na przykład i powiedzieć: “Ha popatrzcie tego trzeba było byśmy mogli świętować! Widzicie młodzi coś my przeżyli? Doceńcie, bo bez nas tego by nie było!” Może i by nie było, ja tam nie wiem i nie szczególnie mnie to obchodzi. Nie, ja nikogo nie krytykuje. Taka prawda. Naprawdę nie popadam w zachwyt nad Irlandczykami daleki jestem od tego. Właściwie uważam, że to najbardziej fuksiarski naród, który niczego nie docenia i nie szanuje bo dostali dużo za darmo a i tak tego nie umieją wykorzystać. No ale co do świetowania to powodów wiele nie potrzebują ot i sobie świętują. Jutro połowa nie przyjdzie do pracy umierając w domu od nadmiaru spożytego alkoholu. Norma. Właściwie norma copiątkowa.
I tak postanowiłem zostać w domu, nie upijać się. Jutro mam na 7 do pracy. Co zrobić. Jedna rzecz jednak w dniu Świętego Patryka jest napewno pozytywna. Otóż Irlandczycy znów przepuszczą setki Eurodutków całkiem bezsensu. Napędzą koniunkturę na kilka tygodni i zapomnimy na chwilę o wszechobecnej, straszliwej i bezlitosnej recesji.
Na koniec powiem jeszcze tylko: I’m not Irish, don’t kiss me!!!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Witam nowego blogera:-)

No i koniecznie trzeba dodać, że ziomka:-)

Sekcja lubińska rośnie w siłęęęęęęęęęęę!

darmowy hosting obrazków
diablos tequilos


o szet Patryk :)

to proponuję:

...


ciekawe co Shane w tej Japonii pił

sake? :)

no właśnie a jak tam u was jest bo co jakiś czas piszą tu i tam że na zielonej wyspie dość nie lubią Polaków i ich bijają.

koleżanka z robo co tam sieci mówi że jest ok… więc jak?


Wiesz co?

Czy jak Ci podam adres, to prześlesz mi Bulmersa? ;-)


to ja poproszę o

Beamisha


...no więc ja ledwie nieco ponad rok tutaj, ale...

@autor: będzie trochę cierpko, proszę wybaczyć:

Więc siedzi Pan w tej Irlandii już trzy lata… I to wciąż za mało, żeby:

  • dowiedzieć się, że tych nieszczęsnych mil z Dublina do wschodniej granicy będzie ledwie 1500 (~2400 km), do innych miejsc w Polsce odpowiednio mniej.
  • dowiedzieć się czegokolwiek chociaż o historii kraju, w którym Pan gości (“uważam, że to najbardziej fuksiarski naród, który niczego nie docenia i nie szanuje bo dostali dużo za darmo a i tak tego nie umieją wykorzystać” – to jest przykład naprawdę żałosnej ignorancji)
  • dowiedzieć się, jak można spędzić św. Patryka w Dublinie (nie, “jechać na paradę do centrum Dublina? Upić się?” to nie są jedyne opcje)

Dosyć mnie mierzi zaprezentowana przez Pana mieszanka poczucia wyższości i kompleksu niższości, dosyć typowa niestety…

@Docent:

Jak ktoś mieszka w Tallaght, to może i ma większą szansę, że mu twarz obiją. Nie jest to jednak za przyczyną bycia Polakiem, ale za przyczyną mieszkania w Tallaght.

Ja osobiście nie spotkałem się z przypadkiem agresji spowodowanej przez to, że jestem obcokrajowcem, w szczególności, Polakiem.


Odpowiadam i dziękuje

maddog

No i koniecznie trzeba dodać, że ziomka:-)

Sekcja lubińska rośnie w siłęęęęęęęęęęę!

Nie wiem czy się zorientowałeś jak bardzo ziomka. Dzięki za miłe przyjęcie.

docentstopczyk

no właśnie a jak tam u was jest bo co jakiś czas piszą tu i tam że na zielonej wyspie dość nie lubią Polaków i ich bijają.
koleżanka z robo co tam sieci mówi że jest ok… więc jak?

Ze względu na zawód jaki wykonuje spotkałem się w Irlandii ze wszystkim, ale tak szczerze mówiąc to rasistowskie uwagi miałem nieprzyjemność usłyszeć jedynie od pijanych czy tez naćpanych Irlandczyków i dużo tego nie było. Generalnie bardzo pozytywnie. Powiedziałbym nawet po przyjacielsku. Czasem aż się człowiek zastanawia jak to wszystko jest możliwe.

frida.lyngstad

Czy jak Ci podam adres, to prześlesz mi Bulmersa? ;-)

Nie lubię jabłek ;)

miroslaw.baran

@autor: będzie trochę cierpko, proszę wybaczyć:

Więc siedzi Pan w tej Irlandii już trzy lata… I to wciąż za mało, żeby:

  • dowiedzieć się, że tych nieszczęsnych mil z Dublina do wschodniej granicy będzie ledwie 1500 (~2400 km), do innych miejsc w Polsce odpowiednio mniej.
  • dowiedzieć się czegokolwiek chociaż o historii kraju, w którym Pan gości (“uważam, że to najbardziej fuksiarski naród, który niczego nie docenia i nie szanuje bo dostali dużo za darmo a i tak tego nie umieją wykorzystać” – to jest przykład naprawdę żałosnej ignorancji)
  • dowiedzieć się, jak można spędzić św. Patryka w Dublinie (nie, “jechać na paradę do centrum Dublina? Upić się?” to nie są jedyne opcje)

Dosyć mnie mierzi zaprezentowana przez Pana mieszanka poczucia wyższości i kompleksu niższości, dosyć typowa niestety…

@Docent:

Jak ktoś mieszka w Tallaght, to może i ma większą szansę, że mu twarz obiją. Nie jest to jednak za przyczyną bycia Polakiem, ale za przyczyną mieszkania w Tallaght.

Ja osobiście nie spotkałem się z przypadkiem agresji spowodowanej przez to, że jestem obcokrajowcem, w szczególności, Polakiem.

No to się tłumaczę ;) :
Po pierwsze miało być kilometrów (tak se zaokrągliłem) ale właściwie nie wiem dlaczego zmieniłem na mile i później powtórzyłem błąd… Zmienimy

Po drugie:
Historię Irlandii znam dość dobrze i wiem co ten naród przeszedł (nawet w całkiem młodej histori – lata 80-te) i jak mocno przypomina to nasze losy (generalizując). Może dlatego tak dobrze się rozumiemy? Nie ważne. Wiem jak moja wypowiedź zabrzmiała ale miałem na myśli to co dzieje się teraz, to co widzę obecnie. Chodziło mi o młode pokolenie (powiedzmy dwudziestolatków), z którym pracuje, żyje na co dzień. Co do tego zdania nie zmienię.

Po trzecie:
Jak powiedziałem pierwszy raz miałem wolne… ;) . Poważnie rzecz biorąc oczywiście teatry, kina, wystawy, prelekcje… Ilu z Pańskich znajomych na nich było?

Po czwarte:
Cóż jestem typowy… Do bólu.

Dziękuje wszystkim za miłe przyjęcie. Pozdrawiam !!!


Stasio

Szczerze przyznam, że poznałem po psie, tfu, psicy:-))))

Prosiłbym o posłuchanie “Tuff Enuff”. Dzieńkujem bardzo.


No piesio cudny:)

a co do tekstu to się nie znam na Irlandii i nie mam wiele do powiedzenia, więc tylko witam i czekam na kolejne teksty.

Pozdrówka.


Subskrybuj zawartość