Czy Orzechowski to ameba?

Mirosław Orzechowski znowu dał czadu. Ów niezłomny bojownik, który walczył z darwinizmem, nauczycielami-homoseksualistami oraz ostatnio z piłkarzami grających w innych niż polska reprezentacjach, dziś upomniał się o praworządność.

Na swoim blogu Orzechowski skrytykował projekt ustawy o ochronie zwierząt. Pomysł PO się panu byłemu wiceministrowi nie podoba. Bo… zakłada, że za znęcanie się nad zwierzętami grozi dożywotni zakaz posiadania zwierząt.

Orzechowski pisze:

Za smagnięcie konia batem, przepisy w ramach znęcania się nad zwierzętami grozić będą grzywną nawet do 50 tys. zł oraz nową sankcją – dożywotnim zakazem posiadania jakichkolwiek zwierząt! To wszystko dzieje się naprawdę. I to w Polsce, gdzie inna dama z PO – minister zdrowia (sic!) szukała szpitala, w którym zabite zostało nienarodzone dziecko w łonie 14-letniej Agaty. I nikt jej za to nie wybatożył, ani nie skuł łańcuchami.
Można powiedzieć: jaki dwór, takie damy, a jakie damy – takie obyczaje.

Zaraz… co ma święta Agata od aborcji do dręczenia zwierzęcia?

Ten rząd jest do niczego, ale chociaż jedna ustawa ich autorstwa ma ręce i nogi. Ale były wiceminister Orzechowski zniża się do poziomu ameby (sorry, respect dla ameb!!). Dla niego nie istnieje ewolucja. Dla niego homoseksualizm dyskwalifikuje pracownika. Dla niego bandyta, który zatłucze zwierzaka może sobie chodzić wolno. I jeszcze podlewa to sosem świętej Agaty.

Szczyty hipokryzji.

Panu byłemu wiceministrowi edukacji narodowej Orzechowskiemu polecamy lekturę pism św. Franciszka.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Fajne powiedzenie czytałem

“dziewczyna może się wyprowadzić ze wsi – ale wieś z dziewczyny – nigdy”

czyli trawestując delikatnie: burak wraca w najmniej spodziewnym momencie, ale wraca, ONI zawsze wracają

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Tatarstanie

Ta propozycja ustawy może i ma “ręce i nogi” tyle tylko, że w praktyce i tak będzie kolejnym martwym prawem. Obecna ustawa jest martwa. Zasądzane kary grzywny są symboliczne a wyroki ograniczenia/pozbawienia wolności wymierzane w tzw. “zawiasach”. Ale może się mylę...

A Orzechowski? A kto by się jego urojeniami przejmował?


Ja bym tego całego Orzechowskiego

sam chętnie i własnoręcznie wybatożył.

Ale po zastanowieniu, tylko splunął.


>Magia

no właśnie… nie tak dawno kilku zwyrodniałych gówniarzy spaliło żywcem szczeniaka. sąd ich wypuścił twierdząc, że … nie są zdemoralizowani.

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Docencie

Właśnie o tym mówię. Pamiętasz czym się skończył proces “zabójców niedźwiadka”?
Symboliczną grzywną i “zawiasami”.

I nie wiem czym to tłumaczyć, poza tym, że do niektórych łbów nie trafia nic poza tym, że “człowiek jest koroną stworzenia”. Ergo wydaje im się, że mogą do woli i bezkarnie zabijać w dowolnie wybrany sposób wszystko, co niby stoi niżej w tej hierarchii.

Brzydzę się tymi… (wstawić właściwe)


kiedyśdobrze tu znany "biały człowiek"

przyznał się, że zatłukł koziołka bo mu drzewko podgryzał. potem upierał się, że go “upolował”. musi ten koziołek był lewakiem …

korona stworzenia ..

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Docencie

Już mi się prawie udało zapomnieć o tej historii z koziołkiem…

Ja mam tylko nadzieję, że to nieprawda… Przecież mógł skłamać? Żartować???

To nie jest możliwe… Nie mogło wydarzyć się naprawdę.

Albo ja już kompletnie obłąkana jestem, co w końcu jest możliwe.


Pani Gretchen,

czy to aby nie jest tak, że jak Pani w sobie nutę życzliwości dla kogoś odnajdzie, to potem wszystko stara się tłumaczyć na jego korzyść?

Choć z drugiej strony może mieć Pani rację. Kiedyś jeden prawicowy (wedle własnego mniemania) bloger chwalił się, że podrapał komuś gwoździem samochód. Może być, że Pani pupil napisał tę samą historię jeszcze raz, tylko w bardziej znajomych sobie pozamiejskich realiach.

Ale pieniędzy bym na to nie stawiał.

Pozdrawiam


"Przecież mógł skłamać? Żartować???"

taaa jasne … grzech by miał przecież to katolik, a katolicyzm nie jest dla mięczaków … dla mnie to zwykłe bydlę ... tyle

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Pani Magio,

z tym martwym prawem to nie jest tak do końca, choć oczywiście w ocenie status quo ma Pani rację stuprocentową.

Natomiast z rozmaitych badan wynika, że prawo oficjalne (głownie to państwowe), w pewnej perspektywie wpływa na budowanie norm moralnych i obyczajowych, mających jednaką treść i adresatów (choć różniących się sankcją). W tym sensie można mówić o wychowawczej roli prawa. Tyle tylko, że na pewne rzeczy trzeba lat i na pewno prawo nie powinno być jedynym czynnikiem, mającym przebudować tutejsze wyobrażenia o tym, jak należy traktować zwierzęta.

Pozdrawiam


Panie Yayco

Coś może w tym być co Pan pisze, ale jaki pupil na litość?

To jest zapewne moja osobliwa reakcja na sytuację, która w mojej (ograniczonej głowie) się nie mieści. I tyle.

Pupil – też Pan wymyślił...


Docencie

Napisałam tak bo mi się to w głowie nie mieści. I zupełnie poważnie Ci powiem, że jak ktoś tak głośno mówi o swoim wyznaniu, a ja mniej więcej wiem o co w założeniach owego wyznania chodzi, to mi się to nie składa.

Ale mnie to się mało co składa, bo ja dość zasupłana jestem a jak się jest zbiorem supełków to się nie składa, nie?

Jedyny argument za tym, żeby krzyczeć w sieci o tym jak się kogoś zabiło… nie wiem… może ja nie umiem sobie tego wyjaśnić inaczej niż prowokacją?


Pani Gretchen,

uczyła się Pani kiedyś o socjogramach?

Uczyła się Pani. Zapewniam.

Tak sobie (więc) myślę, że jakby narysować Tekstowiskowy socjogram, to bym się jakoś mógł z tego określenia wytłumaczyć.

Ale jak nie, to nie. Nie nalegam.

Pozdrawiam już raczej


Panie Yayco Szanowny

Nie będę nawet z Panem polemizować w kwestii badań nad prawem i jego rolą, bo nie mam do tego najmniejszych kompetencji.

Natomiast, obserwując rzeczywistość, śmiem twierdzić, że zanim to nowe (o ile zostanie wprowadzone) prawo zostanie w ogólności przyjęte jako norma moralna i obyczajowa, jeszcze tysiące psów, kotów, koni i innych udomowionych (ale nie tylko) zwierząt zostanie bestialsko zakatowanych przez zwyrodnialców, którzy mienią się być “koroną stworzenia” i nic zdrożnego w swoim zachowaniu nie widzą. I nie zobaczą, dopóki ktoś nie wymierzy komuś dotkliwej kary, która stanie się precedensem. (Wiem, że orzeczenia polskich sądów na precedensach się nie opierają. Może powinnam napisać: będą zaczynem zmian. Nie wiem.)

Pozdrawiam smutnie…


Panie Yayco

Socjogram…. socjogram…. coś było!

Nie wymagam by się Pan tłumaczył. To moja jest przypadłość zwięźle przez Pana opisana i uzupełniona przeze mnie.

Chyba się nad sobą użalę w końcu.

Pozdrawiam zdecydowanie


Pani Magio,

oczywiście ma Pani rację. Wyroki są śmieszne. Czarna liczba (niezgłoszone przestępstwa) i szara liczba (niewykryci sprawcy, zaniechane postępowania itp.) są ogromne.

I tak jest zawsze, gdy prawo idzie wbrew kulturowemu nawyknieniu. Podobnie, proszę wybaczyć porównanie, jak z karaniem za jazdę po pijanemu.

Ale to nie jest argument przeciwko literze prawa.

I jeszcze dodam, e nawet jeśli jeszcze wiele zwierząt zginie, to może lepiej, że takie prawo powstaje już teraz.

To że nie da się oktrojować zniesienia zła, nie znaczy że nie można dążyć do jego penalizacji. Czy coś.

Pozdrawiam


Pani Gretchen,

a po co się użalając nad sobą?

Mam wrażenie, że współczuć trzeba komu innemu.

Pozdrawiam adekwatnie


Panie Yayco

A kto się nade mną użali jak ja sama nad sobą nie?
Aha… zaraz… to nie ten wątek…

Panie Yayco, tak na serio, ma Pan rację...

Skąd się to bierze w ludziach? No skąd?

Pozdrawiam w zamyśleniu


Ja to zawsze lubię na przykładach

To będzie można np kurę na pieńku zdekapitować?
Wedle tego prawa.
Czy to już pod paragraf podpadnie?

Wiem, że prawo nie działa wstecz, więc śpię spokojnie.
Choć codziennie pare robali rozdepczę.
Czasem celowo.

No i te trzmiele mnie rajcują, co one tak naprawdę w tym piachu mają.

A koziołek?
I owszem, spożyłem pare razy, tak samo jak i bażantów , zajęcy, dzików, kuropatw.

I jest prawdą, że koziołki młode drzewka spałują.
I, że się je strzela.

Sam nie strzeliłem, ale próbowałem.
I dzika też.


Panie Igło

Kij w mrowisko?


Pani Gretchen,

ja mam swoją koncepcję chałupniczą, że wiekszość głupoty się bierze z niemyślenia.

Pozdrawiam


Panie Yayco

No ja właśnie w związku z tą śmieszną penalizacją w oparciu o prawo już uchwalone…
W obecnym kodeksie są kary do kilku tysięcy zł grzywny i do dwóch lat pozbawienia wolności. I co? I psińco… jak mawiał ten, no…

Nikt się katowanymi zwierzętami nie przejmuje. Nikt kar w najwyższym wymiarze nie daje. Klasycznym usprawiedliwieniem jest “niska społecznie szkodliwość czynu” (tak na marginesie – autora tego powiedzonka kazałabym włóczyć końmi po majdanie; to dopiero kretyn był!).

I w takiej sytuacji Pan mówi, że wzrost penalizacji może być (po latach) jakąś nadzieją na zmianę na lepsze. W normach moralnych i obyczajowości.

No kurcze, chciałabym Panu uwierzyć. Ale jakoś nie mogę. I przykro mi tym bardziej.


Pani Magio,

to ja mam proste pytanie: czy Pani woli ustawę, która jest źle (wedle Pani i moich ocen) stosowana, czy tez kompletną samowolę, opartą o brak jakiejkolwiek ustawy?

Bo taki jest wybór, proszę Pani. Przynajmniej na razie.

Reszta jest chciejstwem. Przyznam, że ja wolę swoje chciejstwo opierać na prawie, które może być sensownie (moim zdaniem) stosowane.

Ale to może dlatego, że ja już jestem za stary na rewolucje. I niechętny takowym, co do zasady.

A Pani?

Pozdrawiam realistycznie


Panie Yayco

Ale my mamy prawo. Prawo, które mało kto i tylko w znikomym wymiarze egzekwuje.

Przyznam, że teraz nie rozumiem o co Panu może chodzić...


Chodzi mi o to, Pani Magio,

że nie bardzo z Pani wywodów zrozumiałem, czy Pani tej nowej ustawy chce, czy nie.

Przyznam, że ja jej nie czytałem, bo jako alergiczny pod zwierzęta nie podlegam, ale zakładam, że może być lepsza (to w sumie nietrudne jest).

Bo ja myślę tak,że jak sądy mogą źle stosować nową lepszą ustawę, to to jest jednak postęp wobec złego stosowania gorszej, dawnej ustawy.

Ale mogę się mylić. Więc jeśli Pani tę nową ustawę zna, to proszę o opinię, czy warta jest ona strzępienia pióra, czy też wcale.

Pozdrawiam starannie


Panie Yayco

Wiem tyle co nic. To znaczy tylko ogólne założenia. Między innymi takie, że człowiek uznany winnym znęcania nad zwierzęciem ma mieć dożywotni zakaz posiadania tegoż. Ale czy nad innym będzie się znęcał?
Zresztą, proszę:
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article203384/PO_zabierze_zwierzeta_dr...

Same ogólniki, jak Pan widzi. A diabeł zawsze tkwi w szczegółach.

Odnośnie obowiązującej ustawy i prawa karnego do tejże… Nie myśli Pan, że po prostu nawet sędziowie nie dojrzeli do przestrzegania określonych norm moralnych i obyczajowych w tym względzie? A jeśli oni nie widzą zła, tylko “niską społecznie szkodliwość czynu”, to może zaostrzanie prawa nic nie da…

Sama nie wiem.

Pozdrawiam się z Panem dobranocnie…


Oczywiście, że sędziowie

są właśnie tacy jak Pani pisze. A jacy mieli by być?

Oni nie są z kosmosu, tylko z Burakowa (ok, jestem niesprawiedliwy i niniejszym przepraszam większość moich znajomych sędziów, z wyjątekiem jednego z Trybunału, którego nie przepraszam, bo nie).

Ale to się zmienia. Kiedy kilka lat temu mój kolega z Lublina pisał habilitację z praw zwierząt, to się wszyscy podśmiewali.

Dziś się podśmiewają z tych, którzy piszą o prawach roślin.

To jest zmiana.

Ta zmiana najpierw nastąpi. Zrazu jako moda, ale to nic złego. Dzięki temu będzie postępować szerzej i szybciej.

Dziś polemiki budzi prawo do bicia dzieci. Na bicie zwierząt jest jeszcze za wcześnie. Ale to tylko kwestia czasu.

Pozdrawiam tonizująco


Subskrybuj zawartość