Twoim głównym zarzutem wobec Gontarczyka jest to, że jakoby w swoim krytycznym tekście stosuje podobne chwyty erystyczne jak Gross, tymczasem ilość zastosowanych przez ciebie sofizmatów i kompletnie nieuprawnionych opinii skłania mnie do twierdzenia, że – jak to ładnie ujął Stach, modelowy przedstawiciel “sekty Grossa” – jesteś typowym zwolennikiem pisania pod a priori założoną tezę. Nietrudno zauwazyć, że twoje nastawienie do Gontarczyka – poprzez jego stanowisko w IPN-ie – nacechowane jest ledwie skrywana pogardą i lekceważeniem, nie od dziś przeciez wiadomo, jakie jest twoje zdanie o samym Instytucie i ludziach go tworzących. Stanowisz dobrany tandem ze Stachem.
Dziwnym trafem autorytetam dla ciebie jest (co ledwie skrywasz we fragmencie o działąniach prokuratury w sprawie Jedwabnego) prof. Rzepliński – rozumiem to – ale jako ledwie co odrosły od ziemi absolwent prawa powinienes wiedzieć, że Gontarczyk nie dezawuował wiedzy stricte prawniczej, odnoszącej się do procedury procesowej, tylko warstwę historiograficzną. Choć z drugiej strony jestem w stanie zrozumieć twoje przekonanie, że jako prawnik równiez na historii Rzepliński, znany i waleczny bojownik o prawa bandziorów, zna się lepiej od byle ipeenowego “historyka”. Wszak – jak powiedział mój kolega prawnik – jestescie elitą i najwyżej wykwalifikowaną grupą zawodową...
W każdym razie – dość zabawnie czyta mi się tekst człowieka, który co prawda posiada wiedzę w temacie, o którym pisze, jednak zupełnie lekceważąco dla prawdy i faktów stosuje sofizmaty w celu udowodnienia swoich tez. I wszystko jakoby w celu bezstronnej oceny tekstu innego autora (PG)...
Bezstronność ta jest szczególnie widoczna w ośmieszającym lekceważeniu oczywistych i ORDYNARNYCH manipulacji, jakie stosuje Gross.
Przecież właściwie zdanie o Grossie-historyku i Grossie-naukowcu można wyrobić sobie li tylko na JEDNYM przykładzie oszustwa w “Strachu”, czyli przytoczonego przez Gontarczyka fragmentu:
(...) Z publikacji, z których Gross korzysta, często robi przedziwne wycinanki. Na przykład na stronie 228 „Strachu” cytuje opublikowany w książce „Żydzi i Polacy pod okupacją niemiecką 1939 – 1945. Studia i materiały” fragment artykułu Dariusza Libionki: „Od początku niemieckiej okupacji rzeczywistość na ziemiach polskich postrzegano w kategoriach etnicznych. (…) Chociaż zbrodnie przeciwko Żydom polskim w 1942 roku przybrały monstrualną skalę, ZWZ-AK nie podjęła ograniczonej nawet akcji zbrojnej w ich obronie. (…) Za charakterystyczną cechę oficjalnych oświadczeń polskiego podziemia wydawanych w dniach „wielkiej akcji” w getcie warszawskim uważam – pisze Libionka – brak nawiązań do tego, że mordowani Żydzi są obywatelami Rzeczypospolitej”.
Tekst ten w oryginalne wygląda następująco: „Chociaż zbrodnie przeciwko Żydom polskim w 1942 roku przybrały monstrualną skalę, ZWZ-AK nie podjęła ograniczonej nawet akcji zbrojnej w ich obronie. Złożyło się na to wiele przyczyn. Przede wszystkim Polskie Państwo Podziemne nie dysponowało środkami do przeprowadzenia jakichkolwiek skutecznych działań mogących powstrzymać Niemców. (…) Jak słusznie pisze Krystyna Kersten: „wojna, wyostrzając i wynosząc na powierzchnię podziały narodowe, nadała specyficzny kształt świadomości narodowej. Poprzez sytuację zagrożenia naród stawał się powszechnie dominującą kategorią myślenia, podstawową więzią. głównym przedmiotem działania. Rozdarcie społeczeństwa II Rzeczypospolitej po szwach narodowych stało się faktem”. Od początku niemieckiej okupacji rzeczywistość na ziemiach polskich postrzegano w kategoriach etnicznych. (…) Nawet dla osób dalekich od antysemityzmu „obcość” Żydów nie ulegała wątpliwości. Napiętnowanie Żydów za sprawą nazistowskiego ustawodawstwa, zamknięcie ich w gettach, a przede wszystkim przez to fizyczne wykluczenie ich ze społeczeństwa, wśród którego żyli, pogłębiło jeszcze ich alienację. (…) Za charakterystyczną cechę…” (str. 52 – 54).
Libionka pisze o problemach, zjawiskach i ich uwarunkowaniach. Gross powycinał i posklejał potrzebne mu zdania, zniekształcając prawdziwy sens słów autora. I tak stworzył kolejny dowód antysemityzmu polskiego podziemia. Całość skomentował następująco: „Rozróżnienie rasowe wprowadzone przez hitlerowskie władze okupacyjne zostało odzwierciedlone w realiach Polski Podziemnej”.
Powyższy przykład jest absolutnie wystarczającym, by Gross w środowisku historyków, publicystów i samych czytelników wylądował na śmietniku. Jego zerowa wiarygodność sytuuje go pomiędzy tuzami rodzaju Leszka Bubla, tyle że semickiej prowiniencji.
Tymczasem w twojej notce gładko przechodzisz do porządku dziennego nad kompletnie dyskwalifikującymi Grossa oszustwami, by w następnym wersie “zniszczyć miażdżącym kontrargumentem” argument Gontarczyka. Czym innym jest fragment?:
“Owszem Gross, się myli, manipuluje, przyjmuje krzywdząco subiektywną optykę, jest głuchy na polskie racje, w tym te o ogromnej nadreprezentacji Żydów w UB, czy o realiach historycznych nacjonalizacji. Ale przykłady owych częstych manipulacji de facto wyglądają nad wyraz skromnie.”
Słowo-klucz – “owszem”. Przecież w króciutkim w porównianiu z paszkwilem Grossa tekście Gontarczyka wynaleźć można całkowicie WYSTARCZAJĄCE kilka przykładów zamierzonej i cynicznej manipulacji Profesora Grossa, ale cóż... ich liczba jest nad wyraz skromna, bo liczy się ilość, nie jakość...
Gdyby powszechnie strosować w nauce ta miarę, to fizykom NIEPOTRZEBNA byłaby dokładnośc obliczeń większa niż do dwóch zer po przecinku. A każda książka historyczna mogłaby zawierać dziesiątki baboli, bo przecież w takiej masie faktów te kilka pomyłek i manipulacji się zgubi…
Skrajną nieucziwością z twej strony jest oczekiwanie, że Gontarczyk rozprawi się z wszystkimi, a przynajmniej większością kłamst i manipulacji Grossa a także LEKCEWAŻNIE wagi grossowego “Strachu”.
Doskonale wiesz, ze jego książki SĄ CZYTANE CHĘTNIE na Zachodzie, szczególnie w Stanach, i że stanowią one ważna pozycję w debacie nt. antysemityzmu Polaków. To, że u nas Gross wzbudza tylko złość nie oznacza, ze do tej piramidalnej sterty bzdur, jakie się o Holokauście, Polakach czy Polsce pisze i mówi w USA czy Izraelu nie jest dokładana kolejna porcja powiedzmy sobie szczerze kurewskich kłamstw Grossa.
Za chwilę się okaże, że Niemcy niczego nie robili w Polsce po 1939 tylko chronili Żydów przed Polakami!!!
Jeśli uważasz że uprawiam demagogię to zainteresuj się tematem (Google), co mówi się młodziezy izraelskiej przed przyjazdem do Polski. NIEUPOKARZA CIĘ TO!? Nie upokarza cię, że ci młodzi ludzie słyszą brednie o zagrożeniach ze strony bojówek polskich antysemitów od swoich wychowawców, rodzin, ochroniarzy?
Rozumiem, że nie? Bo przecież raz na jakiś czas jakis pojeb napisze na trasie Marszu Żywych na murze “Żydy do gazu”...
Wiedz tylko, że czy tego chcesz czy nie – mówiąc po polsku znajdujesz się w tym samym worze z napisem Polaczek-antysemita z dziada-pradziada.
Ad fragment z Libionki – kolejny fałsz. Gdyby Gontarczyk zdecydował się na kompleksową polemike z Grossem, mógłby sobie pozwolić na przytaczanie i udowadnianie tych wielu “wycinanek”, jakich dokonał Gross. I zapewne ktoś kiedyś to zrobi, ale wtedy i Wyborcza, i Polityka, i tobie podobni bedziecie siedzieć cicho jak mysz pod miotłą. Po prostu zgodnie z tradycją ZAMILCZYCIE temat. Nie potrafiąc znaleźć punktu zaczepienia – jako zarzut stawiasz to, ze podano tylko jeden przykład manipulacji Grossa! (sic!) Albo udajesz, albo celowo o droge pytasz – tekst PG ukazał sie w RZEPIE, gazecie żądzącej się taki “bzdurami” jak wierszówka, kolumny, ilość znaków, akapitów etc.
Przeciez to absurd. Krótki tekst, w pobiezny sposób zatrzymujacy się nad najbardziej żałosnymi przykładami indolencji i złej woli Grossa chcesz OBALAĆ za pomoca argumentu, ze zawiera ZBYT malo tresci (tu: dowodów i kontrargumentów).
Czyli, jadąc przypowiescią – gdy znajdziesz w torebce swej Pani jedną obcą, zużytą prezerwatywę, to poczekasz na dziesięć innych by przyjąć za pewnik fakt zdrady?
Szkoda gadać.
Nigdy nie dowiem się, kim naprawdę jesteś, ale zastanawia mnie, czy dożyje kiedyś dnia, w którym spotkam się z twej strony choćby z odrobiną obiektywizmu.
Oczywiście w swoim przekonaniu WSZYSTKO co piszesz jest pisane z pozycji uczciwego i obiektywnego obserwatora. Każdy z nas tak ma! Ja też!
Obserwując twoje opinie od długiego już czasu po prostu zastanawiam się, CO MUSIAŁBY napisac taki Gross, żebyś stanowczo zareagował sprzeciwem? Choć z drugiej strony jestes przedstawicielem tej lepszej, postepowej części społeczeństwa, zaczytanej w Żakowskim, Parandowskiej, Beylinie i Kurskim, co w oczywisty sposób determinuje twoj ogląd świata, nawet jeśli faktycznie nie jesteś miłośnikiem samego Żakowskiego.
Mam wrażenie, ze tego nie doczekam. Po prostu różnice światopoglądowe między tobą a większościa twoich oponentów sa zbyt głębokie i nie do pogodzenia.
Gdyby nawet wystosowana została deklaracja Komisji Europejskiej o V rozbiorze tego nieszczęsnego kraju – ty w Salonie czy tutaj walnąłbyś tekst z wszech miar słuszny i udowadniający, że ci faszystowscy kato-idioci z pistoletami kryjący się po lasach i czyhający na oddziały Euro-armii to niebezpieczni terroryści…
Czy naprawdę dla ciebie bycie Polakiem to taki obciach? Przywiązanie do symboli narodowych, historii i tradycji to objaw endeckiego zacofania?
Czy naprawdę bycie wypranym z tożsamości “europejczykiem” jest aż tyle warte? Czy rozpuszczenie się w pseudobraterskim tyglu i to, ze ktoś cię poklepie po plecach za porzucenie “wstecznego”, “prostackiego” przywiazania do swej narodowości ma aż taką wartość? Należysz do środowiska, które prześciga się w szczurzym pędzie do nowoczesności, zafascynowane Europą, jakby nie wystarczyło tylko to, że znika kontrola graniczna, nie ma ceł i przeszkód w prowadzeniu interesów.
Pytam cie o to nie jako Polak-katolik, tylko jak zdystansowany wobec prymitywnego, ludycznego, polskiego i zaściankowego patriotyzmu Ślązak.
@ GM
Twoim głównym zarzutem wobec Gontarczyka jest to, że jakoby w swoim krytycznym tekście stosuje podobne chwyty erystyczne jak Gross, tymczasem ilość zastosowanych przez ciebie sofizmatów i kompletnie nieuprawnionych opinii skłania mnie do twierdzenia, że – jak to ładnie ujął Stach, modelowy przedstawiciel “sekty Grossa” – jesteś typowym zwolennikiem pisania pod a priori założoną tezę. Nietrudno zauwazyć, że twoje nastawienie do Gontarczyka – poprzez jego stanowisko w IPN-ie – nacechowane jest ledwie skrywana pogardą i lekceważeniem, nie od dziś przeciez wiadomo, jakie jest twoje zdanie o samym Instytucie i ludziach go tworzących. Stanowisz dobrany tandem ze Stachem.
Dziwnym trafem autorytetam dla ciebie jest (co ledwie skrywasz we fragmencie o działąniach prokuratury w sprawie Jedwabnego) prof. Rzepliński – rozumiem to – ale jako ledwie co odrosły od ziemi absolwent prawa powinienes wiedzieć, że Gontarczyk nie dezawuował wiedzy stricte prawniczej, odnoszącej się do procedury procesowej, tylko warstwę historiograficzną. Choć z drugiej strony jestem w stanie zrozumieć twoje przekonanie, że jako prawnik równiez na historii Rzepliński, znany i waleczny bojownik o prawa bandziorów, zna się lepiej od byle ipeenowego “historyka”. Wszak – jak powiedział mój kolega prawnik – jestescie elitą i najwyżej wykwalifikowaną grupą zawodową...
W każdym razie – dość zabawnie czyta mi się tekst człowieka, który co prawda posiada wiedzę w temacie, o którym pisze, jednak zupełnie lekceważąco dla prawdy i faktów stosuje sofizmaty w celu udowodnienia swoich tez. I wszystko jakoby w celu bezstronnej oceny tekstu innego autora (PG)...
Bezstronność ta jest szczególnie widoczna w ośmieszającym lekceważeniu oczywistych i ORDYNARNYCH manipulacji, jakie stosuje Gross.
Przecież właściwie zdanie o Grossie-historyku i Grossie-naukowcu można wyrobić sobie li tylko na JEDNYM przykładzie oszustwa w “Strachu”, czyli przytoczonego przez Gontarczyka fragmentu:
- – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - –
(...) Z publikacji, z których Gross korzysta, często robi przedziwne wycinanki. Na przykład na stronie 228 „Strachu” cytuje opublikowany w książce „Żydzi i Polacy pod okupacją niemiecką 1939 – 1945. Studia i materiały” fragment artykułu Dariusza Libionki: „Od początku niemieckiej okupacji rzeczywistość na ziemiach polskich postrzegano w kategoriach etnicznych. (…) Chociaż zbrodnie przeciwko Żydom polskim w 1942 roku przybrały monstrualną skalę, ZWZ-AK nie podjęła ograniczonej nawet akcji zbrojnej w ich obronie. (…) Za charakterystyczną cechę oficjalnych oświadczeń polskiego podziemia wydawanych w dniach „wielkiej akcji” w getcie warszawskim uważam – pisze Libionka – brak nawiązań do tego, że mordowani Żydzi są obywatelami Rzeczypospolitej”.
Tekst ten w oryginalne wygląda następująco: „Chociaż zbrodnie przeciwko Żydom polskim w 1942 roku przybrały monstrualną skalę, ZWZ-AK nie podjęła ograniczonej nawet akcji zbrojnej w ich obronie. Złożyło się na to wiele przyczyn. Przede wszystkim Polskie Państwo Podziemne nie dysponowało środkami do przeprowadzenia jakichkolwiek skutecznych działań mogących powstrzymać Niemców. (…) Jak słusznie pisze Krystyna Kersten: „wojna, wyostrzając i wynosząc na powierzchnię podziały narodowe, nadała specyficzny kształt świadomości narodowej. Poprzez sytuację zagrożenia naród stawał się powszechnie dominującą kategorią myślenia, podstawową więzią. głównym przedmiotem działania. Rozdarcie społeczeństwa II Rzeczypospolitej po szwach narodowych stało się faktem”. Od początku niemieckiej okupacji rzeczywistość na ziemiach polskich postrzegano w kategoriach etnicznych. (…) Nawet dla osób dalekich od antysemityzmu „obcość” Żydów nie ulegała wątpliwości. Napiętnowanie Żydów za sprawą nazistowskiego ustawodawstwa, zamknięcie ich w gettach, a przede wszystkim przez to fizyczne wykluczenie ich ze społeczeństwa, wśród którego żyli, pogłębiło jeszcze ich alienację. (…) Za charakterystyczną cechę…” (str. 52 – 54).
Libionka pisze o problemach, zjawiskach i ich uwarunkowaniach. Gross powycinał i posklejał potrzebne mu zdania, zniekształcając prawdziwy sens słów autora. I tak stworzył kolejny dowód antysemityzmu polskiego podziemia. Całość skomentował następująco: „Rozróżnienie rasowe wprowadzone przez hitlerowskie władze okupacyjne zostało odzwierciedlone w realiach Polski Podziemnej”.
- – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - – - –
Tyle Gontarczyk.
Powyższy przykład jest absolutnie wystarczającym, by Gross w środowisku historyków, publicystów i samych czytelników wylądował na śmietniku. Jego zerowa wiarygodność sytuuje go pomiędzy tuzami rodzaju Leszka Bubla, tyle że semickiej prowiniencji.
Tymczasem w twojej notce gładko przechodzisz do porządku dziennego nad kompletnie dyskwalifikującymi Grossa oszustwami, by w następnym wersie “zniszczyć miażdżącym kontrargumentem” argument Gontarczyka. Czym innym jest fragment?:
“Owszem Gross, się myli, manipuluje, przyjmuje krzywdząco subiektywną optykę, jest głuchy na polskie racje, w tym te o ogromnej nadreprezentacji Żydów w UB, czy o realiach historycznych nacjonalizacji. Ale przykłady owych częstych manipulacji de facto wyglądają nad wyraz skromnie.”
Słowo-klucz – “owszem”. Przecież w króciutkim w porównianiu z paszkwilem Grossa tekście Gontarczyka wynaleźć można całkowicie WYSTARCZAJĄCE kilka przykładów zamierzonej i cynicznej manipulacji Profesora Grossa, ale cóż... ich liczba jest nad wyraz skromna, bo liczy się ilość, nie jakość...
Gdyby powszechnie strosować w nauce ta miarę, to fizykom NIEPOTRZEBNA byłaby dokładnośc obliczeń większa niż do dwóch zer po przecinku. A każda książka historyczna mogłaby zawierać dziesiątki baboli, bo przecież w takiej masie faktów te kilka pomyłek i manipulacji się zgubi…
Skrajną nieucziwością z twej strony jest oczekiwanie, że Gontarczyk rozprawi się z wszystkimi, a przynajmniej większością kłamst i manipulacji Grossa a także LEKCEWAŻNIE wagi grossowego “Strachu”.
Doskonale wiesz, ze jego książki SĄ CZYTANE CHĘTNIE na Zachodzie, szczególnie w Stanach, i że stanowią one ważna pozycję w debacie nt. antysemityzmu Polaków. To, że u nas Gross wzbudza tylko złość nie oznacza, ze do tej piramidalnej sterty bzdur, jakie się o Holokauście, Polakach czy Polsce pisze i mówi w USA czy Izraelu nie jest dokładana kolejna porcja powiedzmy sobie szczerze kurewskich kłamstw Grossa.
Za chwilę się okaże, że Niemcy niczego nie robili w Polsce po 1939 tylko chronili Żydów przed Polakami!!!
Jeśli uważasz że uprawiam demagogię to zainteresuj się tematem (Google), co mówi się młodziezy izraelskiej przed przyjazdem do Polski. NIE UPOKARZA CIĘ TO!? Nie upokarza cię, że ci młodzi ludzie słyszą brednie o zagrożeniach ze strony bojówek polskich antysemitów od swoich wychowawców, rodzin, ochroniarzy?
Rozumiem, że nie? Bo przecież raz na jakiś czas jakis pojeb napisze na trasie Marszu Żywych na murze “Żydy do gazu”...
Wiedz tylko, że czy tego chcesz czy nie – mówiąc po polsku znajdujesz się w tym samym worze z napisem Polaczek-antysemita z dziada-pradziada.
Ad fragment z Libionki – kolejny fałsz. Gdyby Gontarczyk zdecydował się na kompleksową polemike z Grossem, mógłby sobie pozwolić na przytaczanie i udowadnianie tych wielu “wycinanek”, jakich dokonał Gross. I zapewne ktoś kiedyś to zrobi, ale wtedy i Wyborcza, i Polityka, i tobie podobni bedziecie siedzieć cicho jak mysz pod miotłą. Po prostu zgodnie z tradycją ZAMILCZYCIE temat. Nie potrafiąc znaleźć punktu zaczepienia – jako zarzut stawiasz to, ze podano tylko jeden przykład manipulacji Grossa! (sic!) Albo udajesz, albo celowo o droge pytasz – tekst PG ukazał sie w RZEPIE, gazecie żądzącej się taki “bzdurami” jak wierszówka, kolumny, ilość znaków, akapitów etc.
Przeciez to absurd. Krótki tekst, w pobiezny sposób zatrzymujacy się nad najbardziej żałosnymi przykładami indolencji i złej woli Grossa chcesz OBALAĆ za pomoca argumentu, ze zawiera ZBYT malo tresci (tu: dowodów i kontrargumentów).
Czyli, jadąc przypowiescią – gdy znajdziesz w torebce swej Pani jedną obcą, zużytą prezerwatywę, to poczekasz na dziesięć innych by przyjąć za pewnik fakt zdrady?
Szkoda gadać.
Nigdy nie dowiem się, kim naprawdę jesteś, ale zastanawia mnie, czy dożyje kiedyś dnia, w którym spotkam się z twej strony choćby z odrobiną obiektywizmu.
Oczywiście w swoim przekonaniu WSZYSTKO co piszesz jest pisane z pozycji uczciwego i obiektywnego obserwatora. Każdy z nas tak ma! Ja też!
Obserwując twoje opinie od długiego już czasu po prostu zastanawiam się, CO MUSIAŁBY napisac taki Gross, żebyś stanowczo zareagował sprzeciwem? Choć z drugiej strony jestes przedstawicielem tej lepszej, postepowej części społeczeństwa, zaczytanej w Żakowskim, Parandowskiej, Beylinie i Kurskim, co w oczywisty sposób determinuje twoj ogląd świata, nawet jeśli faktycznie nie jesteś miłośnikiem samego Żakowskiego.
Mam wrażenie, ze tego nie doczekam. Po prostu różnice światopoglądowe między tobą a większościa twoich oponentów sa zbyt głębokie i nie do pogodzenia.
Gdyby nawet wystosowana została deklaracja Komisji Europejskiej o V rozbiorze tego nieszczęsnego kraju – ty w Salonie czy tutaj walnąłbyś tekst z wszech miar słuszny i udowadniający, że ci faszystowscy kato-idioci z pistoletami kryjący się po lasach i czyhający na oddziały Euro-armii to niebezpieczni terroryści…
Czy naprawdę dla ciebie bycie Polakiem to taki obciach? Przywiązanie do symboli narodowych, historii i tradycji to objaw endeckiego zacofania?
Czy naprawdę bycie wypranym z tożsamości “europejczykiem” jest aż tyle warte? Czy rozpuszczenie się w pseudobraterskim tyglu i to, ze ktoś cię poklepie po plecach za porzucenie “wstecznego”, “prostackiego” przywiazania do swej narodowości ma aż taką wartość? Należysz do środowiska, które prześciga się w szczurzym pędzie do nowoczesności, zafascynowane Europą, jakby nie wystarczyło tylko to, że znika kontrola graniczna, nie ma ceł i przeszkód w prowadzeniu interesów.
Pytam cie o to nie jako Polak-katolik, tylko jak zdystansowany wobec prymitywnego, ludycznego, polskiego i zaściankowego patriotyzmu Ślązak.
Zresztą. Groch o ścianę ;-)
Misqot -- 14.01.2008 - 23:02