O tym, że nie działał ILS wiadomo od kilkudziesięciu godzin. Ppłk odpowiadał na pytania Warzechy z jego wcześniejszego wpisu. Było tam pytanie o sprawność tego systemu? Nie było.
A to o zastanawianiu się , to z przeproszeniem głupota. Jak jeden system naprowadzania nie działa to ścieżkę schodzenia ustala kontrola naziemna podając wszystkie konieczne informacje i instrukcje. Nawet, jak wszystko działa, jak w szwajcarskim zegarku to i tak ostatnie zdanie ma kontrola naziemna. I tu się nie ma co zastanawiać tylko wykonywać. Jakby wiózł prezydenta to też miał się z nim konsultować?
Czy ten człowiek ma w ogóle pojęcie do czego służą klapy w samolocie i co ma do nich “ostry skręt”?
Tu się nawet można przyczepić do: “trzy sterowania”, bo w CASA C-295M są “dwa” (podstawowy i awaryjny, czyli klasyczny dublet JEDNEGO systemu) z dodatkowym wspomaganiem. Wspomaganie to tym bardziej nie to samo, co “trzeci system”. O reszcie to już nawet nie wspomnę.
I to by było na tyle – jak mawia inny klasyk, bo rodzinny specjalista od lotnictwa na karty poszedł.
Sranie w banie! - jak mawia Jotesz
O tym, że nie działał ILS wiadomo od kilkudziesięciu godzin. Ppłk odpowiadał na pytania Warzechy z jego wcześniejszego wpisu. Było tam pytanie o sprawność tego systemu? Nie było.
Magia -- 26.01.2008 - 18:47A to o zastanawianiu się , to z przeproszeniem głupota. Jak jeden system naprowadzania nie działa to ścieżkę schodzenia ustala kontrola naziemna podając wszystkie konieczne informacje i instrukcje. Nawet, jak wszystko działa, jak w szwajcarskim zegarku to i tak ostatnie zdanie ma kontrola naziemna. I tu się nie ma co zastanawiać tylko wykonywać. Jakby wiózł prezydenta to też miał się z nim konsultować?
Czy ten człowiek ma w ogóle pojęcie do czego służą klapy w samolocie i co ma do nich “ostry skręt”?
Tu się nawet można przyczepić do: “trzy sterowania”, bo w CASA C-295M są “dwa” (podstawowy i awaryjny, czyli klasyczny dublet JEDNEGO systemu) z dodatkowym wspomaganiem. Wspomaganie to tym bardziej nie to samo, co “trzeci system”. O reszcie to już nawet nie wspomnę.
I to by było na tyle – jak mawia inny klasyk, bo rodzinny specjalista od lotnictwa na karty poszedł.