bo kilka problemów jest na rzeczy.
Dla mnie, na przykład – mój ulubiony problem lustracji akademickiej.
Pan jest młody, to Panu to wisi (proszę wybaczyć kolokwializm).
Dla mnie jest to całkiem poważny problem, bo na nowych zasadach, mało już kto podlega lustracji.
A akurat społeczność akademicka była dość specyficzna i długowieczna, przez co przeszłość silniej wpływa na teraźniejszość, niż gdzie indziej.
I nie idzie o uproszczenia i zgrubne kwalifikacje. Wśród byłych partyjnych znajdzie Pan zarówno bardzo przyzwoitych ludzi (choćby dawny Dziekan WPiA UW, który uratował przed spałowaniem w 1968 plecy licznych studentów) i paru, niebywałych wręcz sukinsynów, którzy nadal zajmują stanowiska rozmaite.
Sam Geremek zajmuje mnie mało, ale ciekaw jestem tego samego, co autor, choć może z innej motywacji.
Zawsze, a już zwłaszcza w takich razach, człowiek dowiaduje czegoś o świecie i ludziach. Złego albo dobrego. Moim zdaniem lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć.
A to, że forma wpisuje się w standardy natchnionego potępienia, to kwestia odrębna. Tu się z Panem zgadzam. Tu jest zresztą miejsce dla Pana: pisz Pan więcej, drogę innym, poprzez swoje pisanie, wskazując…
Pan się, Panie Grzesiu, tak bardzo nie czepiaj,
bo kilka problemów jest na rzeczy.
Dla mnie, na przykład – mój ulubiony problem lustracji akademickiej.
Pan jest młody, to Panu to wisi (proszę wybaczyć kolokwializm).
Dla mnie jest to całkiem poważny problem, bo na nowych zasadach, mało już kto podlega lustracji.
A akurat społeczność akademicka była dość specyficzna i długowieczna, przez co przeszłość silniej wpływa na teraźniejszość, niż gdzie indziej.
I nie idzie o uproszczenia i zgrubne kwalifikacje. Wśród byłych partyjnych znajdzie Pan zarówno bardzo przyzwoitych ludzi (choćby dawny Dziekan WPiA UW, który uratował przed spałowaniem w 1968 plecy licznych studentów) i paru, niebywałych wręcz sukinsynów, którzy nadal zajmują stanowiska rozmaite.
Sam Geremek zajmuje mnie mało, ale ciekaw jestem tego samego, co autor, choć może z innej motywacji.
Zawsze, a już zwłaszcza w takich razach, człowiek dowiaduje czegoś o świecie i ludziach. Złego albo dobrego. Moim zdaniem lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć.
A to, że forma wpisuje się w standardy natchnionego potępienia, to kwestia odrębna. Tu się z Panem zgadzam. Tu jest zresztą miejsce dla Pana: pisz Pan więcej, drogę innym, poprzez swoje pisanie, wskazując…
yayco -- 28.01.2008 - 12:18