więc się rozwodził nie będę, nad zaletami Pańskiego tekstu.
Mam jedynie uwagę poboczną. Bardzo trafne uwagi Pańskie o pochodzeniu pewnego stylu politycznego myślenia w jednym miejscu chciałbym uściślić. Otóż nie jest to model chiński, ale mongolski, ordyński.
Różnica jest być może mało, z naszej odległej perspektywy, widoczna, ale istotna, bowiem jest to model ekstensywnego rozwoju, opartego na koczownictwie.
Model chiński jest bardziej intensywny, co widać choćby i dziś, gdy wraz z odpadaniem resztek sowieckiej ideologii, tamtejsza dyktatura stała się wręcz wzorcem intensywnego rozwoju. Nie tracąc nic ze swojego okrucieństwa.
Model koczowniczy znacznie lepiej, moim zdaniem – oczywiście, opisuje histeryczne przerzucanie pieniędzy z miejsca na miejsce, w którym to zajęciu, samo przerzucanie jest ważniejsze od deklarowanych celów społecznych.
Chętnie się z Panem zgadzam, panie Stary,
więc się rozwodził nie będę, nad zaletami Pańskiego tekstu.
Mam jedynie uwagę poboczną. Bardzo trafne uwagi Pańskie o pochodzeniu pewnego stylu politycznego myślenia w jednym miejscu chciałbym uściślić. Otóż nie jest to model chiński, ale mongolski, ordyński.
Różnica jest być może mało, z naszej odległej perspektywy, widoczna, ale istotna, bowiem jest to model ekstensywnego rozwoju, opartego na koczownictwie.
Model chiński jest bardziej intensywny, co widać choćby i dziś, gdy wraz z odpadaniem resztek sowieckiej ideologii, tamtejsza dyktatura stała się wręcz wzorcem intensywnego rozwoju. Nie tracąc nic ze swojego okrucieństwa.
Model koczowniczy znacznie lepiej, moim zdaniem – oczywiście, opisuje histeryczne przerzucanie pieniędzy z miejsca na miejsce, w którym to zajęciu, samo przerzucanie jest ważniejsze od deklarowanych celów społecznych.
Pozdrawiam
yayco -- 07.02.2008 - 10:40