Powiem tak: na przełomie XIX i XX wieku rosyjska nauka i sztuki piękne przeżywały rozkwit. Młodzież dyskutowała, a filozofowie wróżyli rychle nastanie nowego średniowiecza, co nie miało oznaczać ciemnoty, ale powrót do prawdziwych wartości w życiu człowieczym.
Tołstyje żurnały miały co miesiąc po kilkaset stron gęstego tekstu, na wysokim poziomie (ja uważam, że Russkoje Bogactwo było znakomitym, otwartym światopoglądowo pismem, pod wieloma względami przypominającym mi TXT).
Być może trochę za sprawą niepodpisania konwencji o ochronie praw autorskich, Rosja zalana byla tłumaczeniami, a cenzura zelżała. Budowano koncepcje państwa prawnego, które o pół wieku wyprzedzały europejskie, co może dziwić w kraju, który ograniczony kontakt z prawem jako takim miał dopiero od trzech dziesięcioleci.
Pawłow męczył psa, a Bechteriew miał mu to za złe, z czego większy ma do dzisiaj pożytek psychologia i psychiatria, niż z Freuda i Fromma razem wziętych.
I co z tego? Ano nic.
Jak przyszło, co do czego, to petersburscy profesorowie pouciekali (bo byli mądrzy), artyści poszli pielić tundrę, albo ich pozabijano, a pierwociny demokracji załatwił jeden marynarz, który powiedział Konstytuancie, że się z kolegami znudzili, więc niech Konstytuanta idzie w cholerę.
Głupkiem byłby każdy, który by negował kulturnost’ elit Petersburga. Ale to nie one stanowią zagrożenie. Rosja nie należy do kultury Zachodu, a Polska do niej aspiruje. Dlatego Rosja jest dla niej zagrożeniem.
Polskę uczyniono wrogiem już wtedy, gdy Rusią rządził Chan, bo ordyńcy mogli tylko zabić, a Rzymianie (Polacy i Krzyżacy) dybali na dusze. Polska stałą się synonimem zła w czasie Smuty i takim pozostała. To czy lubimy poszczególnych Rosjan, szanujemy ich literaturę, kino i inne takie, ma znaczenie drugorzędne, choć prywatnie mam bardzo złe zdanie o tych, co gardzą „ruską kulturą”.
Ale w naszym interesie kulturowym i narodowym jest pozostanie tam, gdzie jesteśmy od XIII wieku – w gronie narodow, których Orda nie ujarzmiła.
Dla rozluźnienia proponuję jedną z moich ulubionych piosenek. Gra i śpiewa grupa DDT, pochodząca z Ufy, ale od dawna osiadła w Petersburgu:
Szanowny Panie Wenhrinie
mam wrażenie, ze piszemy o różnych sprawach.
Powiem tak: na przełomie XIX i XX wieku rosyjska nauka i sztuki piękne przeżywały rozkwit. Młodzież dyskutowała, a filozofowie wróżyli rychle nastanie nowego średniowiecza, co nie miało oznaczać ciemnoty, ale powrót do prawdziwych wartości w życiu człowieczym.
Tołstyje żurnały miały co miesiąc po kilkaset stron gęstego tekstu, na wysokim poziomie (ja uważam, że Russkoje Bogactwo było znakomitym, otwartym światopoglądowo pismem, pod wieloma względami przypominającym mi TXT).
Być może trochę za sprawą niepodpisania konwencji o ochronie praw autorskich, Rosja zalana byla tłumaczeniami, a cenzura zelżała. Budowano koncepcje państwa prawnego, które o pół wieku wyprzedzały europejskie, co może dziwić w kraju, który ograniczony kontakt z prawem jako takim miał dopiero od trzech dziesięcioleci.
Pawłow męczył psa, a Bechteriew miał mu to za złe, z czego większy ma do dzisiaj pożytek psychologia i psychiatria, niż z Freuda i Fromma razem wziętych.
I co z tego? Ano nic.
Jak przyszło, co do czego, to petersburscy profesorowie pouciekali (bo byli mądrzy), artyści poszli pielić tundrę, albo ich pozabijano, a pierwociny demokracji załatwił jeden marynarz, który powiedział Konstytuancie, że się z kolegami znudzili, więc niech Konstytuanta idzie w cholerę.
Głupkiem byłby każdy, który by negował kulturnost’ elit Petersburga. Ale to nie one stanowią zagrożenie. Rosja nie należy do kultury Zachodu, a Polska do niej aspiruje. Dlatego Rosja jest dla niej zagrożeniem.
Polskę uczyniono wrogiem już wtedy, gdy Rusią rządził Chan, bo ordyńcy mogli tylko zabić, a Rzymianie (Polacy i Krzyżacy) dybali na dusze. Polska stałą się synonimem zła w czasie Smuty i takim pozostała. To czy lubimy poszczególnych Rosjan, szanujemy ich literaturę, kino i inne takie, ma znaczenie drugorzędne, choć prywatnie mam bardzo złe zdanie o tych, co gardzą „ruską kulturą”.
Ale w naszym interesie kulturowym i narodowym jest pozostanie tam, gdzie jesteśmy od XIII wieku – w gronie narodow, których Orda nie ujarzmiła.
Dla rozluźnienia proponuję jedną z moich ulubionych piosenek. Gra i śpiewa grupa DDT, pochodząca z Ufy, ale od dawna osiadła w Petersburgu:
yayco -- 09.02.2008 - 14:58