ja nie jestem marksistą (jakoś się udało) i rewolucję definiuję tak jak Harold Berman (nie rodzina).
Najprościej – rewolucja to jedynie przyśpieszona ewolucja.
Czasem niezbędna.
Zaniechane rewolucje się mszczą po latach.
Panie Griszequ,
ja nie jestem marksistą (jakoś się udało) i rewolucję definiuję tak jak Harold Berman (nie rodzina).
Najprościej – rewolucja to jedynie przyśpieszona ewolucja.
Czasem niezbędna.
Zaniechane rewolucje się mszczą po latach.
yayco -- 27.03.2008 - 16:36