Sprawa jest oczywista i nie trzeba, by prof. Zybertowowicz dokładnie tłumaczył, o co chodzi. Zwykły obserwator sceny politycznej, bogaty w wiedzę z różnych źródeł, bez trudu znajdzie dossier ministra. A jeśli nie, to może oprzeć się na opiniii prof. Mąciora, którego Ćwiąkalski pomówił o współpracę z SB. Mącior, mimo że było to tylko pomówienie, po nominacji Ćwiąkalskiego zrezygnował z funkcji wiceprzewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego.
A właśnie on zna Ćwikalskiego najlepiej, pracując z nim na UJ.
Jego życiorys znany jest od lat 70-tych, kiedy to na uczelni działał w komitecie PZPR. później był członkiem rady nadzorczej Banku Współpracy Gospodarczej, którą tworzyli głównie działacze PZPR.Gdy firma mu padła, wstąpił do Solidarności i tak przemalował się w opozycjoniste.
Później byl współwłascicielem spółki komandytowej SPCG (skrót od nazwisk współzałożycieli: Studnicki, Pleszka, wiakalski, Górski).
Ćwiąkalski byl doradcą prawnym Aleksis, choć utryzmuje, że jej nie zna. Jest też autorem transakcji sprzedazy firmy Bioferm, która oszukała miliony ludzi, proponując im produkcje tzw. “serka” z mleka. Gdy w 1992 roku sąd wydał nakaz zamknięcia firmy, ludzie nie odzyskali pieniędzy, a właściciel firmy, Tomasz Wróblewski zniknął razem z 8 mln dolarów.
Prezes Fundacji Badań nad Prawem, Jacek Bąbka zwrócił uwagę na fakt, że Ćwiąkalski bronił przestępców (Krauze, Stokłosa, Bykowski, nota bene ten ostatni doradca min. Pawlaka i założyciel firmy Drewbud, która miała budować tanie domy z drewna. Za wpłacone przez ludzi pieniądze. Bykowski założył Invest-Bank.)
Po nominacji na ministra sprawiedliwości, tych samych ludzi, których bronił, mial ścigać.
Dlatego dziwię sie Pana sformuowaniu pytania czy tytuł dr. hab. świadczy o “uwikaniu”. Przecież wszyscy wiemy, że nie o to w tym wszystkim chodzi. A teza prof. Zybertowicza jest jak najbardziej słuszna.
DELETE "?" w tytule
Sprawa jest oczywista i nie trzeba, by prof. Zybertowowicz dokładnie tłumaczył, o co chodzi. Zwykły obserwator sceny politycznej, bogaty w wiedzę z różnych źródeł, bez trudu znajdzie dossier ministra. A jeśli nie, to może oprzeć się na opiniii prof. Mąciora, którego Ćwiąkalski pomówił o współpracę z SB. Mącior, mimo że było to tylko pomówienie, po nominacji Ćwiąkalskiego zrezygnował z funkcji wiceprzewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego.
MagdaF. -- 20.04.2008 - 07:35A właśnie on zna Ćwikalskiego najlepiej, pracując z nim na UJ.
Jego życiorys znany jest od lat 70-tych, kiedy to na uczelni działał w komitecie PZPR. później był członkiem rady nadzorczej Banku Współpracy Gospodarczej, którą tworzyli głównie działacze PZPR.Gdy firma mu padła, wstąpił do Solidarności i tak przemalował się w opozycjoniste.
Później byl współwłascicielem spółki komandytowej SPCG (skrót od nazwisk współzałożycieli: Studnicki, Pleszka, wiakalski, Górski).
Ćwiąkalski byl doradcą prawnym Aleksis, choć utryzmuje, że jej nie zna. Jest też autorem transakcji sprzedazy firmy Bioferm, która oszukała miliony ludzi, proponując im produkcje tzw. “serka” z mleka. Gdy w 1992 roku sąd wydał nakaz zamknięcia firmy, ludzie nie odzyskali pieniędzy, a właściciel firmy, Tomasz Wróblewski zniknął razem z 8 mln dolarów.
Prezes Fundacji Badań nad Prawem, Jacek Bąbka zwrócił uwagę na fakt, że Ćwiąkalski bronił przestępców (Krauze, Stokłosa, Bykowski, nota bene ten ostatni doradca min. Pawlaka i założyciel firmy Drewbud, która miała budować tanie domy z drewna. Za wpłacone przez ludzi pieniądze. Bykowski założył Invest-Bank.)
Po nominacji na ministra sprawiedliwości, tych samych ludzi, których bronił, mial ścigać.
Dlatego dziwię sie Pana sformuowaniu pytania czy tytuł dr. hab. świadczy o “uwikaniu”. Przecież wszyscy wiemy, że nie o to w tym wszystkim chodzi. A teza prof. Zybertowicza jest jak najbardziej słuszna.