Aczkolwiek dziś i od paru dni upajam się Jerrym Goodmanem – z płyty “On the Future of Aviation” nagranej w 1985 roku polecam “Orangutango”! Muzyka jest jeszcze lepsza niż tytuł. Dwa lata później, na płycie “It’s Alive” ten utwór jest jeszcze bardziej odjazdowy. Polecam!
Przy okazji – Jerry Goodman jest skrzypkiem, którego kariera zaczęła się właśnie w 1969 roku płytą zespołu The Flock. Potem bywał u Johna McLaughlina w Mahavishnu, nagrał “Like Children” z Janem Hammerem.
Ale ten przełom 69/70 to był niepowtarzalny wysyp talentów – w takiej ilości na raz nigdy później nie obrodziło. Jak na mój gust…
:)
E tam, od razu getto!
Holyfuck też słucham…
Aczkolwiek dziś i od paru dni upajam się Jerrym Goodmanem – z płyty “On the Future of Aviation” nagranej w 1985 roku polecam “Orangutango”! Muzyka jest jeszcze lepsza niż tytuł. Dwa lata później, na płycie “It’s Alive” ten utwór jest jeszcze bardziej odjazdowy. Polecam!
Przy okazji – Jerry Goodman jest skrzypkiem, którego kariera zaczęła się właśnie w 1969 roku płytą zespołu The Flock. Potem bywał u Johna McLaughlina w Mahavishnu, nagrał “Like Children” z Janem Hammerem.
Ale ten przełom 69/70 to był niepowtarzalny wysyp talentów – w takiej ilości na raz nigdy później nie obrodziło. Jak na mój gust…
jotesz -- 27.05.2008 - 14:32:)