Gadamy o tym i o tamtym. Nie o niczym, ale niczym szczególnym.
I skądś nagle, nie wiem już skąd, pojawił się temat Warszawy.
Chwilę później okazuje się, że to jest rodzinne miasto każdego z nas. Już od tego odwykłam.
Zazwyczaj słucham jakie to straszne miasto, jak tu wszystko jest nie tak jakby ktoś tam sobie chciał. Oczywiście z wyłączeniem możliwości zarabiania pieniędzy.
Zdarzyło mi się, że ktoś złożył mi szczere i z głębi serca wyrazy współczucia, że muszę Tu mieszkać.
No i siedzimy sobie i rozmawiamy o tej Warszawie, o Powstaniu, wspominamy cudze wspomnienia skrupulatnie zapisywane w naszej pamięci.
Siedzimy w mieszkaniu, w kamienicy, w której podpisano rozkaz rozpoczęcia Powstania. Już się palą znicze, już ktoś zostawił kwiaty. Coś już jest w powietrzu.
Niespodziewanie bezpiecznie. Zaskakująco nie trzeba nikomu tłumaczyć na czym polega nasza duma i tożsamość.
Mówię im o tramwaju, który w lecie jeździ po Warszawie… Stary, przedwojenny tramwaj, który objeżdża Miasto. Drzwi są otwarte, albo ręcznie otwierane przez młodych ludzi, którzy każdemu wchodzącemu mówią dzień dobry .
Potem się śmiejemy, że ich syn jest jeszcze za mały na takie wycieczki.
Każde z nas widzi i cienie, i blaski naszego Miasta.
Bananie
30 lipca 2008
Siedzimy we czwórkę.
Normalny wieczór jeszcze młodych ludzi.
Gadamy o tym i o tamtym. Nie o niczym, ale niczym szczególnym.
I skądś nagle, nie wiem już skąd, pojawił się temat Warszawy.
Chwilę później okazuje się, że to jest rodzinne miasto każdego z nas. Już od tego odwykłam.
Zazwyczaj słucham jakie to straszne miasto, jak tu wszystko jest nie tak jakby ktoś tam sobie chciał. Oczywiście z wyłączeniem możliwości zarabiania pieniędzy.
Zdarzyło mi się, że ktoś złożył mi szczere i z głębi serca wyrazy współczucia, że muszę Tu mieszkać.
No i siedzimy sobie i rozmawiamy o tej Warszawie, o Powstaniu, wspominamy cudze wspomnienia skrupulatnie zapisywane w naszej pamięci.
Siedzimy w mieszkaniu, w kamienicy, w której podpisano rozkaz rozpoczęcia Powstania. Już się palą znicze, już ktoś zostawił kwiaty. Coś już jest w powietrzu.
Niespodziewanie bezpiecznie. Zaskakująco nie trzeba nikomu tłumaczyć na czym polega nasza duma i tożsamość.
Mówię im o tramwaju, który w lecie jeździ po Warszawie… Stary, przedwojenny tramwaj, który objeżdża Miasto. Drzwi są otwarte, albo ręcznie otwierane przez młodych ludzi, którzy każdemu wchodzącemu mówią dzień dobry .
Potem się śmiejemy, że ich syn jest jeszcze za mały na takie wycieczki.
Każde z nas widzi i cienie, i blaski naszego Miasta.
Mamy krytyczny dystans.
Ale to nasz dom.
Świadomie kochany.
Gretchen -- 01.08.2008 - 21:27