/Tym samym kończy się mój błogi czas niepisania o obecnym rządzie – bo skoro chcę pisać o tym, co zawiera się w tekście Rokity – pisania o rządzie Donalda Tuska nie uniknę.
Ha – trudno!/ – to z pani.
Zmiana ta w pierwszej kolejności dotyczy parlamentu. Sejm utracił znaczenie nie tylko jako miejsce wypracowywania i podejmowania decyzji. Przestał również być miejscem ustrojowo ważnym z punktu widzenia formowania opinii publicznej, ba… przestał ważyć nawet jako ośrodek politycznej propagandy. U źródeł tej zmiany legł brak parlamentarzystów suwerennie formułujących sądy albo podejmujących działania, które miałyby znaczenie dla kształtowania polityki. Przeciwnie. Politycy parlamentarni nie wyrażają ani własnego, ani reprezentatywnego dla jakiejś grupy poglądu na sprawy państwa, a już na pewno nie czyni tego żaden polityk obozu rządowego. Historia poufnego przesyłania z urzędu premiera kompletnych sformułowań, jakich danego dnia używać mają posłowie partii rządzącej we wszelkich oświadczeniach publicznych, jest w istocie przecież koronnym, empirycznym – i co tu dużo mówić – mocno żałosnym świadectwem gnuśności parlamentaryzmu, a nie żadną wesołą ludową anegdotką o niemądrych posłach. Odpowiedzialność parlamentarzysty w systemie rządów osobistych redukuje się bowiem do obowiązku entuzjastycznego okazywania poparcia i zaufania dla przywódcy i – co ważne – znajdowania do tego na własną rękę częstych okazji. A także do niezmordowanego potępiania i ośmieszania jego przeciwników najlepiej w sposób brutalny, bo ten – co poświadczają analitycy polityki – najsilniej zapada w powszechną pamięć (vide głośny wywiad z Erykiem Mistewiczem). – to jest z Rokity.
Jak pani podmieni Sejm na blog a posła na RRK to wydaje mi się, że Rokita opowiada o pani.
Śmieszno i straszo.
Prawda?
Najpierw cytaty
/Tym samym kończy się mój błogi czas niepisania o obecnym rządzie – bo skoro chcę pisać o tym, co zawiera się w tekście Rokity – pisania o rządzie Donalda Tuska nie uniknę.
Ha – trudno!/ – to z pani.
Zmiana ta w pierwszej kolejności dotyczy parlamentu. Sejm utracił znaczenie nie tylko jako miejsce wypracowywania i podejmowania decyzji. Przestał również być miejscem ustrojowo ważnym z punktu widzenia formowania opinii publicznej, ba… przestał ważyć nawet jako ośrodek politycznej propagandy. U źródeł tej zmiany legł brak parlamentarzystów suwerennie formułujących sądy albo podejmujących działania, które miałyby znaczenie dla kształtowania polityki. Przeciwnie. Politycy parlamentarni nie wyrażają ani własnego, ani reprezentatywnego dla jakiejś grupy poglądu na sprawy państwa, a już na pewno nie czyni tego żaden polityk obozu rządowego. Historia poufnego przesyłania z urzędu premiera kompletnych sformułowań, jakich danego dnia używać mają posłowie partii rządzącej we wszelkich oświadczeniach publicznych, jest w istocie przecież koronnym, empirycznym – i co tu dużo mówić – mocno żałosnym świadectwem gnuśności parlamentaryzmu, a nie żadną wesołą ludową anegdotką o niemądrych posłach. Odpowiedzialność parlamentarzysty w systemie rządów osobistych redukuje się bowiem do obowiązku entuzjastycznego okazywania poparcia i zaufania dla przywódcy i – co ważne – znajdowania do tego na własną rękę częstych okazji. A także do niezmordowanego potępiania i ośmieszania jego przeciwników najlepiej w sposób brutalny, bo ten – co poświadczają analitycy polityki – najsilniej zapada w powszechną pamięć (vide głośny wywiad z Erykiem Mistewiczem). – to jest z Rokity.
Jak pani podmieni Sejm na blog a posła na RRK to wydaje mi się, że Rokita opowiada o pani.
Igła -- 06.09.2008 - 07:37Śmieszno i straszo.
Prawda?