Na pewno ministerstwo gospodarki nie jest po to, aby wykonywać polecenia górniczych związkowców – piszę tak, ponieważ z nimi jest teraz dokładnie tak samo, jak z nauczycielami. Postulaty sprowadzają się się do jednego: “Ma być lepiej, ale wszystko ma zostać po staremu”.
Proszę zrozumieć – tu, w tej zasranej Warszawie każdy naprawde chciałby, żeby kopalnie działały, węgiel kopały i sprzedawały go z zyskiem po rynkowej cenie.
Niemniej jednak, okoliczności są takie, że węgiel importowany jest tańszy, gdyż jest wydobywany – jak australijski – odkrywkowo, lub w zakładach o niższych kosztach wydobycia z podobnych pokładó. Tak jest – kopalnie czeskie czy ukraińskie wcale nie różnią się od naszych, lecz mają zdecydowanie niższe koszty operacyjne. Dlaczego? Ponieważ przeszły restrukturyzację, ponieważ zostały zmodernizowane, ponieważ zainwestowały w nowe chodniki, ponieważ zredukowano zatrudnienie, itd.
Państwo polskie podejmowało wielokrotnie wielkie wysiłki w celu naprawy branży węglowej, lecz nigdy nie doprowadziło to do usamodzielnienia się tego sektora.
Raport NIK szacuje koszty restrukturyzacji w tym okresie 1990-2000 (w cenach roku 2001) na ok PLN 40mld, z czego zewnętrzne wsparcie finansowe ze środków publicznych ok 36mld. Pomimo prowadzonej restrukturyzacji systematycznie pogłębiały się straty finansowe netto. Łączne straty netto poniesione przez górnictwo w latach 1990-2000 w cenach 2001 stanowiły PLN 32.7mld. Straty zostały poniesione pomimo znacznego wsparcia finansowego sektora w postaci różnego rodzaju dotacji oraz umorzeń zobowiązań;
pomimo wsparcia zobowiązania sektora do 2000 systematycznie wzrastały i na koniec tego okresu wyniosły PLN 22.9mld; ich wielkość spadła istotnie dopiero w roku 2003, kiedy to przedsiębiorcom górniczym z mocy prawa umorzono zobowiązania na łączną kwotę PLN 18.1 mld;
To są naprawdę ogromne sumy – proszę je porównać z pomocą, jakie otrzymały inne sektory gospodarki. Mówienie w takiej sytuacji o “dojeniu” górnictwa jest po prostu farsą. To reszta społeczeństwa ma prawo czuć się zmęczona byciem ciągle “dojoną” przez owe nieszczęsne górnictwo. I dojenie to odbywa się własnie dlatego, że wszyscy wiedzą, że polska gospodarka jest uzależniona od węgla i że w związku z tym jest on tutaj towarem strategicznym. Ale każda pomoc publiczna musi mieć swoje granice. Niestety – wydaje się, że górnicy tego pojęcia nie znają.
A co do “kotwicy Balcerowicza”, to wydaje mi się, że że obowiązywała jedynie na początku lat 90-tych a mamy dzięki Bogu już 2008. Potem regulowane ceny energii i jej nośników zostały znacznie urealnione. Nie uwalniano ich ze względów społecznych. Przełomem ma być przyszły rok – zobaczymy, czy mogąc sprzedawać węgiel po cenach rynkowych nasze górnictwo odzyska wigor. Sądzę jednak, że obnaży to jedynie dalsze jego słabości i skończy sie falą protestów.
Ponadto jet zupełnym mitem, że węgiel dałoby sie wtedy w Polsce lepiej sprzedać. pomimo spadku wydobycia – w związku z zapaścią w przemyśle, energetyka nie odbierała go tyle co zwykle i na rynku był go nadmiar. Polecam artukuł:
Proszę zwrócic uwagę na słowa p. Leona Kurczabińskiego:
Z pewnością jakieś elementy tego sterowania ręcznego cenami węgla do dzisiaj funkcjonują. W latach 90., gdy pojawił się problem nadmiaru węgla, te negocjacje z energetyką były dla górnictwa trudne. Górnictwo nie miało innego wyjścia: albo sprzedawać węgiel po niskich cenach na eksport, albo sprzedawać go poniżej kosztów. Sięgając do danych statystycznych widać, że od 1994 roku do 2000 roku, pomimo tego, że trwał proces restrukturyzacji górnictwa i obniżane były koszty, miały energetyczne dużym odbiorcom sprzedawane były poniżej kosztów. Górnictwo chcąc się ratować, podwyższało ceny innych sortymentów węgla, co uderzało w przeciętnych odbiorców. W efekcie spadło zużycie węgla grubego i średniego od 1996 roku praktycznie o 50 procent. Pomiędzy rokiem 2000 a 2005 relacje się odmieniły i średnie ceny węgla dostarczanego do energetyki były trochę wyższe niż koszty ponoszone przez górnictwo. Od trzech lat tendencja się znowu odwróciła i węgiel dostarczany jest do energetyki poniżej kosztów, które stale rosną. Dość mocno poszła w górę stal, drewno – górnictwo jest dużym odbiorcą tych artykułów.
@Podróżny
Drogi Panie,
Na pewno ministerstwo gospodarki nie jest po to, aby wykonywać polecenia górniczych związkowców – piszę tak, ponieważ z nimi jest teraz dokładnie tak samo, jak z nauczycielami. Postulaty sprowadzają się się do jednego: “Ma być lepiej, ale wszystko ma zostać po staremu”.
Proszę zrozumieć – tu, w tej zasranej Warszawie każdy naprawde chciałby, żeby kopalnie działały, węgiel kopały i sprzedawały go z zyskiem po rynkowej cenie.
Niemniej jednak, okoliczności są takie, że węgiel importowany jest tańszy, gdyż jest wydobywany – jak australijski – odkrywkowo, lub w zakładach o niższych kosztach wydobycia z podobnych pokładó. Tak jest – kopalnie czeskie czy ukraińskie wcale nie różnią się od naszych, lecz mają zdecydowanie niższe koszty operacyjne. Dlaczego? Ponieważ przeszły restrukturyzację, ponieważ zostały zmodernizowane, ponieważ zainwestowały w nowe chodniki, ponieważ zredukowano zatrudnienie, itd.
Państwo polskie podejmowało wielokrotnie wielkie wysiłki w celu naprawy branży węglowej, lecz nigdy nie doprowadziło to do usamodzielnienia się tego sektora.
Raport NIK szacuje koszty restrukturyzacji w tym okresie 1990-2000 (w cenach roku 2001) na ok PLN 40mld, z czego zewnętrzne wsparcie finansowe ze środków publicznych ok 36mld. Pomimo prowadzonej restrukturyzacji systematycznie pogłębiały się straty finansowe netto. Łączne straty netto poniesione przez górnictwo w latach 1990-2000 w cenach 2001 stanowiły PLN 32.7mld. Straty zostały poniesione pomimo znacznego wsparcia finansowego sektora w postaci różnego rodzaju dotacji oraz umorzeń zobowiązań;
pomimo wsparcia zobowiązania sektora do 2000 systematycznie wzrastały i na koniec tego okresu wyniosły PLN 22.9mld; ich wielkość spadła istotnie dopiero w roku 2003, kiedy to przedsiębiorcom górniczym z mocy prawa umorzono zobowiązania na łączną kwotę PLN 18.1 mld;
To są naprawdę ogromne sumy – proszę je porównać z pomocą, jakie otrzymały inne sektory gospodarki. Mówienie w takiej sytuacji o “dojeniu” górnictwa jest po prostu farsą. To reszta społeczeństwa ma prawo czuć się zmęczona byciem ciągle “dojoną” przez owe nieszczęsne górnictwo. I dojenie to odbywa się własnie dlatego, że wszyscy wiedzą, że polska gospodarka jest uzależniona od węgla i że w związku z tym jest on tutaj towarem strategicznym. Ale każda pomoc publiczna musi mieć swoje granice. Niestety – wydaje się, że górnicy tego pojęcia nie znają.
A co do “kotwicy Balcerowicza”, to wydaje mi się, że że obowiązywała jedynie na początku lat 90-tych a mamy dzięki Bogu już 2008. Potem regulowane ceny energii i jej nośników zostały znacznie urealnione. Nie uwalniano ich ze względów społecznych. Przełomem ma być przyszły rok – zobaczymy, czy mogąc sprzedawać węgiel po cenach rynkowych nasze górnictwo odzyska wigor. Sądzę jednak, że obnaży to jedynie dalsze jego słabości i skończy sie falą protestów.
Ponadto jet zupełnym mitem, że węgiel dałoby sie wtedy w Polsce lepiej sprzedać. pomimo spadku wydobycia – w związku z zapaścią w przemyśle, energetyka nie odbierała go tyle co zwykle i na rynku był go nadmiar. Polecam artukuł:
http://nettg.pl/Page/showPage,id=22367&p=24
Proszę zwrócic uwagę na słowa p. Leona Kurczabińskiego:
Z pewnością jakieś elementy tego sterowania ręcznego cenami węgla do dzisiaj funkcjonują. W latach 90., gdy pojawił się problem nadmiaru węgla, te negocjacje z energetyką były dla górnictwa trudne. Górnictwo nie miało innego wyjścia: albo sprzedawać węgiel po niskich cenach na eksport, albo sprzedawać go poniżej kosztów. Sięgając do danych statystycznych widać, że od 1994 roku do 2000 roku, pomimo tego, że trwał proces restrukturyzacji górnictwa i obniżane były koszty, miały energetyczne dużym odbiorcom sprzedawane były poniżej kosztów. Górnictwo chcąc się ratować, podwyższało ceny innych sortymentów węgla, co uderzało w przeciętnych odbiorców. W efekcie spadło zużycie węgla grubego i średniego od 1996 roku praktycznie o 50 procent. Pomiędzy rokiem 2000 a 2005 relacje się odmieniły i średnie ceny węgla dostarczanego do energetyki były trochę wyższe niż koszty ponoszone przez górnictwo. Od trzech lat tendencja się znowu odwróciła i węgiel dostarczany jest do energetyki poniżej kosztów, które stale rosną. Dość mocno poszła w górę stal, drewno – górnictwo jest dużym odbiorcą tych artykułów.
Zbigniew P. Szczęsny -- 19.09.2008 - 15:59