No jeśli chodzi o żabojadów, to nie można zapominać ani o Arsenie Wengerze, ani o T. Henrym. O nich chyba też złego słowa nie da się usłyszeć na wyspach.
Z Ericem to byłą dziwna spraw – reprezentacji Kogutów nigdy nie zawojował, a u Angoli stał się niemalże bożyszczem…
The Reds trzeba lubić. Z wielkiej czwórki w sumie są najsłabsi i chyba nadal mają najmniejszą kasę do wydania. No i wojownik Gerrard…
Doc
No jeśli chodzi o żabojadów, to nie można zapominać ani o Arsenie Wengerze, ani o T. Henrym. O nich chyba też złego słowa nie da się usłyszeć na wyspach.
Z Ericem to byłą dziwna spraw – reprezentacji Kogutów nigdy nie zawojował, a u Angoli stał się niemalże bożyszczem…
The Reds trzeba lubić. Z wielkiej czwórki w sumie są najsłabsi i chyba nadal mają najmniejszą kasę do wydania. No i wojownik Gerrard…
Griszeq -- 16.12.2008 - 14:20