No chłopie – czapka z głowy. Wreszcie ktoś, kto tematem zajął się na powaznie i bez ewidentnego skrzywienia w którąkolwiek ze stron. Gratuluję cierpliwości i odporności w dyskusji – na inwektywy odpowiadasz argumentami, a to nieczęsta umiejętność – nie dac sprowadzić dyskusji do poziomu gruntu.
Co do samego tematu – to zbytnim laikiem jestem, by się tu mądrzyć. Zauważam jedynie, że ta wojna jest na rękę zarówno szefom Hamasu, Fatahu, Hezbollahu jak i drugiej stronie – generalicji armii i szefostwu wywiadu. Społeczeństwem w stanie zagrożenia jest łatwo rządzić – nic tak nie gnie karku ludzi, jak strach. Obecna operacja niczego nie zmieni – Izrael nie wróci do okupacji Strefy Gazy, a każdy zabity cywil czy nawet szeregowy milicjant hamasu to wzmocnienie nienawiści i wyprodukowanie setek nowego mięsa do indoktrynacji w meczetach i słania do wysadzania sie w autobusach. “Przywódcy” jednej i drugiej strony mówią o “koniecznych stratach” tak samo lekko.
X
No chłopie – czapka z głowy. Wreszcie ktoś, kto tematem zajął się na powaznie i bez ewidentnego skrzywienia w którąkolwiek ze stron. Gratuluję cierpliwości i odporności w dyskusji – na inwektywy odpowiadasz argumentami, a to nieczęsta umiejętność – nie dac sprowadzić dyskusji do poziomu gruntu.
Co do samego tematu – to zbytnim laikiem jestem, by się tu mądrzyć. Zauważam jedynie, że ta wojna jest na rękę zarówno szefom Hamasu, Fatahu, Hezbollahu jak i drugiej stronie – generalicji armii i szefostwu wywiadu. Społeczeństwem w stanie zagrożenia jest łatwo rządzić – nic tak nie gnie karku ludzi, jak strach. Obecna operacja niczego nie zmieni – Izrael nie wróci do okupacji Strefy Gazy, a każdy zabity cywil czy nawet szeregowy milicjant hamasu to wzmocnienie nienawiści i wyprodukowanie setek nowego mięsa do indoktrynacji w meczetach i słania do wysadzania sie w autobusach. “Przywódcy” jednej i drugiej strony mówią o “koniecznych stratach” tak samo lekko.
Pozdrawiam.
Griszeq -- 05.01.2009 - 10:29