Punktujesz szczegóły generalizacji, słusznie. Wieloaspektowość – jak najbardziej. Multimedia – ale to tylko podstawa, wsparcie wiedzy i przekazu prowadzącego, a nie żaden fetysz i cudowne rozwiązanie. Ważne, żeby mieć co powiedzieć. Slajdy w tym wspierają.
Aha, nie wiem jakim wykładowcą jest p. doktor, ale nie podoba mi się zwalanie większości winy na studentów. Student to nie maszyna, a argument o tych dwudziestu książkach po prostu nie trzyma kupy. Jaki student przeczyta 20 pozycji na JEDENTYLKO przedmiot? Można by ich pewnie na każdej uczelni zliczyć na palcach jednej ręki.
Z tych dwudziestu pozycji dr Sebesta powinna wybrać najważniejsze, najciekawsze, najbardziej wartościowe fragmenty, a nie podać liste 20 tytułów i do widzenia. To jest zwykłe olewanie swoich obowiązków i przerzucanie odpowiedzialności na studenta. I tu zgodzę się, że studentom daleko do ideału itp. itd. Ale sam też bym nie usiadł z tymi 20 pozycjami i nie zacząłbym sprawdzać, co warto przeczytać, nie mówiąc o tym, żeby przeczytać je w całości. Powiedziałbym co najwyżej “ta, jasne” i zapomniał o sprawie, traktując ją jako dobry żart do opowiadania przy piwie w towarzystwie.
grześ
Punktujesz szczegóły generalizacji, słusznie. Wieloaspektowość – jak najbardziej. Multimedia – ale to tylko podstawa, wsparcie wiedzy i przekazu prowadzącego, a nie żaden fetysz i cudowne rozwiązanie. Ważne, żeby mieć co powiedzieć. Slajdy w tym wspierają.
Aha, nie wiem jakim wykładowcą jest p. doktor, ale nie podoba mi się zwalanie większości winy na studentów. Student to nie maszyna, a argument o tych dwudziestu książkach po prostu nie trzyma kupy. Jaki student przeczyta 20 pozycji na JEDEN TYLKO przedmiot? Można by ich pewnie na każdej uczelni zliczyć na palcach jednej ręki.
Z tych dwudziestu pozycji dr Sebesta powinna wybrać najważniejsze, najciekawsze, najbardziej wartościowe fragmenty, a nie podać liste 20 tytułów i do widzenia. To jest zwykłe olewanie swoich obowiązków i przerzucanie odpowiedzialności na studenta. I tu zgodzę się, że studentom daleko do ideału itp. itd. Ale sam też bym nie usiadł z tymi 20 pozycjami i nie zacząłbym sprawdzać, co warto przeczytać, nie mówiąc o tym, żeby przeczytać je w całości. Powiedziałbym co najwyżej “ta, jasne” i zapomniał o sprawie, traktując ją jako dobry żart do opowiadania przy piwie w towarzystwie.
pozdrawiam serdecznie,
Piotr Wołejko -- 22.03.2009 - 17:57PW