Oczywiście nie każda rzecz jego jest godna polecenia, ale warto.
Bez “Sklepiku z marzeniami”, “Miasteczka Salem”, różnych tomów opowiadań, “Gry Geralda”, “Dolores Claiborne”, “Cujo”, o “Danse Macabre” już nie mówiąc, nie wyobrażam sobie mej czytelniczej aktywności.
No i dodaj sobie jego znaczenie dla kina.
Przecież “Carrie” a “Lsnienie” w szczególności to filmy ważne, wilekie i dobre, a na jego prozie oparte.
A Masterton?
No tyż nie z abardzo, ale kilka rzeczy czytałem.
Podobno niezły jest Brian Lumley, słyszałem, i Clive Barker.
Znaczy żadnego nie znam.
Jeszcze John Saul, o któryms gdzieś czytałem, że też dobry.
Był jeszcze jakiś jeden pisarz, którym się choćby King w “danse macabre” zachwycał,, którego nazwisko zapomniałem.
A jaka posucha jest w tym względzie na polskim rynku, i w warstwie praktycznej (brak horrorów) i w warstwie literaturoznawczej (nie ma wielu dobrych opracowań o filmie czy literaturze z tej działki)
E,Kinga będę bronił,
moim zdaniem on poza literaturę grozy wyrasta.
Oczywiście nie każda rzecz jego jest godna polecenia, ale warto.
Bez “Sklepiku z marzeniami”, “Miasteczka Salem”, różnych tomów opowiadań, “Gry Geralda”, “Dolores Claiborne”, “Cujo”, o “Danse Macabre” już nie mówiąc, nie wyobrażam sobie mej czytelniczej aktywności.
No i dodaj sobie jego znaczenie dla kina.
Przecież “Carrie” a “Lsnienie” w szczególności to filmy ważne, wilekie i dobre, a na jego prozie oparte.
A Masterton?
No tyż nie z abardzo, ale kilka rzeczy czytałem.
Podobno niezły jest Brian Lumley, słyszałem, i Clive Barker.
Znaczy żadnego nie znam.
Jeszcze John Saul, o któryms gdzieś czytałem, że też dobry.
Był jeszcze jakiś jeden pisarz, którym się choćby King w “danse macabre” zachwycał,, którego nazwisko zapomniałem.
A jaka posucha jest w tym względzie na polskim rynku, i w warstwie praktycznej (brak horrorów) i w warstwie literaturoznawczej (nie ma wielu dobrych opracowań o filmie czy literaturze z tej działki)
grześ -- 21.04.2009 - 22:24