Wysockiego próbowałem nagrywać w czasach, gdy żyły dinozaury, a przynajmniej Breżniew. Było to na Polesiu w radzieckiej Białorusi. Wymagało zgromadzenia obok siebie dwóch magnetofonów kilkunastokilogramowych, by z jednego notować na drugi. Taśmy-matki były zazwyczaj po wielokrotnym powtórzeniu opisanej czynności, więc jakość nagrań była koszmarna.
Mój wujek, przysłuchujący się finalnemu efektowi, nie mógł wyjść ze zdumienia, dlaczego nagrywam tak ochrypłego żulika, zamiast Muslima Magomajewa, który swym aksamitnym barytonem uwodził demoludy. Wujek jest Białorusinem…
Dla takiej notki warto się zalogować...
Wysockiego próbowałem nagrywać w czasach, gdy żyły dinozaury, a przynajmniej Breżniew. Było to na Polesiu w radzieckiej Białorusi. Wymagało zgromadzenia obok siebie dwóch magnetofonów kilkunastokilogramowych, by z jednego notować na drugi. Taśmy-matki były zazwyczaj po wielokrotnym powtórzeniu opisanej czynności, więc jakość nagrań była koszmarna.
Mój wujek, przysłuchujący się finalnemu efektowi, nie mógł wyjść ze zdumienia, dlaczego nagrywam tak ochrypłego żulika, zamiast Muslima Magomajewa, który swym aksamitnym barytonem uwodził demoludy. Wujek jest Białorusinem…
jotesz -- 12.05.2009 - 10:51