Jeżeli chodzi o wkurzenie autora, to nie stanowi żadnej siły ani nie ma wpływu na to co się dzieje. Jest więc ignorowany przez oficjalnych.
I po trzecie, tę sama metodę stosuje autor wobec swoich czytelników, wkleja kolejny lament co pare tygodni i znika.
Ani be, ani me ani kukuryku, w stosunku do komentatorów.
Po pierwsze
Co tu komentować, jaki koń jest każdy widzi.
Jeżeli chodzi o wkurzenie autora, to nie stanowi żadnej siły ani nie ma wpływu na to co się dzieje. Jest więc ignorowany przez oficjalnych.
I po trzecie, tę sama metodę stosuje autor wobec swoich czytelników, wkleja kolejny lament co pare tygodni i znika.
Ani be, ani me ani kukuryku, w stosunku do komentatorów.
To może niech na komin wejdzie i się oflaguje?
Igła -- 03.07.2009 - 13:16