Jak pan zapewne się domyśla nie mnie bo gdzie indziej jestem. Kak zwyczajna jesienią.
Teraz step najpięknięjszy, no może wiosną też. Kagda roszczija razcwietajet
A teraz żółci się schnącymi trawami i czerwieni liśćmi dzikiego wina, w zaroślach.
Rano rosa już albo i gruda mrozi.
( Szaszka mi, kurwa rdzewieje, sałem trza ją codzień szmelcować)
I tuman czasem do południa.
No ale burka służy a i szarawary nowe. Tureckie.
I klimaty inne. Durniów mniej. Bo ci od rosy wspomnianej giną przekraczając próg własnej niekompetencji. Kataryny różne, lepiące dęte teorie z banalnych, błahych i oderwanych zdań.
Panie Grzesiu szanowny
Jak pan zapewne się domyśla nie mnie bo gdzie indziej jestem.
Kak zwyczajna jesienią.
Teraz step najpięknięjszy, no może wiosną też.
Kagda roszczija razcwietajet
A teraz żółci się schnącymi trawami i czerwieni liśćmi dzikiego wina, w zaroślach.
Rano rosa już albo i gruda mrozi.
( Szaszka mi, kurwa rdzewieje, sałem trza ją codzień szmelcować)
I tuman czasem do południa.
No ale burka służy a i szarawary nowe. Tureckie.
I klimaty inne. Durniów mniej. Bo ci od rosy wspomnianej giną przekraczając próg własnej niekompetencji. Kataryny różne, lepiące dęte teorie z banalnych, błahych i oderwanych zdań.
Wieczorem, (ogień trzaska).. wieczorem dumki idą.
Choćby takie.
I zagadki do głowy przychodzą.
I ja taką jedną dla pana przesyłam. Znawcy polskiej piosenki.
Pozdrawiając.
Z czym to się panu kojarzy?
Igła -- 17.10.2009 - 19:27