Grzesiu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dójdzie cię tu słońce grudniowe, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,
Tu słowicy, tu szpacy już nie narzekają.
Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły skąd mają w grudniu
Brać miód, który potym szlachci pańskie stoły.
A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,
Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.
Tylko kurtkę ciepłą założyć muszę
Bo cierpieć będę potworne katusze.
Moja propzycja odpoczynku
Pod lipą
Grzesiu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dójdzie cię tu słońce grudniowe, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,
Tu słowicy, tu szpacy już nie narzekają.
Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły skąd mają w grudniu
Brać miód, który potym szlachci pańskie stoły.
A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,
Torlin -- 02.12.2009 - 09:47Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.
Tylko kurtkę ciepłą założyć muszę
Bo cierpieć będę potworne katusze.