Muzyka sfer niebieskich jest wieczna – bezdźwięcznie dźwięczy w ciszy boskiego Miłosierdzia. Marni z nas jednak muzycy. Wybieramy jakiś utwór z nieskończonego repertuaru boskich dzieł i staramy się go zagrać poprzez nasze wybory na drodze życia. I co? I gramy. Gramy, że hej! Na pieciolinii naszej drogi nutka za nutką układa prosty wzór przeznaczenia, lecz my nie nauczylismy się czytać z nut. Improwizujemy. Wprowadzamy własne udoskonalenia. W harmoninej symfonii pojawiają się dramaty dysharmonii. Inni muzycy swoim rzempoleniem nas rozpraszają – wyprowadzają z równowagi, wzbudzają w naszym umyśle gniew lub zawiść...Zero wspólnot opartych na milości – symfonia sfer przekształca się w jazgot i skowyt skłóconych i rywalizujących ze sobą orkiestr.
Dlatego warto od czasu do czasu zabrać swoje skrzypce i oddalić się od publiczności do własnej samotni, by pod okiem dobrego nauczyciela poćwiczyć czytanie nut i oddać się praktyce gry na instrumencie własnego doświadczenia życiowego.
A cisza dzięki muzyce
Muzyka sfer niebieskich jest wieczna – bezdźwięcznie dźwięczy w ciszy boskiego Miłosierdzia. Marni z nas jednak muzycy. Wybieramy jakiś utwór z nieskończonego repertuaru boskich dzieł i staramy się go zagrać poprzez nasze wybory na drodze życia. I co? I gramy. Gramy, że hej! Na pieciolinii naszej drogi nutka za nutką układa prosty wzór przeznaczenia, lecz my nie nauczylismy się czytać z nut. Improwizujemy. Wprowadzamy własne udoskonalenia. W harmoninej symfonii pojawiają się dramaty dysharmonii. Inni muzycy swoim rzempoleniem nas rozpraszają – wyprowadzają z równowagi, wzbudzają w naszym umyśle gniew lub zawiść...Zero wspólnot opartych na milości – symfonia sfer przekształca się w jazgot i skowyt skłóconych i rywalizujących ze sobą orkiestr.
Dlatego warto od czasu do czasu zabrać swoje skrzypce i oddalić się od publiczności do własnej samotni, by pod okiem dobrego nauczyciela poćwiczyć czytanie nut i oddać się praktyce gry na instrumencie własnego doświadczenia życiowego.
serdecznie pozdrawiam
Synergie -- 10.12.2009 - 12:04