powód przyjazdu do Warszawy się poszedł kochać.
Zapewne dosłownie. W każdym razie, nie może ze mną iść na wódkę, bo Walijczyk.
O czym powód raczył mnie zawiadomić w cudownie niefrasobliwym sesemesie. Otrzymał znacznie mniej niefrasobliwą odpowiedź via poczta na facebooku.
Mój pierwotny
powód przyjazdu do Warszawy się poszedł kochać.
Zapewne dosłownie. W każdym razie, nie może ze mną iść na wódkę, bo Walijczyk.
O czym powód raczył mnie zawiadomić w cudownie niefrasobliwym sesemesie. Otrzymał znacznie mniej niefrasobliwą odpowiedź via poczta na facebooku.